Malarczyk: Staramy się tworzyć kolektyw. Trzeba grać blisko siebie
Korona Kielce po raz pierwszy w historii pokonała Zagłębie Lubin na wyjeździe. - Przełamaliśmy złą passę i to w sezonie, w którym mało kto by podejrzewał, że to uczynimy. Udało się to jednak, ale po niełatwym meczu – skomentował wygraną 2:0 na Dolnym Śląsku kapitan żółto-czerwonych, Piotr Malarczyk. I dodał: - Trzeba to podkreślić. Wynik fajny, zagraliśmy na zero z tyłu, ale to nie był łatwy mecz. Najważniejsze, że są kolejne trzy punkty.
„Złocisto-krwiści” od początku sezonu pokazują się z dobrej strony. - Staramy się tworzyć kolektyw. Nawet jak się zdarzają błędy, bo one się będą zdarzać i dzisiaj, i w 35. kolejce, to trzeba grać blisko siebie i je zwalczać. Po to są partnerzy na boisku, żeby asekurować się nawzajem i do tego dążymy – skwitował „Malar”.
- Chcemy spisywać się coraz lepiej. Nie wiem, jak to wyglądało z boku, ale patrząc z boiska, było kilka momentów, kiedy dobrze pograliśmy piłką. To cieszy. Małymi krokami staramy się iść do przodu – zaznaczył obrońca kieleckiego zespołu.
Przed tygodniem, w starciu z Jagiellonią, Malarczyk zagrał na środku defensywy w parze z Rafałem Grzelakiem. Dziś do składu żółto-czerwonych ponownie wrócił Radek Dejmek. - Rafał Grzelak nie jest nominalnym środkowym obrońcą. Ponadto zanotował przeskok z I ligi. Niektórzy mówią, że tego przeskoku nie ma, ale ja uważam, że jest. Niełatwo zagrać na takiej pozycji, zwłaszcza, że to lewy obrońca. W pierwszym meczu zagrał z lepszym czy z gorszym skutkiem, ale generalnie nie wyglądało to źle – ocenił wychowanek Korony.
- Wiadomo, że z Radkiem graliśmy przez większość poprzedniego sezonu i dużo lepiej się już rozumiemy. Mamy pewien automatyzm w tych swoich zachowaniach. Nie ma co się oszukiwać, z Radkiem gra mi się bardzo dobrze – dodał.
Jako obrońcę, Malarczyka zadowala bardzo kwestia czystego konta: - Cieszy nas, że zagraliśmy na zero z tyłu – powiedział defensor.
W przerwie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić dobrze spisujący się w kieleckiej bramce Zbigniew Małkowski. Zastąpił go Dariusz Trela. - Dużo zależy od komunikacji. Akurat teraz tak się trafiło, że Zbyszek poczuł ból w pachwinie i nie było sensu ryzykować, bo to mogło się odbić na jego zdrowiu. Darek wszedł, zrobił swoje, zagraliśmy na zero z tyłu i bardzo dobrze. To zasługa całej drużyny, bo ona na to zapracowała – zakończył „Malar”.
Z Lubina Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Martwi kontuzja Zbycha oby to nic poważnego. Czekamy na wzmocnienia panie Bilski