Kij: Jesteśmy w dużym kryzysie
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz przegraliśmy dwa mecze pod rząd na własnym parkiecie. Przy takiej dyspozycji, jaką obecnie prezentujemy, o awans do czołowej czwórki może być nam niezwykle ciężko – powiedział trener UMKS-u Kielce, Grzegorz Kij.
Po sobotnim spotkaniu z AZS Politechniką Radom szkoleniowiec kielczan długo odpowiadał na pytania dziennikarzy, starając się wytłumaczyć przyczyny drugiej z rzędu, a piątej w sezonie, porażki. - Przede wszystkim brakło nam dzisiaj punktów z dystansu i półdystansu, co do tej pory było naszą najmocniejszą bronią. Wprawdzie w samej końcówce kilka piłek wpadło do kosza, ale przez zdecydowaną większość spotkania nasza skuteczność była fatalna. Zresztą widać, że nasi zawodnicy obwodowi nie są w najlepszej dyspozycji. Zarówno Olek Rak, jak i Łukasz Pilecki, którzy wcześniej spisywali się całkiem nieźle teraz nie prezentują się już tak dobrze i pojawia nam się w związku z tym spory problem. To samo dotyczy kilku innych zawodników – Błażeja Jurczyka, czy Krzyśka Dziury. Nie ma niestety nikogo, kto potrafiłby wziąć na siebie odpowiedzialność i zdobywałby punkty z dystansu – powiedział Grzegorz Kij.
- Dzisiaj do tego pojawił się duży problem na rozegraniu. Pomimo tego, że Hubert Makuch jest bardzo dobrym i walecznym zawodnikiem, to nasze rozegranie pozostawiało bardzo wiele do życzenia. Hubert jest bardzo dobry indywidualnie, ale niestety nie widzi partnerów. To jest nasz duży problem – ocenił.
Oprócz słabej gry w ataku grający trener UMKS-u skrytykował także postawę swoich podopiecznych w grze defensywnej. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie widzę woli walki w obronie. Po raz kolejny tracimy ponad 80 punktów na własnym parkiecie. Wcześniej jednak potrafiliśmy rzucać po 100 punktów i odprawiać rywali z kwitkiem, a teraz skuteczność niestety nas zawodzi – stwierdził.
Skąd zatem taka negatywna metamorfoza kielczan, którzy po czterech zwycięstwach z rzędu notują teraz niechlubną passę dwóch kolejnych porażek? - Z dnia na dzień na pewno nie zapomnieli jak się gra w kosza. Wcześniej zawsze było tak, że jeżeli Pilecki, czy Rak wychodzili na czystą pozycję to trafiali. Ostatnie dwa mecze były jednak fatalne w ich wykonaniu i stąd takie wyniki. My jesteśmy groźnym zespołem, ale pod warunkiem, że jesteśmy skuteczni z dystansu. Wtedy potrafimy wygrać z każdym. Gorzej jeśli zabraknie nam siły rażenia, czyli skutecznych rzutów, i wtedy już pojawiają się problemy – powiedział trener.
Kij odniósł się także do sytuacji swojego zespołu w ligowej tabeli. Celem UMKS- u miała być walka o dwie czołowe pozycje w rozgrywkach, tymczasem drużyna z Kielc po czternastu kolejkach zajmuje miejsce w środku stawki. - Można powiedzieć, że jesteśmy w dużym kryzysie. Dwa mecze z rzędu przegrane na własnym parkiecie – ja nie pamiętam takiej sytuacji. Myślę jednak, iż nie można uznać, że play-offy się od nas oddaliły. Przed nami jest jeszcze cała runda, więc wszystko jest jeszcze możliwe. Trzeba jednak przyznać, że pierwsze dwa miejsce powoli nam uciekają, dlatego będziemy musieli walczyć o czołową czwórkę. Natomiast patrząc na dyspozycję w jakiej jesteśmy, to będzie o to ciężko. Musimy poprawić grę w obronie i skuteczność w ataku – przyznał.
Jak zapewnia szkoleniowiec kielczan pomimo słabych wyników jego podopieczni nie muszą się spodziewać kar w postaci dłuższych, czy też bardziej męczących treningów. - Nie o to chodzi. Można i konia zajechać, ale efektów z tego będzie niewiele. Wydawało się, że na treningach w tygodniu było całkiem nieźle, bo chłopcy bardzo dobrze pracowali. Natomiast moim zdaniem coś tkwi w ich głowach, bo przecież z dnia na dzień nie da się zapomnieć, jak się gra w koszykówkę. System treningowy się nie zmienił, dlatego nie ma podstaw, by sądzić, że jakieś nowe elementy w treningach mogły wpłynąć na nich negatywnie – powiedział.
- Będziemy musieli pomyśleć teraz poważnie nad jakimiś zmianami. Na pewno będą rozmowy pomiędzy nami i zarządem, na skutek czego zapadną jakieś decyzje. Jakieś konsekwencje wobec mnie i zawodników muszą być wyciągnięte. Nie może być tak, że przegrywamy bezkarnie mecz i nic się nie dzieje – zakończył.
Wasze komentarze