Vive ma szpital w drużynie. Ale w Lidze Mistrzów i tak wygrywa
Zaledwie z dziewięciu zawodników mógł w pojedynku z Dunkierką skorzystać trener Vive Tauronu Tałant Dujszebajew. Pomimo tych problemów kielczanie wygrali i byli zadowoleni z tego powodu.
- Ja zawsze powtarzam, że musimy grać o zwycięstwo. Podobnie było w pojedynku z Dunkierką, od początku walczyliśmy. Teraz chcemy w Kijowie wygrać z Zaporożem. Liczymy, że kontuzjowani szybko wrócą do zdrowia i niedługo zaczniemy treningi w pełnym składzie - przyznał Manuel Strlek. - Rozegraliśmy trzecim mecz takim składem, łatamy to jak się da. W zespole mamy szpital, ale jak widać radzimy sobie. To jest najważniejsze - dodał Grzegorz Tkaczyk.
Z powodu problemów kadrowych mistrzowie Polski sporo kombinowali z ustawieniem drużyny. - Musieliśmy stosować warianty jakich nigdy nie stosujemy, czyli np. z Ivanem na środku, czy Tobiasem na prawym rozegraniu. To nie są nominalne pozycje dla tych zawodników. Nasza gra była wolna i długa, graliśmy do pewnej piłki. Nie forsowaliśmy tempa, a kontry graliśmy tylko wtedy, gdy była 100 procentowa pewność - wyjaśnił kapitan kieleckiej drużyny.
"Żółto-biało-niebiescy" byli już pewni pierwszego miejsca w grupie, ale i tak z całych sił walczyli o zwycięstwo. - Gdy wychodzimy na boisko zawsze chcemy. Pokazaliśmy to na boisku. Mogliśmy odpuścić to spotkanie, ale zagraliśmy na 100 procent i wygraliśmy - cieszył się Tkaczyk.
Wasze komentarze
Jaja sobie robicie , cztery ostatnie mecze wygrane ,Dziewczyny podniosły się z dołka.
Zlikwidujcie Koronę w dziale piłka ręczna , bo to co wyczyniacie jest mało profesjonalne.
Jeśli wykasujecie ten wpis opiszę was w prasie !!!