Brosz: Żeby Korona była jeszcze lepsza, potrzebny jest czas. A my go sobie daliśmy
Trener Marcin Brosz upatrywał sukcesu Korony Kielce w meczu z Zagłębiem Lubin w postaci otworzenia przez żółto-czerwonych wyniku spotkania. - Pierwsza bramka pozwoliła nam na rozegranie meczu w inny sposób – mówił. Piotr Stokowiec, opiekun lubinian, stwierdził z kolei: - Musimy szybko się przestawić z tej pierwszej ligi. Małe błędy mają duże konsekwencje.
Marcin Brosz (trener Korony Kielce):
Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Strzeliliśmy dwie bramki na trudnym terenie w Lubinie – to raz. A dwa, że nie straciliśmy żadnej. Mieliśmy problem w postaci kontuzji Zbyszka [Małkowskiego – red.]. Wykorzystanie zmiany z tego powodu pokrzyżowało nam szyki. Darek Trela potwierdził jednak, że rywalizacja na pozycji bramkarza wpływa bardzo korzystnie, i na niego, i na Zbyszka. Mimo długiej przerwy bronił bardzo pewnie. Cieszy też postawa Michała Przybyły, który nie tylko strzela gole, ale też z każdym kolejnym treningiem robi postęp. Dużo wnosi do zespołu, szczególnie jeśli chodzi o te cechy wolicjonalne. Powoli daje nam tez jakość z przodu. Trzecia ważna rzecz: to był bardzo trudny mecz. Zagłębie postawiło właśnie takie warunki. Spotkanie to nie rozpoczęło się po naszej myśli, a gospodarze byli dobrze do niego przygotowani. Pierwsza bramka pozwoliła nam na rozegranie meczu w inny sposób.
Skazywanie nas przed sezonem na spadek? Dla nas jest ważne, że realizujemy to, co obiecywaliśmy. W pierwszym meczu na trybunach było ponad 7 tysięcy ludzi. Teraz, w poniedziałek, liczymy na jeszcze większą frekwencję. Zapełniony stadion to szansa na pomoc Koronie w trudnym momencie. Te zwycięstwa dodają radości i chęci do pracy. To bardzo ważne w naszej sytuacji. Natomiast żeby Korona była jeszcze lepsza i sportowo, i ekonomicznie, potrzebny jest czas. A my ten czas sobie daliśmy.
Piotr Stokowiec (trener Zagłębia Lubin):
Ciężko zaczyna się dla nas ta ekstraklasa. Myślę, że podobny scenariusz był rok temu w I lidze. Też nie mogliśmy się wdrożyć. Uważam, że stworzyliśmy dziś dużo sytuacji. Nie chcę skłamać, ale dwa dzisiejsze strzały Korony zakończyły się bramkami. Nie ujmuję jej zwycięstwa, ale widzimy, jak ta pierwsza bramka wpłynęła na losy meczu. Pracujemy dalej, jestem optymistycznie nastawiony przed kolejnymi spotkaniami. Dziś nie było bojaźni czy strachu. To dowód na to, że nie trzeba sprowadzać nowych ludzi do zespołu. Dalej pracujemy i to zaprocentuje. Myślę, że nie jesteśmy łatwym kąskiem dla przeciwnika, mimo dzisiejszego wyniku. Jak złapiemy rytm gry, to sądzę, że będziemy wygrywać. Proszę tylko wszystkich o cierpliwość. Naprawdę jesteśmy zdeterminowani, by grać i wygrywać. Przydarzyły się proste błędy, taki jest futbol. Dwa strzały celne – dwie bramki. Musimy szybko się przestawić z tej pierwszej ligi. Małe błędy mają duże konsekwencje.
Z Lubina Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze