Kielczanie z medalami w Pucharze Europy w kickboxingu!
W miniony weekend 15-16 czerwca w Tesanj w Bośni i Hercegowinie odbył się otwarty Puchar Europy w Kickboxingu. Świetny start w zawodach zanotowali zawodnicy z SK Kick Boxing Kielce. Grzegorz Kołodziej i Sebastian Słoń przywieźli do Polski aż dwa złote i dwa srebrne medale!
Grzegorz Kołodziej (67 kg) zdobył dwa medale z najcenniejszego kruszcu. Pierwszy w odmianie Full Contact, gdzie w finale jednogłośnie na punkty 3:0 pokonał Ivana Zidara z Serbii. Przeciwnik naszego zawodnika liczony był już w 1. rundzie po serii celnych ciosów na głowę. Natomiast w wersji Low-Kick kielczanin na pierwszy ogień rozprawił się ze Stefanem Spazovskim z Macedonii, którego pokonał przez KO w 1. rundzie. W półfinale bezradny był także Benjamin Flek z Bośni, który uległ na punkty 0:3. Bośniak był już liczony w 2. rundzie, lecz dotrwał do końca pojedynku. W bardzo późnej walce finałowej, która stoczyła się o godzinie 23.30, Polak wygrał przez poddanie w 2. rundzie z Adem Ademi z Macedonii.
Z medalami do Kielc wrócił także Sebastian Słoń. W kategorii wagowej 57 kg w wersji Light Contact nasz zawodnik w finale po dobrym pojedynku przegrał na punkty z Arelem Dżaferovicem z Serbii. Potem późnym wieczorem w finale kategorii wagowej 60 kg w wersji Low-Kick stoczył świetną walkę z Zawodowym Mistrzem Europy K-1 i Muay Thai oraz wielokrotnym mistrzem Bośni i Hercegowiny Goranem Lolićem. Niestety kielczanin w efektownym starciu przegrał na punkty. Licznie zgromadzona publiczność jednak nagrodziła obu zawodników gromki brawami.
Pozostali nasi kickbokserzy, czyli Kasjan Różycki (63 kg) w Junior Low-Kick i Robert Soboń (42 kg) Kadet starszy w Light Contact przegrali pierwsze walki i odpadli z dalszej rywalizacji. W zawodach wystartowało około 400 zawodników z 12 krajów. Grzegorz Kołodziej okazał się minimalnie gorszy w rywalizacji o najlepszego fightera Pucharu Europy z miejscowym kickbokserem wagi ciężkiej, który wygrał trzy walki przed czasem i to on otrzymał nagrodę dla najlepszego wojownika.
Fot. Marek Soboń