Czuć niedosyt, ale nie ma dramatu. „Jest w tym wszystkim jakiś zalążek”
Przeciętne były nastroje w ekipie Korony Kielce po remisie z bydgoskim Zawiszą. Czy ten wynik można uznać za sprawiedliwy? - Nie. Jak najbardziej nie – stwierdził Kamil Sylwestrzak. Przemysław Trytko z kolei również odczuwał niedosyt: - Z przebiegu gry ten mecz może i był wyrównany, ale ja bym jednak delikatnie postawił na nas.
- Jest tak jakoś nijak. Chcieliśmy wygrać, nie ma co ukrywać, ale po remisie nie będziemy też dramatyzować czy płakać. Po podziale punktów został zachowany status quo i na pewno odczuwamy duży niedosyt – kontynuował „Tryto”.
Napastnik Korony miał w tym spotkaniu kilka dogodnych okazji do pokonania Grzegorza Sandomierskiego, ale ich nie wykorzystał. - Nie będę nad sobą płakał. Mam taką serię, że tu mi gdzieś wybije końcem palców… Z tego, co teraz słyszałem, też było wszystko fajnie… No nic, wierzę w sens ciężkiej pracy i że karta się odwróci – skwitował snajper żółto-czerwonych.
- Myślę, że w drugiej połowie zamknęliśmy Zawiszę na jego połowie. Sądzę też, że pierwsza żółta kartka dla Kiryło (Petrowa – red.) była niezasłużona. W innym wypadku ten jego drugi faul skończyłby się tylko i wyłącznie na żółtej kartce. Gdy graliśmy w jedenastu to mieliśmy większą przewagę, a po wykluczeniu Petrowa ona się zmniejszyła – analizował Sylwestrzak.
Obrońca Korony w takich słowach ocenił swoją postawę w potyczce z Zawiszą: - Nie jestem zadowolony, bo nie wygraliśmy, taka prawda. Bardziej byłbym zadowolony, gdybym zagrał słabiej, a drużyna by wygrała.
Spotkanie rozegrane w sobotę na Kolporter Arenie obfitowało w wiele ciekawych wydarzeń. - To był taki zwariowany mecz, bo miał różne fazy. W pierwszej połowie ja miałem sytuację, a także „Janot”. Do przerwy mogło być weselej dla nas. Później z kolei było bardzo niewesoło, ale po czerwonej kartce byliśmy bliscy zdobycia nawet tej trzeciej bramki. Gdy siły się wyrównały, to mogło już być różnie – powiedział Trytko.
„Złocisto-krwiści” stworzyli sobie sporo okazji bramkowych, ale wykorzystali tylko dwie. - Nie będę się tu sztucznie pompował, ale to jest ważne. Może wszystkich nie wykorzystujemy, ale te sytuacje nie biorą się znikąd i trzeba do nich dojść. Dopiero jak już mamy okazje, to trzeba się zastanowić, jak je wykorzystywać – skomentował napastnik Korony.
Po chwili kontynuował: - Tym bardziej, że wydaje mi się, że nasze akcje nie są jak ta przy golu na 1-2, że gdzieś tam przebitka tyłem głowy, plecy, brzuch i wchodzi. Jest w tym wszystkim jakiś zalążek. Dzisiaj sytuacje miałem i ja, i „Janot”, i „Oli”, fart, niefart… No jest jak jest.
- Trener szuka optymalnego zestawienia względem ludzi, my też się docieramy. To wszystko idzie w dobrym kierunku. Mamy jednak przed sobą dużo pracy. Trochę tych punktów ostatnio złapaliśmy, ale też nie ma jakiegoś szału, one będą jeszcze dzielone. Także spokojnie, spokojnie, niech wszyscy zachowają chłodne głowy, jeszcze jest po prostu dużo do zrobienia – zakończył Trytko.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Widać ze z Aankoura i Kapo będzie pożytek. Natomiast Leandro trzeba spisać juz na straty. Gra bardzo nieodpowiedzialne, myślałem ze jest lepszy od Mousy ale teraz jakbym miał wybierać to wole tego drugiego.