Muszalik: Korona grała na aferę
- My graliśmy piłką, Korona tylko próbowała. Ale potem coś w nas pękło, a kielczanie to wypunktowali. To nie do pomyślenia tak przegrać... - żalił się po meczu piłkarz Piasta Gliwice, Mariusz Muszalik.
Prowadziliście już 2:0, ale daliście sobie wbić trzy gole i przegraliście wygrany mecz. Co się stało?
- To nie do pomyślenia... Prowadząc 2:0 na boisku przeciwnika nie można sobie dać wyrwać zwycięstwa, i to tak w głupi sposób. Zawaliliśmy przy wszystkich bramkach, bo przecież padły one po prostych akcjach. Wszystko było grane \"na aferę\"... Mamy teraz ciężki orzech do zgryzienia. Musimy jak najszybciej się pozbierać, choć po takich meczach nie jest to łatwe. Przez kilka dni na pewno będziemy dokładnie analizować ten mecz. Musimy szybko wrócić do równowagi, bo czekają nas teraz trzy spotkania z bardzo trudnymi przeciwnikami.
Zdobyłeś gola na 2:0 dla Piasta. Czy wtedy myślałeś, że coś złego wam się może stać w tym meczu?
- Chyba nikt na stadionie nie wierzył w to, że Korona może wygrać. Bo my nie tylko strzeliliśmy drugiego gola, my przede wszystkim graliśmy dobrą piłkę. Czasem jest tak, że drużyna zdobywa bramki z niczego, a gole przeciwnika wiszą w powietrzu i są tylko kwestią czasu. Dzisiaj tak nie było, nic nie zapowiadało takiego zakończenia... Byliśmy skoncentrowani, graliśmy skutecznie. Czegoś zabrakło...
Trener Piasta, Dariusz Fornalak powiedział jasno - zawodnikom zabrakło jaj.
- Trener ma prawo do różnych wypowiedzi... Nie będę na gorąco tego komentował. Czego zabrakło moim zdaniem? Po trochu wszystkiego. Gdybyśmy grali spokojniej piłką, utrzymywali się przy niej, to mecz zakończyłby się zupełnie inaczej. Nie wiem co się stało po drugim golu, że zamiast grać spokojnie, zaczęliśmy grać strasznie nerwowo. Gdybyśmy przez 5-10 minut utrzymali wynik, to pewnie wygralibyśmy jeszcze wyżej ten mecz. A tak wracamy do Gliwic z bagażem 3 goli...
Przez pryzmat całego meczu Piast zasłużył w Kielcach na punkty?
- Nie, było 3:2 dla Korony, więc nie zasłużył. Ale do 55. minuty byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. My graliśmy, Korona tylko próbowała. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Musimy wziąć się w garść.
A może to nie Piast był tak dobry, tylko Korona taka słaba?
- Nie zgadzam się. Nie wiem dlaczego uciera się, że Piast wygrywa tylko wtedy, gdy drużyna przeciwna spisuje się źle. Absolutnie tak nie jest. My potrafimy grać, znamy swoją wartość. Mamy kilku dobrych graczy, co pokazaliśmy przez blisko godzinę meczu. Ale potem coś pękło, Korona nas wypunktowała i wygrała. Jednak podkreślam - kielczanie wcale nie zagrali słabo.
fot. Artur Starz
Jacek Markiewicz w meczu z Piastem