Kij: Jedna jaskółka wiosny nie czyni
- Nareszcie po tym meczu można powiedzieć o nas coś dobrego. Zagraliśmy wreszcie konsekwentnie oraz skutecznie. Szkoda tylko, że zamiast dobić przeciwnika pozwoliliśmy sobie na sielankę w ostatnich minutach pojedynku– powiedział trener UMKS-u Kielce, Grzegorz Kij.
Szkoleniowiec UMKS-u po wtorkowym, wygranym pojedynku ze Staco Niepołomice mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Jego podopieczni nie wystrzegli się wprawdzie błędów, ale zagrali całkiem dobre spotkanie i bez najmniejszych problemów pokonali swojego rywala. Po meczu opiekun kielczan zwracał uwagę na to, że kluczem do odniesienia jedenastego w sezonie zwycięstwa była dobra dyspozycja strzelecka oraz konsekwencja w realizowaniu postanowień taktycznych. - Myślę, że po tym spotkaniu można wreszcie powiedzieć trochę pozytywów pod naszym adresem, bowiem w ostatnich meczach nie prezentowaliśmy się najlepiej. Cieszy mnie przede wszystkim to, że odnieśliśmy zwycięstwo. Zaprezentowaliśmy już trochę więcej konsekwencji w grze, a przede wszystkim zagraliśmy o wiele skuteczniej. W końcu oddawane przez nas rzuty z dystansu znajdowały drogę do kosza – powiedział.
- Przede wszystkim udało nam się dzisiaj wyłączyć z gry Tomka Suskiego. Może popełniliśmy ze dwa-trzy błędy w przekazaniu krycia, ale zarówno Łukasz Fąfara, jak i Olek Rak świetnie wywiązali się z powierzonego im zadania. Gorzej było za to z pilnowaniem Szymka Kunca, który troszkę krwi nam w tym pojedynku napsuł - ocenił.
Kij zwrócił także uwagę na pewne mankamenty w postawie jego podopiecznych. - Były dobre momenty w naszej grze, niemniej jednak nie wszystko wyglądało tak, jakbyśmy tego chcieli. Mieliśmy już w pewnym momencie przewagę około trzydziestu punktów i powinniśmy wtedy dobić naszego przeciwnika. Stało się inaczej, w końcówce meczu zrobiło się za bardzo sielankowo i po przyjacielsku. Do tego trzeba dodać, że mieliśmy za dużo przestojów w grze. Mam nadzieję, że w następnych meczach będziemy grali bardziej konsekwentnie – przyznał.
Według trenera UMKS-u wtorkowy rywal nie zawiesił jego zawodnikom zbyt wysoko poprzeczki, stąd też i ciężko stwierdzić, czy kielczanie poczynili krok do przodu w porównaniu z poprzednimi, nieudanymi występami. - Jedna jaskółka wiosny jeszcze nie czyni, bo żeby liczyć się w walce o czołową czwórkę, to powinniśmy prezentować równą formę przez cały sezon, a nie w jednym meczu. Nie ma co ukrywać, że zespół z Niepołomic nie postawił nam bardzo wygórowanych warunków. Grali w zasadzie grupą pięciu - sześciu zawodników, bowiem reszta graczy zmaga się z chorobami i kontuzjami. Ich zmęczenie z każdą upływającą minutą dawało o sobie znać, przez co często nie nadążali wracać do obrony.
Szkoleniowiec kieleckiego zespołu skomentował także występ nowego centra drużyny, Dariusza Kołacza. Wychowanek UMKS-u, który później grał m.in. w Cracovii oraz Sokole Łańcut, zaprezentował się z bardzo dobrej strony. W ciągu dwudziestu trzech minut przebywania na parkiecie zdobył dziesięć punktów i zanotował aż dwanaście zbiórek. Zdaniem wielu obserwatorów był jednym z najlepszych zawodników kieleckiej drużyny. - Nie ma co chwalić go aż tak bardzo. Widać było u niego tremę przez co miał dosyć słabą skuteczność z rzutów osobistych. Widać jednak, że jego wzrost i masa robią swoje, dzięki czemu w kolejnych meczach Kołacz będzie nam bardzo przydatny – stwierdził Kij.
Dla Kołacza okazją do wykazania się i potwierdzenia swoich wysokich umiejętności będzie kolejny mecz ligowy, w którym kielczanie zmierzą się z wyżej notowaną Pogonią Ruda Śląska. – Możemy być pewni, że w sobotę nie będzie tak łatwo jak dzisiaj. Pogoń to rywal znacznie silniejszy od drużyny z Niepołomic – ocenił szkoleniowiec UMKS-u.
Wasze komentarze