Osłabiony UMKS przegrywa z Łańcutem
W przedostatniej kolejce rundy zasadniczej rozgrywek na zapleczu ekstraklasy, osłabiony brakiem chorego kapitana zespołu, UMKS Kielce przegrał na własnym parkiecie z Sokołem Łańcut 59:75. Trener Rafał Gil próbując różnych wariantów ustawienia swoich zawodników nie mógł jednak znaleźć skutecznej recepty na dobrze dysponowanych koszykarzy z Łańcuta, którzy dzięki wygranej w Kielcach zapewnili sobie byt w pierwszej lidze.
UMKS Kielce rozpoczął spotkanie w niecodziennym składzie wyjściowym. W pierwszej piątce pojawili się między innymi Piotr Osiakowski i Jakub Lewandowski. Jak się później okazało, obaj zawodnicy zaliczyli swój egzamin na piątkę. Ten pierwszy zdobył dla kielczan najwięcej punktów - 13, zaliczając przy tym cztery asysty. Natomiast popularny „Lewy” rzucił dla UMKS-u 7 punktów, z czego raz zza linii 6 m 75 cm
W pierwszej części meczu koszykarze z Kielc dali kibicom nadzieję, że pomimo braku Łukasza Fąfary postarają się o kolejne zwycięstwo we własnej hali. Kilka razy zdołali wyjść na prowadzenie. Wyrównana pierwsza kwarta meczu zakończyła się jednak wygraną gości 21:19. Licznie zgromadzona publiczność miała pretensje do sędziów, którzy według nich zbyt często używali gwizdka przy faulach w ataku zarówno w jedną, jak i w drugą stronę.
Podobnie było również w drugich dziesięciu minutach. Goście wygrali ją różnicą pięciu punktów. Tu niestety kluczowe okazały się warunki fizyczne, którymi lepiej dysponowali koszykarze z Łańcuta. Ponad dwu metrowi zawodnicy: Kamil Gawrzydek, Kacper Młynarski i Maciej Klima zdobyli dla swojego zespołu w sumie 46 punktów i mieli razem 19 zbiórek. O tym, jak ciężko walczy się z takimi zawodnikami przekonał się Marcin Wróbel, który pechowo w trakcie walki o piłkę rozciął brodę. Uraz okazał się na tyle poważny, że koszykarz UMKS-u Kielce musiał udać się na zszycie do szpitala.
Po przerwie Sokół Łańcut cały czas kontrolował wynik spotkania. Trener gości zadowolony mogł być również z postawy Michała Barana. Koszykarz gości czterokrotnie trafił za trzy punkty i zdobył w sumie 20 punktów. W ekipie UMKS-u rolę kapitana przejął w tym meczu Hubert Makuch. Podstawowy rozgrywający kielczan dopisał do zespołu jedenaście punktów.
Ostatecznie po jednostronnej walce Sokół Łańcut wygrał w Kielcach 75:59. Porażka UMKS-u znaczy na szczęście tylko tyle, że już na pewno zakończą oni rozgrywki na ostatnim miejscu w tabeli. O ich dalszym losie decydować będzie faza „play out”, która zbliża się dużymi krokami. Zanim jednak przyjdzie na to czas w ostatniej rundzie UMKS zmierzy się z trzecia w tabeli MKS Dąbrową Górniczą. To spotkanie w najbliższą sobotę, 23 marca o godzinie 18 na terenie rywala. Dopiero po nim dowiemy się, z jakim zespołem przyjdzie walczyć kielczanom o utrzymanie w pierwszej lidze.
- Było kilka sytuacji gdzie mogłem się trochę lepiej zachować, ale ogólnie swój występ oceniam na plus. Szczególnie dobrze pracowało mi się w obronie. Co do najbliższej przyszłości to nie szacuję raczej na kogo chcemy trafić. Kto to będzie to jest nieważne bo z każdym trzeba będzie dać z siebie 110% aby się utrzymać. Jeśli nie wierzylibyśmy w utrzymanie to już teraz moglibyśmy sie poddać, ale tak nie jest. Od kilku tygodni ciężej trenujemy, każdy już w głowie myśli o tych play outach a czy damy radę to przekonamy się już niedługo. Musimy wymazać z pamięci te porażki z sezonu zasadniczego, zapamiętać pozytywy i walczyć o utrzymanie - powiedział po meczu Piotr Osiakowski.
Jacek Wojtachnio
UMKS Kielce – Sokół Łańcut 59:75 (19:21, 15:20, 12:19, 13:15)
UMKS: P. Osiakowski 13, H. Makuch 11, P. Bacik 9 (1), M. Wróbel 8, J. Lewandowski 7 (1), R. Król 5, D. Tokarski 4, A. Busz 2.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze