Tarasiewicz: Golański może nam wypaść ze składu na 2-3 mecze
W pełni zadowolony po piątkowym meczu w Kielcach był Waldemar Fornalik, trener Ruchu Chorzów. W zupełnie innym nastroju na konferencji prasowej pojawił się Ryszard Tarasiewicz, szkoleniowiec Korony.
Waldemar Fornalik: To był nasz lepszy mecz od ostatniego w Kielcach, kiedy zremisowaliśmy 0:0. Mogę pogratulować drużynie ambitnej i ofiarnej postawy, ale warto dodać, że przy tym umiejętnie graliśmy piłką. Taka jest ta grupa spadkowa, tu każdy może wygrać z każdym. Na papierze przed meczem faworytem była Korona, ale to my zwyciężyliśmy i trzeba się liczyć z tym, że takich niespodzianek będzie więcej. Tym bardziej cieszymy się ze zdobyczy punktowej. W piłce też trzeba mieć odrobinę szczęścia, ale temu szczęściu należy pomóc, a my to zrobiliśmy dzisiaj swoją postawą i Matusa w bramce. Zrealizowaliśmy plan maximum, ale dobrze ktoś powiedział, że koniec jednego meczu jest początkiem drugiego. Dlatego już patrzymy przed siebie.
Ryszard Tarasiewicz: Myślę, że była to odwrotność sytuacji z poprzedniego meczu. Teraz dominowaliśmy w drugiej połowie. Mogę powiedzieć, że w pierwszej Ruch może nie dominował, ale lepiej operował piłką, choć klarownych sytuacji nie stwarzał. Z okazji, które mieliśmy w całym spotkaniu na pewno zasłużyliśmy na zdobycie jednego gola i powinniśmy go strzelić. Najlepiej gdyby udało się to do przerwy, ale skoro nie, to powinno być 0:0.
Uważam, że nie gra się łatwo przeciwko drużynie, która jest ustawiona względnie nisko. Na murawie było mało miejsca. Próbowaliśmy atakować środkiem i bokami, choć tymi drugimi mniej. Stworzyliśmy kilka dogodnych okazji. Jeżeli chodzi o drugą bramkę to nie mogliśmy jej zaradzić, piękny strzał Zieńczuka. Szkoda tego meczu, bo w najgorszym wypadku mogliśmy go zremisować.
Na koniec, pewnie zostaną wobec mnie wyciągnięte konsekwencje, ale pytam się: dlaczego sędzia przedłużył tydzień wcześniej mecz z Lechią o 5 minut, a dzisiaj, choć przerw było dużo więcej, tylko o 3 minuty. Dużo sytuacji było gwizdanych przeciwko nam, podczas gdy 2-3 rywali ewidentnie atakowało naszych zawodników. Ich zamiarem był wyłącznie faul na moich piłkarzach. Nie jesteśmy zespołem, który mimo takiej postawy sędziów i tych kilku sytuacji, jest w stanie w samej końcówce nadrobić utratę dwóch bramek.
Siła ofensywna zawsze będzie gorsza, gdy 2-3 naszych zawodników jest w słabszej dyspozycji technicznej. Trudno oczekiwać jakiejś różnicy przy dobrze zorganizowanym Ruchu. Ale powtarzam, że mimo wszystko stworzyliśmy kilka dogodnych okazji. Nawet w pierwszej połowie. Potem nieco skorygowaliśmy ustawienie, bo Oliver i Rafael niepotrzebnie grali równolegle blisko siebie. Mieliśmy mało przestrzeni na skrzydłach, ale też brakowało nam spokoju w rozegraniu.
Co do Golańskiego – był najpierw trafiono w kolano, a potem zszedł, bo albo naciągnął, albo nawet naderwał mięsień dwugłowy. Nie chcę dramatyzować, ale Paweł może nam wypaść ze składu na 2-3 spotkania.
Wasze komentarze