Głos czytelnika: Strategia Korony? Jakoś to będzie...
Od dawna zachęcamy Was do czynnego uczestniczenia w życiu naszego portalu. Również do tego, by szerzej komentować wydarzenia dotyczące kieleckiego sportu. Dzisiaj otrzymaliśmy maila z takim komentarzem od Marty Kwiecień, którego publikujemy poniżej. I zachęcamy do dyskusji.
Dokładnie jutro, 23 października minie okrągła, 10. rocznica zwycięstwa Korony nad GKS-em Bełchatów. Wygranej osiągniętej na wyjeździe, w rozgrywkach ówczesnej drugiej ligi. Zwycięstwa na tyle szczęśliwego (zakończonego wynikiem 2:1), iż zapisało się w historii klubu złotymi zgłoskami. Bo takiego, które pozwoliło naszej Koroneczce zająć historyczne, premiowane awansem do ekstraklasy, pierwsze miejsce w lidze. Czy Wy, bracia i siostry w Koronie, jeszcze to pamiętacie?
Nie da się ukryć, iż od czasu wspomnianego wyżej sukcesu, nasz Klub przechodził falami lepsze i gorsze okresy funkcjonowania. Szybki awans, budowa nowego stadionu i dająca nadzieję perspektywa rozwoju piłki w Kielcach, prowadziła wygłodniały pomyślności tłum ludzi za sobą. Kibice, dziennikarze, sportowcy, politycy, księża, znane postaci, w końcu zwykli zjadacze chleba karmili się nadzieją na wybicie się Klubu na wyżyny piłki nożnej. Wyczuwalny był sportowy niedosyt triumfu, szybko jednak zastąpiony rozgoryczeniem z powodu karnej degradacji. Wydawało, że ta decyzja PZPN ambitną pracę wielu ludzi, wzniesioną ku chwalę Korony. Ale przetrwaliśmy! Tylko po co ?
Niestety, od okresu powrotu do ekstraklasy i wspaniałej pracy wykonanej przez trenera Włodzimierza Gąsiora, a także czasu pracy Leszka Ojrzyńskiego, który oprócz dobrych wyników, wprowadził charakterystyczny, niepowtarzalny kielecki styl (szczególnie w pierwszym sezonie swej pracy), klub zdaję się chylić ku dolinie, z której ciężko będzie się wdrapać na właściwy poziom.
Cyferki nie kłamią. Obok minusa w klubowym rozrachunku finansowym, pojawia się coraz więcej cyferek, które biegną swoim solidnym tempem, wprost proporcjonalnym do tempa spadku frekwencji na kieleckich trybunach. Matematyka nie zna litości także w zestawieniu personalnym drużyny. Korona to w połowie armia zaciężna, istna wieża babel, która skutecznie blokuje możliwość rozwoju wychowankom. Królowa nauk nie oszczędza także krytyki, jeśli chodzi o ilość zatrudnionych w klubie pracowników. Lista płac jest na tyle długa, iż Koronę śmiało można nazwać dobrze rozwijającym się przedsiębiorstwem. Dlaczego więc frekwencja i wpływy spadają? Dlaczego klub tonie w zadłużeniu, skoro nad jego poprawnego funckjonowania dogląda tyle osób?
Na szczęście to tylko cyferki. Ale co z jakością?
We wspomnianym na początku sezonie 2004/2005, oprócz atmosfery sukcesu, można było dostrzec długofalową strategię klubu. Niedgyś jeden ekonomista rzekł, że do pieniędzy przywiązujemy tak wielką wagę dlatego, że są łącznikiem pomiędzy teraźniejszością a przyszłością. Ale czy tylko o pieniądze tu chodzi? Czy brak jakiejkolwiek strategii funkcjonowania klubu można wiązać z brakiem „szmalu”?
Historia piłki nożnej zna wiele klubów, których realia funkcjonowania nie skazywały na sukces sportowy, tym bardziej finansowy, jednak przez wprowadzenie odpowiednich pomysłów, kluby te zapisały się jako znakomicie prosperujące maszynki do robienia pieniędzy i wyników. Jaka jest strategia Korony? Z wysokości trybuny wygląda ona na krótkoterminową: „od meczu do meczu, jakoś to będzie”. Czy tak trudno zmienić mentalność działaczy i otworzyć się na to co jest pięknem piłki nożnej, a mianowicie kształtowanie piłkarskich diamentów? Czy nie lepiej byłoby, aby za pensje Olivera Kapo, czy Moussy Outtarry klub dokształcił trenerów pracujących z młodzieżą, bo skoro ta jest tak piłkarsko słaba, iż z drużyn młodzieżowych trafiają wyjątki na treningi do pierwszego składu, to znaczy, że przygotowanie trenerów jest nieodpowiednie. Albo obiekty są za słabe, bo wątpliwym jest, aby nasze „kieleckie dzieciuchy” różniły się czymkolwiek pod względem fizycznym i psychicznym od tych ze szkółek Lecha i Legii. Są pieniądze na eksperymenty, ściąganie zawodników nieprzygotowanych do gry. Czy strategią klubu jest ściąganie wolnych zawodników i ich promowanie, a potem sprzedaż z zyskiem? Być może i istnieje taki pomysł, tylko zysków nie widać na horyzoncie.
Ciężka praca uszlachetnia, najbardziej w chwilach kryzysu. Codzienna tytatniczna, uczciwa praca ludzi, dla których klub jest bliski, może przywrócić go na prawidłowe tory, począwszy od kibiców, działaczy, pracowników klubu, dziennikarzy, a skończywszy na piłkarzach i trenerach. Liczby nie kłamią, tabela nie kłamie, jest to ostatni moment na to, aby odbić się od dna. Trzeba zacząć szanować skarb,który mamy i zrobić wszystko, aby za 10 lat nikt nie wspominał z opustoszałej, trzecioligowej trybuny stadionu w Kielcach, iż mija właśnie dziesiąta rocznica, kiedy Korona strzelała ostatnią bramkę w ekstraklasie.
Marta Kwiecień
Wasze komentarze
Wstyd, żeby takie babola zasadzić na dzień dobry!
Rocznica, o której Pani napisała (GKS Bełchatów - Korona Kielce 1:2 z pamiętnym golem Darka Kozubka) będzie miała miejsce 31 maja przyszłego roku. Zdaje się, że pomyliła Pani mecze.
Trenerzy owszem, nie są u nas najlepsi (większość z nich w swojej piłkarskiej karierze nawet nie powąchała ekstraklasy), ale to głównie od młodzieży i ich rodziców zależy czy zostaną dobrymi piłkarzami.
pytanie po co? zapewne miało na celu wprowadzenie do kolejnego akapitu, wyrwałeś z kontekstu i się podniecasz.
Wiek nie jest wyznacznikiem wszechwiedzy. To, że masz 150 lat, nie oznacza, że znasz się na medycynie, sporcie, polityce, historii.
Co do Twojej wiary, podzielam ją, gdybym tego nie robił, nie czytałbym tego artykułu. Autorka zapewne też wierzy, że jest możliwe wyjście z sytuacji bo pewnie by nic nie napisała
Nie podniecam się. Czytam - opiniuję.
W poniedziałek (arcy)ważny mecz, więc dajmy już temu spokój. Pozdrawiam!