Tarasiewicz: Wisła wygrała, bo miała więcej do zaoferowania w ofensywie
Po meczu z Wisłą Kraków trener Korony Kielce, Ryszard Tarasiewicz, przyznał, że jego zespół spisał się nieco gorzej od rywali, ale zasłużył na strzelenie co najmniej jednej bramki. - Zasłużyliśmy na jedną bramkę. Z przebiegu meczu można powiedzieć, że potencjał Wisły był większy. To zrobiło różnicę – przedstawił szkoleniowiec żółto-czerwonych.
Ryszard Tarasiewicz (trener Korony Kielce):
Przyjechaliśmy tutaj dziś z zamiarem odniesienia zwycięstwa. Tylko taki rezultat przy wygranej w następnym meczu z Lechią u nas w Kielcach mógł nam zapewnić utrzymanie w ekstraklasie. Myślę, że Wisła wygrała, bo miała więcej do zaoferowania w ofensywie. Strzeliła pierwsza bramkę, bardzo ładną. My próbowaliśmy zdobyć gola. Może nie tak bardzo jak w poprzednich meczach, ale jednak kilka sytuacji sobie stworzyliśmy. Zasłużyliśmy na jedną bramkę. Z przebiegu meczu można powiedzieć, że potencjał Wisły był większy. To zrobiło różnicę. Tak jak powiedziałem – bardzo ładny strzał i stały fragment gry. My potrzebowaliśmy bramki, ale jej nie zdobyliśmy.
Podsumowanie? To nie jest właściwy moment. Musielibyśmy zamówić catering i dłużej posiedzieć. Wiemy, na jakim etapie sportowym i organizacyjnym byliśmy na początku sezonu. Cały czas graliśmy o utrzymanie. Znamy swoje miejsce w szeregu. Chłopcy wykonali niesamowitą pracę i trzeba im to oddać. Są zespoły, które nie przechodzą takiej metamorfozy sportowej i organizacyjnej. Nie mogę mieć pod żadnym względem pretensji do moich zawodników. Obecnie mamy 36 punktów i postaramy się w środę o zdobycie kolejnych trzech. A później? Gramy dalej.
Kazimierz Moskal (trener Wisły Kraków):
Przede wszystkim chciałem pogratulować i podziękować moim zawodnik postawy w tym meczu. To bardzo cenne i ważne dla nas trzy punkty. Myślę, że z przebiegu gry to zwycięstwo nam się należało. Aczkolwiek Korona też stworzyła sobie kilka sytuacji. My mieliśmy ich jednak więcej i może szkoda, że nie zdołaliśmy strzelić jeszcze jednego gola. Jesteśmy jednak zadowoleni. Zarówno ze zwycięstwa, jak i z tego, że nie straciliśmy bramki. To na pewno cieszy.
Z Krakowa Marcin Długosz