Motyka: byliśmy bliscy zawału
- Porozmawialiśmy z zespołem dość ostro w szatni w przerwie i wytłumaczyliśmy pewne rzeczy. Bo niby mieliśmy optyczną przewagę na boisku, ale tak naprawdę nie graliśmy nic - mówił po meczu Marek Motyka.
Marek Motyka: Ten mecz był pełen wzlotów i upadków. Do przerwy to my byliśmy w totalnym dołku. Potem się to poodwracało. Ale jednego nie da się ukryć - obaj, razem z trenerem Fornalakiem, byliśmy bliscy zawału, stojąc przy linii bocznej.
W przerwie dość ostro sobie porozmawialiśmy z zawodnikami. Musieliśmy wytłumaczyć sobie złe rzeczy, nasze błędy. Daliśmy się zaskoczyć na początku zupełnie przypadkową bramką. Niby mieliśmy optyczną przewagę, a tak naprawdę nie graliśmy nic. Nie było skrzydeł, środek bardzo chaotyczny i niedokładny. Nie było też napastników. A obrońcy nie robili żadnej sensownej roboty...
Dopiero w drugiej połowie, gdy zdobyliśmy kontaktowego gola, zaczęliśmy grać swoje. To zostało nagrodzone. Mieliśmy bardzo trudny moment, gdy Hernani musiał zejść z boiska. Brazylijczyk ma uszkodzony obojczyk. Graliśmy trójką obrońców, ale nie mieliśmy nic do stracenia. Musieliśmy zagrać va banque. Cieszę się, że z tak ciężkiej sytuacji, gdy przegrywaliśmy 0:2, potrafiliśmy się podnieść na 3:2 i wygrać. To wielka sprawa!
Dziękuję piłkarzom. Pokazali dzisiaj charakter i udowodnili, że warto w nich inwestować. Jeszcze niejeden piękny mecz przeżyjemy dzięki tym chłopakom.