Malarczyk: Gdzieś przez głowę mi przemknęło, że fajnie byłoby strzelić bramkę
Piotr Malarczyk pod względem indywidualnym znakomicie uczcił swój setny występ w ekstraklasie – był kapitanem kieleckiej Korony w starciu z Zawiszą Bydgoszcz, a także zdobył piękną bramkę. - Zastanawiałem się przed tym spotkaniem, jak ono będzie wyglądało – przyznał „Malar”.
- Zależało nam przede wszystkim na zwycięstwie. Super jednak, że udało mi się strzelić bramkę. Bardziej chcielibyśmy jednak wygrać, ale to się nie udało. Mimo wszystko po części cieszymy się, że zremisowaliśmy. Mecz był nie tyle dziwny, co po prostu z wieloma zwrotami akcji. Myślę, że gdybyśmy nie dostali tej czerwonej kartki i grali w przewadze do końca meczu, to na pewno byśmy go wygrali – stwierdził obrońca żółto-czerwonych.
Wychowanek „złocisto-krwistych” odczuwa niedosyt, ale też nie rozpacza z powodu remisu z bydgoszczanami: - W drugiej połowie stworzyliśmy sobie więcej sytuacji. Też niepotrzebnie daliśmy trochę Zawiszy pograć, to się na nas zemściło golem „do szatni”. Było trochę tych okazji i szkoda, że nie udało się wykorzystać tej jednej czy dwóch więcej. W każdym bądź razie szanujemy ten punkt, bo to nie był łatwy mecz.
Malarczyk na Kolporter Arenie rozegrał swoje jubileuszowe, setne spotkanie w ekstraklasie. - Gdzieś przez głowę mi przemknęło, że fajnie byłoby uczcić je bramką, bo dawno nie wpadła. Akurat nadarzyła się taka sytuacja, udało się i z tego się bardzo cieszę – powiedział kapitan Korony.
Rywale podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza zdobyli gole w ostatniej akcji pierwszej połowy, a także chwilę po rozpoczęciu drugiej. - Wydaje mi się, że Zawisza bardziej zapracował na tę drugą bramkę niż na tę pierwszą. Nie możemy dopuszczać do takich sytuacji, tym bardziej, ze to była 45. minuta. Mieliśmy jednak swoje okazje i parę lepszych wyborów, a nie byłoby takiej nerwowej końcówki – ocenił „Malar”.
Piłkarz ten zwykle występuje na środku obrony, ale pod nieobecność Pawła Golańskiego zajął miejsce na prawej flance defensywy. Sporo widać go było w ataku. - Dobrze się czułem fizycznie, zresztą tak jak i cały zespół. Chciałem pomóc drużynie, Nabilowi, ale nie tylko jemu. Starałem się zająć defensywą, lecz gdy miałem możliwość, to próbowałem zrobić coś w ofensywie – skwitował Malarczyk.
Jeden punkt w potyczce z Zawiszą to na pewno nie jest wynik fantastyczny, ale do przyjęcia. - Szkoda, że nie udało się wywalczyć trzech punktów, ale szanujemy ten remis – zakończył wychowanek Korony.
fot. Paula Duda