Oceniamy: Bieniek znowu najlepszy. Ale cały Effector brylował
Kolejny mecz i kolejne zwycięstwo. Siatkarze Effectora Kielce w ostatnim czasie grają coraz lepiej, ale na takie spotkanie, jak to piątkowe z AZS-em Częstochowa, kibice czekali cały sezon. Świetna gra, opatrzona pozytywną energią zawodników, to coś, czego sympatycy kieleckiej drużyny nie widywali zbyt często. Byłby to mecz kompletny, gdyby nie kontuzja Adriana Buchowskiego. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza pokazali charakter i potencjał, jaki w nich drzemie. Wytrzymali presję w trzeciej partii i zrobili pierwszy, pewny krok w walce o kolejną rundę play-off.
Początek meczu nie zwiastował tak dobrego zakończenia. W chwili, gdy Adrian Buchowski skoczył do bloku i wylądował na boisku trzymając się za łydkę, wszyscy obawiali się, że drużyna nie podniesie się po stracie jednego z podstawowych graczy. Dodatkową niewiadomą była forma Rozalina Pencheva, który musiał wejść na parkiet. Bułgar pauzował kilka spotkań po tym, jak stracił przytomność na jednym z treningów. Penchev dał jednak bardzo dobrą zmianę i pokazał swoją wartość. Zdobył 6 punktów w ataku i dwukrotnie zablokował przeciwnika.
Mecz stał na dość wysokim poziomie. Co rusz z jednej bądź drugiej strony siatki zawodnicy zbijali w parkiet siatkarskie gwoździe lub popisywali się widowiskowymi obronami. Zdecydowaną różnicę widać jednak w liczbie punktowych bloków. Ekipa Effectora zanotowała ich aż 15, przy zaledwie 4 w wykonaniu AZS-u. Również w zagrywce widać było wyraźną różnicę. Podopieczni trenera Daszkiewicza zapisali na swoim koncie cztery asy, a wiele pozostałych serwisów sprawiało częstochowianom problemy.
Kolejnym pozytywem była gra Effectora w obronie. Oglądając mecz miało się wrażenie, że kielecki libero, Bartosz Kaczmarek jest w każdym miejscu na parkiecie. To następne spotkanie, w którym „Kaczy” wnosi do drużyny wiele pozytywnej energii i doskonale wywiązuje się ze swojej roli.
Środkowi – Mateusz Bieniek i Jędrzej Maćkowiak to pewny punkt w kieleckiej drużynie. „Bieniu”, zdobywca statuetki MVP, był najlepiej punktującym zawodnikiem i brylował w każdym możliwym elemencie. Maćkowiak natomiast znakomicie spisywał się w polu serwisowym. To właśnie z jego zagrywką przeciwnik miał najwięcej problemów. Andreas Takvam, choć na boisku był tylko przez chwilę, popisał się fenomenalnym blokiem na Arturze Udrysie, który przez całe spotkanie był nie do zatrzymania.
Po raz kolejny dobrze zaprezentowali się również Sławomir Jungiewicz, Adrian Staszewski i Grzegorz Pająk. „Spajder” ponownie bardzo mądrze rozdzielał piłki miedzy wszystkich graczy, a energia, którą emanował popularny „Lasso”, udzieliła się po pewnym czasie wszystkim zawodnikom. Na boisku widać było prawdziwą drużynę.
Jeżeli ekipa Effectora w meczu rewanżowym zagra tak, jak w pierwszej potyczce, to awans do kolejnej rundy play-off będzie bardzo realny. Teraz nie pozostaje jednak nic innego jak trzymanie kciuków za powrót do gry Adriana Buchowskiego.
Kolejny mecz Effectora z AZS-em w najbliższy wtorek w Hali Legionów (początek o godz. 18).