Za mało medali. I ten hymn...
To była naprawdę świetna impreza. Dobry dystans, bieg przez malownicze miejsca Kielc, pokazanie miasta od najlepszej strony – architektonicznej, ale również tej krajobrazowej. Wspaniali ludzie, podniosła atmosfera. Ale niestety też dwa felery, które trzeba na przyszłość wyeliminować.
Duże gratulacje należy przekazać organizatorom, którzy zadbali o to, by trasa była atrakcyjna. Została ona także atestowana, co dodało renomy tej imprezie. Do tego bieg był całkowicie za darmo, co – przy tej jakości – zdarza się niezwykle rzadko. Impreza rzeczywiście stała się symbolem zdrowego trybu życia i promowała go, jak mało która.
Jednak przy tych wszystkich ogromnych atutach, limit medali w ilości 500 sztuk uważam za dużą wpadkę. Albo też ich sposób rozdawania. Oczywiście duch sportu nakazuje, żeby medale wręczać najlepszym, w tym przypadku najszybszym. Jednak gdy mowa o biegach masowych – takie mam odczucie - nie to liczy się najbardziej. Tu rywalizuje się przede wszystkim z samym sobą, a nie z innymi.
I nikt z medali nie cieszy się tak bardzo, jak ci początkujący, nowicjusze, debiutanci. A tych wczoraj nie brakowało. Ich możliwości fizyczne nie pozwalają na ukończenie biegu w najszybszym tempie. Ale dali radę dobiec, pokonali swoje słabości i kryzysy. Tym mocniej żal, że nie dostali na koniec pamiątki, na którą potem mogli spoglądać i myśleć: „udało mi się!”.
Zupełnie nie trafia do mnie argument, że bieg był darmowy, a organizatorów stać było na zapewnienie jedynie tylu nagród. Bo to tak jakbyśmy na naszym przyjęciu niektórych częstowali kawiorem, a innym zapewniali tylko miejsce przy stole. Po prostu nie wypada.
Są trzy rozwiązania takiego problemu: medale dla wszystkich, brak medali lub wprowadzenie limitu uczestników. Wierzę, że za rok organizatorzy wybiorą jedną z tych opcji. Oczywiście przy założeniu biegu darmowego, choć myślę, że większość byłaby w stanie zapłacić 20-30 złotych za udział w tak wspaniałej imprezie. To też warto przemyśleć.
Drugi zgrzyt to brak hymnu narodowego przed startem. Elementu – umówmy się – obowiązkowego. W Kielcach zamiast tego z głośników poleciała piosenka z telewizyjnego show: „Kocham Cię Polsko”.
No, nie wypada...
fot. naszmaraton.pl
Wasze komentarze
Temat hymnu jest jasny, wszyscy sie zgadzają, ze być powinien. Pierwsze rzędy próbowały nawet śpiewać, ale "fantastyczny" utwór znany z TVP2 zagłuszał go doskonale. Jasna sprawa, jestem pewny, ze za rok sie nie powtórzy. Odnośnie medali juz bym dyskutował. Sprawa jasna była przed startem, nikt nie ukrywał tego, ze medali nie wystarczy dla wszyskich, każdy startujący o tym wiedział, dlatego skarżenie sie teraz ze jednak sie nie dostało uważam za mało poważne. A jakby jednak udało sie dostać medal to co? To było by ok?
Argumentacja, ze lepiej by było jakby medali nie było tez nie trafia do mnie, znaczy to to, ze skoro ja nie dostałem, to lepiej jakby inni tez nie dostali? Absurd. I nie chce za bardzo organizatorów bronić, ale jednak troszkę spróbuje. Żeby zrozumieć "medalowe zamieszanie" cofnijmy sie o. Kilka tygodni. Zalozenie organizatorzy mieli, ze wystartuje 500 osób. Przy organizacji takich imprez trzeba założyć ilośc osób z rożnych względów, przede wszystkich ze względu na medale właśnie, gdyż ich czas produkcji jest bardzo długi. Kilka tygodni przynajmniej. Okazało sie ze zainteresowanie jest ogromne i podjęto decyzje, ze bieganie jest dla biegania, a nie dla nagród i medali, ze zwieksza sie limit uczestników, No ale medali juz sie nie da domówić. Zreszta ta decyzja tez była podyktowana sporo ilością głosów, maili, komentarzy z prośba o zwiększenie ilości miejsc, bo ktoś zapomniał, nie wiedział, nie zdążył itd. Podjęto taka decyzje i należy ja uszanować. Organizator informował o niej kilka dni przed startem, nie zgadzając sie z tym można było poprostu nie wystartować w niedziele.
Moim zdaniem można było zrobić jeszcze inaczej, organizator mogł wystosować oficjalna prośbę do "tych szybszych" pierwszych 100 kilku osób, aby nie odbierały swoich medali, ,albo przekazali je następnym, wolniejszym biegaczom. Nie zrobiono tak jednak wiem, ze sporo osób swoje medale oddało.
Podsumowując, impreza super, atmosfera fantastyczna, trasa trudna, ludzie świetni. Było warto.
PS. Ja swój medal oddałem.
Pozdrawiam
Pawel Jańczyk - szuranie.pl
Osobiście nie spotkałem nikogo, kto skarżyłby się na to, że nie dostał medalu. Żal było jednak na twarzach widać.
Czy zmienia to fakt, że reguły były znane przed startem? Moim zdaniem nie. Przecież nie o zdobywanie medali w tym biegu chodziło - lecz o sam fakt przebiegnięcia trasy. Jeżeli jednak już wręcza się medale, to wypada je dać albo pierwszej trójce, albo wszystkim uczestnikom. To jest forma pewnej sprawiedliwości, którą cechują biegi masowe.
„A jakby jednak udało sie dostać medal to co? To było by ok?” – wydaje mi się, że żaden zdroworozsądkowy człowiek nie myślałby w ten sposób, więc tego wątku nie podejmuję.
„Argumentacja, ze lepiej by było jakby medali nie było tez nie trafia do mnie, znaczy to to, ze skoro ja nie dostałem, to lepiej jakby inni tez nie dostali” – jw. Tu naprawdę nie chodzi o zawiść. Nie wiem, dlaczego podążasz w tym kierunku, Paweł. Chodzi mi o uhonorowanie wszystkich uczestników biegu – docenienie ich wysiłku. I naprawdę nie piszę tego w pierwszej osobie, bo ja już trochę medali zgarnąłem :)
Stosujesz dziwną retorykę. Albo akceptujecie nasze zasady, albo nie bierzcie udziału – to nie jest dobra metoda. Szanuję wysiłek organizatorów, jestem im wdzięczny za organizację biegu, ale uważam, że przytrafiły się im dwie wpadki, które wskazałem w tekście. Każdy może mieć własny pogląd na ten temat, ale już dyskusja na Facebooku wykazała, że głosy są podzielone. Czyli część uczestników uważa dokładnie tak, jak ja.
I oni wcale nie krzyczą, ani nie bluzgają na organizatorów. Apeluję - nie mylmy zwykłego ludzkiego rozczarowania z bezzasadnymi i nierozumnymi atakami na organizatorów, którzy chcieli dobrze, ale „Polakowi zawsze coś nie pasuje...”.
Pawel Jańczyk - szuranie.pl