Sego: Byłem gotowy na okrzyki z trybun. To dla mnie nie problem
Efektowne zwycięstwo odnieśli w Płocku zawodnicy Vive Tauronu, którzy ograli Orlen Wisłę 35:22. - My mamy bardzo dobry zespół i jeżeli gramy na wysokim poziomie, to Płockowi może być trudno z nami walczyć - przyznał po tym meczu bramkarz kieleckiej drużyny, Marin Sego.
Jak oceniłbyś mecz z Orlen Wisłą?
- Kiedy Wisła gra z Kielcami, to zawsze jest to trudny mecz. Teraz grałem pierwszy raz przeciwko Wiśle i w pierwszych pięciu - dziesięciu minutach było to dla mnie dziwne. Zagraliśmy bardzo dobry mecz i Płockowi było trudno grać przeciwko nam.
Mówiłeś, że to dla ciebie był dziwny mecz, ale nie pomyliłeś szatni po wejściu do hali?
- (Śmiech) Tak, oczywiście, to jest dla mnie dziwne. Grałem tutaj dwa lata. Teraz kiedy przyjeżdżam z Kielcami to wszyscy kibicują przeciwko mnie, ale takie jest życie. Ja rozumiem kibiców.
Jednak tymi gwizdami się nie przejmowałeś, bo zagrałeś bardzo dobry mecz.
- Oczywiście. Myślałem, że tak będzie. Przygotowałem się na to w głowie, musiałem się skoncentrować i pokazać to, co umiem najlepiej.
Grałeś w pierwszej połowie, a za twoją bramką był młyn kibiców Wisły. Wiedziałeś, że tak będzie?
- Może lepiej by było, jakbym grał z drugiej strony (śmiech), ale nie było problemu. Wiedziałem, że tak będzie, kibice trochę krzyczeli, ale jak już powiedziałem - nie ma problemu.
A wracając do samego meczu, to wygrana w Płocku trzynastoma bramkami robi wrażenie.
- Oczywiście, myślę, że teraz Płock jest młodszym zespołem. Mają młodych zawodników i potrzebują trochę czasu. My mamy bardzo dobry zespół i jeżeli gramy na wysokim poziomie, to Płockowi może być trudno z nami walczyć.
Byłeś zaskoczony przebiegiem tego spotkania? Bo wyrównane ono było tylko do stanu 2:2.
- Tak było. Od początku uzyskaliśmy pięć, sześć bramek przewagi i już nam się grało lepiej.
Ciebie rok temu w Kielcach nie było, ale na pewno wiesz, że zespół po przerwie na reprezentacje wpadł w dołek. Teraz chyba kibice mogą jednak być optymistami i myśleć, że takiego kryzysu nie będzie?
- Oczywiście, że tak.
fot. Anna Benicewicz-Miazga