Niespełniony talent czy ciągle nieoszlifowany diament? „Może dać jeszcze wiele, nie tylko Koronie, ale i kadrze”
Gdy latem 2012 roku Michał Janota przychodził do Kielc wielokrotnie powtarzał, iż liczy na szybkie wypromowanie się i wyjazd do silnej, zachodniej ligi. Rzeczywistość jednak brutalnie go zweryfikowała, gdyż już trzeci sezon reprezentuje barwy Korony, a dodatkowo niezbyt się w niej wyróżnia. O analizę postawy byłego piłkarza Feyenoordu poprosiliśmy jego byłego klubowego kolegę, a obecnie eksperta – Aleksandara Vukovica oraz trenera, który sprowadził go do Polski – Leszka Ojrzyńskiego. Porozmawialiśmy także z samym zainteresowanym.
Piłkarz traktuje grę w Kielcach jako cenne doświadczenie. - Osobiście jestem dobrej myśli, gdyż w wieku 24 lat mam za sobą wiele spotkań na wysokim poziomie, jakim jest Ekstraklasa. Na pewno nie jest to stracony czas, jednak mierzę dużo wyżej. Różnie to bywa, wyszło troszeczkę inaczej niż sobie planowałem i muszę się do tego dostosować –tłumaczy.
A jak początki Janoty w Kielcach wspomina szkoleniowiec, który sprowadzał go do klubu? - Miał problemy zarówno z wagą, jak i aklimatyzacją. Okazało się, że wymagania w drugiej lidze holenderskiej są kompletnie inne. Przyhamowały go też problemy rodzinne, które mocno wpłynęły na jego formę. Na pewno latał też trochę nad ziemią, ale krótko, gdyż szybko się to powietrze zestrzeliło i stanął twardo na nogach. Szybko musiał dojść do optymalnej formy fizycznej. Nie jest przecież sztuką grać dobrze przez kwadrans, ale utrzymać ten wysoki poziom przez całe spotkanie – mówi Leszek Ojrzyński.
Piłkarz dystansuje się od słów szkoleniowca. - Ja nigdy nie latałem wysoko. Nie boję się ciężkiej pracy, ale też jestem świadomy swoich umiejętności, co mogło zostać źle odebrane. Zawsze chcę dać jak najwięcej drużynie i nigdy w życiu bym nie pomyślał, że wyjdę na boisko i nie będzie mi się chciało. Trener Ojrzyński ma jednak prawo do takiej oceny – odpowiada „Janot”.
Zawodnik ten jest nominalnym środkowym pomocnikiem, jednak przez wielu trenerów wystawiany jest w bocznej strefie boiska. - To piłkarz, który najlepiej czuje się na „10”, kiedy może wchodzić w wolne przestrzenie, podchodzi pod grę i ma wolną rękę w ofensywie – charakteryzuje go Ojrzyński.
Na pewno nikt też nie podważa ogromnego talentu tego gracza.- Ma ogromny potencjał, a tacy zawodnicy obecnie są w cenie, gdyż potrafi w pojedynkę rozstrzygnąć losy spotkania. Piłkarze, którzy dobrze grają jeden na jeden są najważniejsi w futbolu, a Michał do takich właśnie należy – dodaje szkoleniowiec Podbeskidzia.
Vuković natomiast zwraca uwagę na niezbyt stabilną formę Janoty. - To jest bardzo utalentowany zawodnik, lecz nie wykorzystał swojego potencjału nawet w 50%. Stać go na dużo lepszą grę i przede wszystkim większą powtarzalność, bo zdarzają mu się dobre mecze, lecz przeplata je ogromną ilością bezbarwnych spotkań – przyznaje „Vuko”.
-We współczesnym futbolu każdy patrzy na statystyki, a nie ukrywajmy - moje nie są porywające. Staram się ciężko pracować, jednak nie wszystko ode mnie zależy – odpowiada były piłkarz Feyenoordu.
Wtóruje mu też Ojrzyński. - Nie widać go teraz w pierwszym składzie, lecz krzyżyka stawiać na nim nie wolno, bo jest to zawodnik, który może dać bardzo wiele Koronie, a jeśli nie zabraknie mu takiej codziennej ambicji, aby z dnia na dzień stawać się lepszym i lepszym, to nie widzę przeszkód, aby trafił do kadry – twierdzi.
- Ciągle trenuję i gram. Wiem, że obecnie nie wygląda to najlepiej, ale szczerze wierzę, że jest to chwilowy dołek, z którego się odbiję i będę miał możliwość wyjechać na zachód – mówi Janota.
Wraz z końcem obecnego sezonu pomocnikowi wygasa kontrakt z kieleckim klubem. Co zatem powinien on zrobić? - W Kielcach nie osiągnął tyle, ile powinien i przede wszystkim musi się tym zająć. Wiemy jednak, jak wygląda sytuacja z karierami piłkarzy – nigdy nie wiadomo, gdzie nastąpi ten przebłysk. Dla wszystkich w Koronie byłoby jednak dobrze, gdyby jeszcze tutaj osiągnął tę szczytową formę i jeszcze przez kilka lat stanowił ważne ogniwo tej drużyny – twierdzi Vuković.
Chęć pozostania w Kielcach wyraża też sam zawodnik. - Wiadomo, że kontrakt mi się kończy i muszę też myśleć o swojej przyszłości. Kielce mi się podobają, ale, szczerze mówiąc, ja nie muszę nikomu nic udowadniać. Jeśli w Kielcach będą mnie chcieli, to na pewno wysłucham propozycji, a jeśli nie – wyjadę. Takie jest życie piłkarza. Nie rozmawialiśmy jeszcze z prezesem Paprockim na temat przedłużenia umowy – kończy Janota.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Umowa gotowa zaakceptowana przez obie strony i brakuje tylko podpisu prezesa klubu. Rola zawodnika by przez swoją postawę na boisku przekonać prezesa klubu do jej podpisania.