Rywale jak w pierwszym meczu, ale… „To my wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę”
Po znakomitym rewanżu w wykonaniu Effectora, zawodnicy AZS-u Częstochowa schodzili z parkietu ze spuszczonymi głowami. Pokaz siły i umiejętności zwieńczony gładką wygraną 3:0 dał kieleckiej ekipie awans do dalszej rundy play-off. - Według mnie częstochowianie nie zagrali gorzej niż w poprzednim meczu – oceniał po spotkaniu Jędrzej Maćkowiak, środkowy zespołu z Kielc.
Po słabej rudzie zasadniczej kielczanie w ostatnim czasie pokazują, że nie należy ich tak szybko skreślać. Z meczu na mecz podopieczni Dariusza Daszkiewicza wyglądają coraz lepiej. -Nasza gra się zazębia, a potrzeba było na to czasu, bo przecież praktycznie wszyscy jesteśmy tutaj nowi. Na początku sezonu zaliczyliśmy niezły falstart i ciężko było nam się dotrzeć. Teraz z biegiem czasu jest coraz lepiej, dobrze się znamy, wiemy czego możemy się po sobie spodziewać oraz czego od siebie oczekiwać – stwierdza Maćkowiak.
Mecz w Częstochowie, choć również zakończony wynikiem 3:0, wyglądał nieco inaczej. Zespół AZS-u w spotkaniu rewanżowym nie był w stanie zatrzymać rozpędzonej ekipy Effectora. Częstochowianie nie mieli argumentów, by nawiązać walkę z dobrze dysponowanymi gospodarzmi. -Według mnie częstochowianie nie zagrali gorzej niż w poprzednim meczu. To my wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę i rozegraliśmy równie dobre spotkanie, jak w Częstochowie. Jedyną różnicą w naszej grze jest liczba błędów, bo dziś popełniliśmy ich znacznie mniej. Ostatnio mieliśmy również kilka przestojów, które dzisiaj już się raczej nie zdarzały – komentuje siatkarz Effectora.
Cały czas kielecką ekipę trapią kontuzje. Adrian Buchowski nie zagra w najbliższych spotkaniach, lecz jego zmiennik – Rozalin Penchev, doskonale wywiązuje się ze swojej roli. - Bardzo się cieszymy, że Rozalin znalazł swoją formę i jest aktualnie w dobrej dyspozycji. W dużym stopniu pomaga drużynie i fajnie, że możemy teraz na niego liczyć – mówi młody środkowy kielczan.
Dzięki wygranej z AZS-em siatkarze z Kielc awansowali do dalszej rundy play-off, gdzie czeka już kolejny rywal – Cuprum Lubin. Jest to zespół, z którym przyjdzie się zmierzyć podopiecznym trenera Daszkiewicza w walce o miejsca 5-12. Jak szanse swojej ekipy w tych starciach ocenia Maćkowiak? -Patrzę na to trochę przez różowe okulary. Pamiętam nasze ostatnie zwycięstwo z Lubinem i jestem pozytywnie nastawiony. Kto wie, może sprawimy niespodziankę? Bo sądzę, że ten awans mógłby być odbierany w takiej kategorii – kończy były zawodnik Skry Bełchatów.
fot. Mateusz Kępiński