Obrońca Ruchu: Na treningu na 10 takich okazji zdobyłby 10 bramek...
Godnym pochwały obiektywizmem po piątkowym meczu z Koroną Kielce wykazywali się zawodnicy Ruchu Chorzów. – W pierwszej połowie gospodarze nas zdominowali i tak naprawdę zasługiwali na to, by strzelić bramkę. Można powiedzieć, że mądrze się broniliśmy, ale przede wszystkim mieliśmy dużo szczęścia – przyznał Rafał Grodzicki, obrońca przyjezdnych.
Stoper Ruchu cieszył się, że po przerwie wyglądało to inaczej. – Zdecydowanie lepiej, gra się wyrównała. Aczkolwiek to my mieliśmy akcję meczową, która powinna nam dać trzy punkty (uderzenie Filipa Starzyńskiego w 52. minucie spotkania, piłka przeleciała obok bramki – przyp. red.). Dlatego teraz lekki niedosyt jest, ale zdajemy sobie sprawę, że graliśmy na bardzo trudnym terenie. Wynik bezbramkowy wywalczony w Kielcach nie jest zły, pod warunkiem, że za tydzień wygramy z Legią Warszawa – mówił Grodzicki.
To drugi mecz z rzędu, w którym chorzowianie zagrali na zero z tyłu. – To się chwali, ale my patrzymy na to, co złe. A taka była pierwsza połowa. Mamy do siebie wielkie pretensje o to, że graliśmy za bardzo sparaliżowani. Mało pokazywaliśmy się na pozycjach, za rzadko utrzymywaliśmy się przy piłce. Potem to skorygowaliśmy, lepiej kontrolowaliśmy futbolówkę i byliśmy groźni w kontrataku. Szkoda, że zabrakło nam precyzji. Akcja Filipa to najlepszy dowód. Jestem pewien, że na treningu na 10 takich sytuacji 10 razy trafiłby do siatki, ale w meczu niestety nie wyszło... – zakończył obrońca Ruchu.
fot. Oskar Patka