Po zwycięstwie w Gliwicach: „Karnego strzelę tylko w pucharach! Inni robią to lepiej”
Korona Kielce pokonała w wyjazdowym pojedynku Piasta Gliwice i oddaliła się od strefy spadkowej. Mecz miał swoją dramaturgię, gdyż kielczanie szybko stracili bramkę, ale też nie wykorzystali rzutu karnego. - Na pewno cieszymy się z tego zwycięstwa, bo te punkty dają nam trochę oddechu i wiarę w to, że ta ósemka staję się coraz bardziej realna – przyznaje kapitan Korony, Paweł Golański.
Początek meczu nie ułożył się po myśli kielczan. - Drużyna świetnie zareagowała, bo do przerwy przegrywaliśmy. W szatni padło parę mocnych słów, co bardzo pomogło. Dużo ożywienia i jakości dał nam również Luis Carlos, który wykorzystał w pełni swoją dynamikę. Za tą drugą połowę zespół zasługuje na brawo. Trzeba podkreślić też dwie ważne interwencje Cerniauskasa, który zrehabilitował się po gorszym występie ze Śląskiem – ocenia spotkanie popularny „Golo”.
Do tej pory Golański był etatowym egzekutorem rzutów karnych, jednak w spotkaniu w Gliwicach nie zdecydował się na jego wykonanie. - Po meczu ze Śląskiem we Wrocławiu powiedziałem sobie, że do rzutu karnego podejdę tylko wtedy, kiedy Korona będzie grała w europejskich pucharach i od tego gola będzie zależał awans do następnej rundy – przyznaje obrońca.
- Mówiąc poważnie - w Koronie są inni zawodnicy, którzy robią to znaczenie lepiej ode mnie. Wyznaczony był Jacek Kiełb, ale Olivier powiedział, że czuje się na siłach i weźmie to na swoje barki. Niestety tego nie zrobił. Szkoda, ale to nadal jest bardzo dobry piłkarz i jedna zmarnowana „jedenastka” tego nie zmienia – dodaje po chwili.
W tygodniu poprzedzającym mecz doszło do zmiany szkoleniowca w drużynie z Gliwic. - My nie zwracamy uwagę na ustawienie przeciwnika. Mamy swoje założenia i chcemy je realizować. Zaskoczyło nas to, że mocno się cofnęli i po części ułatwiło nam to sprawę, bo mieliśmy więcej miejsca na boisku. Ten wynik mógł być duży wyższy, ale zwycięzców się nie osądza – mówi defensor.
Od wznowienia rozgrywek po przerwie zimowej Korona Kielce ani razu nie przegrała. - Taki jest los piłkarza, że co jakiś czas ma się czas na wyleczenie drobnych urazów i dalsze przygotowanie do kolejnych ważnych spotkań – kończy Golański.
Z Gliwic Wojciech Staniec
fot. Paula Duda
Wasze komentarze