Sobolewski: jest to dla mnie historyczna chwila
Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy mimo słabej gry Korony w pierwszej połowie nie opuścili stadionu i pomagali nam głośnym dopingiem. Dzięki nim wygraliśmy 3:2 – powiedział po meczu Jacek Kiełb
Jacek Kiełb: Jesteśmy szczęśliwi, że odnieśliśmy zwycięstwo. Nie pamiętam takiego meczu, w którym podnieśliśmy się ze straty dwubramkowej. Zlekceważyliśmy przeciwnika na początku spotkania, co było przyczyną tak słabej postawy. Przy rezultacie 0:2 sami zaczęliśmy wątpić w to, że zdobędziemy choćby jeden punkt. Ale sygnał do ataku dał nasz kapitan - Edi to 80% zespołu. On zawsze potrafi zmobilizować cały zespół do lepszej gry w ciężkich chwilach i to dzięki jego bramce byliśmy w stanie wygrać. Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy mimo słabej gry Korony w pierwszej połowienie nie opuścili stadionu i pomagali nam głośnym dopingiem. Dzięki nim wygraliśmy 3:2.
Paweł Sobolewski: Jak jestem w Koronie już trzy lata, tak nie grałem jeszcze w meczu, gdzie przegrywaliśmy 0:2 i udało nam się wygrać. Jest to dla mnie historyczna chwila. W pierwszej połowie było bardzo źle. Ciężko mi wytłumaczyć, co się na początku z nami stało. Praktycznie nic się nie układało. Przypadkowa bramka Piasta dodatkowo obniżyła nasze loty. Z szatni wyszliśmy podbudowani, jednak po pięciu minutach straciliśmy kolejnego gola. Nie pozostało nam nic innego, jak tylko grać do końca. Przecież zostało 40 minut na odrobienie strat. Kluczowym momentem była bramka Ediego w 54. minucie – dodała nam wiary w zwycięstwo. Chwała nam za to, że nie odpuściliśmy w trudnej chwili. Takie mecze kształtują charakter i wolę walki każdego z nas. Po konfrontacji z Gliwicami będziemy silniejsi jako drużyna.
Dariusz Łatka: Były to dla nas bardzo ciężkie chwile. Gra wyraźnie nam się nie układała. Do 54. minuty na boisku panowała bardzo nerwowa atmosfera. Jednak na tym polega futbol. Nawet w meczu z Legią można podnieść się z tak ciężkiego stanu. Ale nie możemy dopuszczać do takich sytuacji. W rzeczywistości rzadko drużyny są w stanie powrócić do gry w tak trudnych chwilach. My daliśmy radę. Podnieśliśmy się i zdobyliśmy trzy punkty.
Paweł Buśkiewicz: Dzisiejszy mecz to kompletnie dwie inne Korony, jakie widzieliśmy na boisku. Mieliśmy bardzo niewyraźny początek. Akcje się nie układały, przespaliśmy pierwszą połowę. Nie jestem do końca zadowolony z mojej postawy w tym spotkaniu. Często jest tak, że piłka „szuka” napastnika w polu – dzisiaj niestety tak nie było w moim przypadku. Liczę, że będzie lepiej. Przede wszystkim brakowało nam gorącego dopingu kibiców. Na szczęście zdołaliśmy pokazać charakter. Dzięki Ediemu nabraliśmy skrzydeł w tej rywalizacji. Jego bramka podbudowała nasze morale oraz zmieniła nastawienie do sytuacji. W drugiej połowie nie należy zapominać o kibicach, którzy wspaniale się spisali.
fot. Artur Starz
Buśkiewicz: piłka mnie dzisiaj nie szukała
Wasze komentarze