Trenerzy zgodni: remis nie krzywdzi żadnej ze stron
Trener Ryszard Tarasiewicz nie narzekał po meczu na wynik, jaki Korona osiągnęła w starciu z Zawiszą. - Muszę powiedzieć, ze chyba żadna ze stron nie jest pokrzywdzona tym rezultatem – stwierdził szkoleniowiec kielczan. Przytaknął mu opiekun gości, Mariusz Rumak. - Muszę się zgodzić, bo Korona miała chyba więcej sytuacji – skwitował trener Zawiszy.
Ryszard Tarasiewicz (trener Korony Kielce):
Powiedziałem przed meczem, wcale nie kurtuazyjnie, że Zawisza ma spory potencjał w ofensywnie. Trochę ułatwiliśmy mu jednak zadanie w pierwszej połowie. Popełnialiśmy za dużo błędów technicznych, takich jak na początku sezonu. W środku pola Zawisza prezentował się dobrze. Chcieliśmy atakować w zbyt bezpośredni sposób. Udało nam się strzelić ładną bramkę i niepotrzebnie straciliśmy gola „do szatni” po strzale Masłowskiego. W drugiej połowie chcieliśmy być bardziej dynamiczni w środku pola. Na pewno ułatwiła nam zadanie czerwona kartka Ziajki. Po wyrównaniu mieliśmy kilka sytuacji do zdobycia trzeciej bramki. Muszę powiedzieć, ze chyba żadna ze stron nie jest pokrzywdzona tym rezultatem. Czy można było wcześniej ściągnąć Petrowa? Podobna sytuacja była w Chorzowie. Jak mecz jest „na grillu”, to wejście nowego zawodnika może nić nie dać, a poza tym piłkarze muszą nauczyć się cierpieć. Był zamiar zmiany, troszeczkę się to opóźniło, ale nie będziemy już dywagować. Trudno zmienić zawodnika dwie minuty po żółtej kartce. Czy Janota mnie zawiódł? Nie był to występ, jakiego oczekiwałem, a ma on predyspozycje ku lepszej grze. On w tygodniu prezentował się nie dobrze, a bardzo dobrze. Jego stałe fragmenty gry pod nieobecność Golańskiego zwiększały naszą siłę ofensywną. Szkoda, że Malarczyk nie ma setnego meczu co tydzień. Mówiąc jednak poważnie, on ma takie momenty, że się zawiesza i on o tym wie. To nie jest żaden wstyd. Akurat dzisiaj był bardzo czujny.
Mariusz Rumak (trener Zawiszy Bydgoszcz):
Potrzebujemy punktów w każdym meczu, a więc szanujemy ten pierwszy zdobyty w tym sezonie na wyjeździe. Weszliśmy w to spotkanie trochę niemrawo, szczególnie było to widać na początku. Brakuje nam pewności siebie w przednich formacjach. Udało nam się odrobić stratę przed przerwą, potem strzeliliśmy kolejną bramkę, ale dostaliśmy też czerwoną kartkę. Wszystko się wówczas wyrównało i skończyło 2:2. Trzeba szanować to, co mamy. Jeżeli trener Tarasiewicz powiedział, że obie strony nie mogą być pokrzywdzone tym remisem, to muszę się zgodzić, bo Korona miała chyba więcej sytuacji. Wolę, żeby sędziowie czasami pogrozili palcem, a nie dawali kartki. Nie krytykuję jednak decyzji arbitra, ale jestem bardzo ciekaw, jak ten mecz wyglądałby jedenastu na jedenastu.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze