Nie strzela dla Korony, strzela przeciwko niej... Stępiński zapewnił Ruchowi zwycięstwo w Kielcach
Długo starała się o Mariusza Stępińskiego kielecka Korona. Młody napastnik wybrał jednak lepszą finansowo propozycję z Ruchu Chorzów i dzisiaj to właśnie on – w swoim debiucie w nowym klubie --pogrążył drużynę Marcina Brosza. Żółto-czerwoni na własnym stadionie przegrali w trzeciej kolejce z „Niebieskimi” 1:2 i stracili pierwsze punkty w tym sezonie Ekstraklasy.
Mecz znacznie lepiej rozpoczęli kielczanie. Już w 4. minucie przed dogodną szansą na zdobycie gola stanął Serhij Pilipczuk, ale jego strzał głową zdołał obronić Matus Putnocky. Jednak już cztery minuty później golkiper przyjezdnych musiał wyciągać piłkę z siatki. Dośrodkowaniem z prawej strony popisał się Paweł Sobolewski, w polu karnym nikt nie zdołał przeciąć futbolówki, co totalnie zaskoczyło bramkarza chorzowskiego Ruchu.
Potem Korona nieco się cofnęła, czyhała na dobre okazje do kontrataku. Goście mieli częściej piłkę przy nodze, ale grali bez pomysłu i nie za bardzo wiedzieli, jak przechytrzyć kielecką defensywę.
Niestety, ta w 34. minucie popełniła błąd i doprowadziła do zupełnie niepotrzebnej (i głupiej) straty piłki na 30. metrze. Ruch bezlitośnie to wykorzystał - doskonałe podanie otrzymał niepilnowany Eduards Visnakovs, który po przebiegnięciu kilku metrów huknął na bramkę żółto-czerwonych. Tam jak długi wyciągnął się Dariusz Trela, ale nie zdołał uchronić Korony od straty gola.
To zmieniło nastawienie kieleckiej drużyny, która w końcu odważniej zaatakowała. Do przerwy jednak nic nie zdołała już na boisku wskórać.
Początek drugiej połowy był bardzo niemrawy. Przeważała Korona, ale to goście stwarzali lepsze – choć daleko było im do stuprocentowych – okazje. W 56. minucie po ładnej akcji fatalnie uderzał Patryk Lipski, a potem dośrodkowanie z prawej strony umiejętnie wybił Trela.
Od 68. minuty wreszcie coś ruszyło się w grze Korony. Wtedy to po rzucie rożnym na bramkę chorzowian głową strzelał niepilnowany Piliczuk, ale trafił prosto w ręce Putnocky’ego. Potem zza pola karnego uderzał Tomasz Zając (wprowadzony na boisko za Sobolewskiego), lecz niestety zrobił to z takim samym skutkiem.
A że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, tak też stało się na Kolporter Arenie... W 80. minucie doskonałe podanie otrzymał Mariusz Stępiński. Kielecka defensywa całkowicie zaspała i zostawiła go osamotnionego w polu karnym. Nowy snajper Ruchu nie mógł zmarnować takiego prezentu i posłał piłkę obok bezradnego Treli.
W 84. minucie Korona mogła wyrównać, ale fantastyczną okazję zmarnował Przemysław Trytko – duża w tym zasługa Putnocky’ego, który popisał się kapitalną interwencją. "Tryto" mógł też trafić do siatki cztery minuty później, ale głową uderzył ponad poprzeczką. W ten sam sposób w kolejnej akcji strzelał Vladislav Gabovs, ale trafił w Putnocky'ego. Bez wątpienia bramkarz Ruchu był jednym z głównych bohaterów poniedziałkowego sukcesu tej drużyny w Kielcach.
Następny mecz Korona rozegra w najbliższą sobotę, gdy na wyjeździe zmierzy się z Lechem Poznań (początek o godz. 20.30).
Korona Kielce – Ruch Chorzów 1:2 (1:1)
Bramki: Sobolewski (8’) – Visnakovs (34’), Stępiński (80’)
Korona: Trela – Gabovs, Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak – Sobolewski (58’ Zając), Jovanović, Fertovs, Cebula (82’ Sierpina), Pilipczuk – Przybyła (73’ Trytko)
Ruch: Putnock – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Gigolaev, Surma, Urbańczyk, Lipski (74’ Iwański), Zieńczuk (69’ Stępiński) – Visnakovs (90' Szyndrowski)
Żółte kartki: Koj, Visnakovs, Lipski (wszyscy Ruch)
Widzów: 8251
Wasze komentarze
Czy ci trenerzy są ślepi?????
On po prostu nie umie grać w piłke a płaćą mu za to 20 tys.miesięcznie.ŻENADA.
Żenujący poziom sędziów,ligi.itd.
W sumie Trytko odebrał nam dwa punkty, tą przestrzeloną sytuacją z 5 metrów, no jak panie jak?
Następnym geniusz piłkarski Sierpinia, ten człowiek kiwał się sam ze sobą, jak był przy piłce to poziom gry spadał do ligi okręgowej :). On lepiej grał kilka lat temu w Koronie niż obecnie.
On na II ligę jest za słaby a co dopiero na ekstraklasę
czytamy: " W 80. minucie doskonałe podanie otrzymał Mariusz Stępiński. Kielecka defensywa całkowicie zaspała i zostawiła go osamotnionego w polu karnym. Nowy snajper Ruchu nie mógł zmarnować takiego prezentu i posłał piłkę obok bezradnego Treli."
Nie zaspala Baranie jeden z drugim tylko dobrze się ustawila lapiac napastnika Ruchu na spalonym. Ale sedzia podobnie jak "obiektywny" redaktor nie raczyl zauwazyc ewidentnego spalonego...
Trytko wolny, raz na ruski rok mu wyjdzie jakaś akcja a Sierpina to "jeździec bez głowy"...
DO TEGO SŁABY TRELA I JESZCZE SŁABSZY GABOVS I TRYTKO KTÓRZY Z 5 METRÓW PODAJĄ DO BRAMKARZA