Nie możemy zwymiotować na tę drużynę. Trzeba dodać jej otuchy
- Kilka tygodni temu mówiłem, że czas będzie działał na naszą korzyść. Efekt jest jednak mizerny. Każdy potrafi grać lepiej i wnieść więcej od siebie. Najważniejsze, żeby od dzisiaj, a najpóźniej od jutra harować. To nie jest tak, że wszystko się zmieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – mówił po przegranej z Wisłą Płock trener Mirosław Smyła.
REKLAMA
Mirosław Smyła: - Ta porażka nas bardzo boli, to niepodważalne. Nie ma sensu jednak pastwić się nad tą drużyną. Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że mamy potężny problem ze stwarzaniem gry. Chcieliśmy zaatakować od pierwszej minuty. Chcieliśmy grać na połowie przeciwnika. Sytuację sam na sam miał Pucko, ale nie trafił. Nie było pięknej gry, ale mogliśmy zdobyć bramkę. Niestety w kuriozalnych przepychankach straciliśmy gola i przez to też pewność siebie.
- Nie chcę już przypominać, że zawodnik Wisły dotknął piłki ręką w polu karnym. Zabrakło nam też odrobiny szczęścia, jak w poprzeczkę trafił Ivan Djuranović. Szukamy, ale nam nie wychodzi. Do tego wczoraj po dwóch tygodniach ciężkiej pracy wypadł nam Ivan Jukić. Dzisiaj w trakcie meczu Piotrek Pierzchała chyba doznał bardzo poważnej kontuzji. Sypie nam się to wszystko, ale trzeba trzymać łeb u góry. Trzeba dodać temu zespołowy otuchy. Nie możemy zwymiotować na tę drużynę.
- Często brakuje tej kropki nad „i”, wykorzystania z zimna krwią sytuacji. Gdyby Pucko zdobył bramkę, to kto wie, jakby ten mecz wyglądał. Każdy musi dołożyć coś więcej od siebie. Zaczniemy jednak od siebie, od sztabu. Będziemy szukać dodatkowych rzeczy, żeby wlać optymizm. Chcemy pójść tą drogą,
- Proszę mi uwierzyć, że te porażki naprawdę bolą piłkarzy. To nie jest tak, że wrócą do domu i tego nie przeżywają. Z drugiej strony czasami zdarzają się mecze, które same się wygrywają. Obecnie jednak mamy tu i teraz. Musimy wszyscy być razem. Tylko w jedności jest siła.
- Kilka tygodni temu mówiłem, że czas będzie działał na naszą korzyść. Efekt jest jednak mizerny. Każdy potrafi grać lepiej i wnieść więcej od siebie. Najważniejsze, żeby od dzisiaj, a najpóźniej od jutra harować. To nie jest tak, że wszystko się zmieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Gramy kolejne mecze i punktów nam nie przybywa. Nic nie idzie, nie działa, nie ma reakcji. Nie można się jednak poddawać. Trzeba wysłuchać kibica i wytrzymać ciśnienie. Jeden z nieżyjących już kucharzy powiedział kiedyś, że „nie ma takiego mięsa, które w końcu nie pęknie”.
- Jak się wygrywa, to każdy chce uczestniczyć w sukcesie. Maja prośba jest taka – scalmy się. Mówimy o wspaniałym klubie, o Koronie Kielce. Musimy wszyscy dążyć do tego, żeby go ratować.
Wasze komentarze
Niektórzy pańscy piłkarze grają słabo dlatego, ze nie mają partnerów do grania. Inaczej taki Pućko czy Jukić wyglądali, jak mieli obok siebie Rymaniaka, Możdżenia, Kosakiewicza, czy Cvijanowića a także paru innych. Dziś stali się bezbarwnymi piłkarzami, jakby przechodzili jakiś kurs odpiłkarzania. Rymabniak przeszedł do Piasta, Malarczyk także i obaj grają tak, ze trener Fornalik im ufa, bo są wystawiani w pierwszej jedenastce. Malo tego, ciągle odsuwany na trybuny Malarczyk, gra na stoperze i nie schodzi poniżej pewnego dość dobrego poziomu. Czemu w Kielcach tak nie było? Bo w Kielcach zamiast Fornalika był jakiś szarlatan mający przedziwne pomysły na prowadzenie drużyny, którymi zaraził ciemny kibicowski lud, który sobie wmówił, ze Lettieri z niczego potrafił zrobić coś. I to były brednie, bo z każdym upływającym miesiącem pobytu tego trenera w Kielcach widać było konsekwentny zjazd Korony w kierunku dna. nie po wynikach to było widać. To było widać po grze Korony. Panie Smyła, daj pan spokój, nie ględź pan, bo powtarzanie tych dyrdymałów tylko denerwuje, a potem zacznie wyprowadzać z równowagi. Czas będzie działał na waszą korzyść panie Smyła? Pod warunkiem, że inne drużyny przestaną grać. Na to pan liczy?
Ale pierwszy błąd pierwotny to było przedłużenie kontraktu z Dżino jeszcze przed czasem za wysokie pieniądze i to związało ręce, a skutki są już a płacimy do czerwca.
Niestety ten błąd zajczika będzie na kosztował 1 ligę na lata.
Jakość sprowadzonych zawodników POWALA!
Przez lata wydrenowano Koronę z zawodników o minimalnych choć umiejętnościach ale z sercem do walki! Sprowadzano zaś darmowy szrot ! W tym sezonie skład drużyny przekroczył magiczną linię i liczba miernot przerosła zdecydowanie liczbę tych którym się jeszcze te dwa lata temu coś chciało! A i ci umiejętnościami gonią w dół nowe..."nabytki" Młodzi przy tym co pokazują też raczej kariery "ala Lewandowski" nie zrobią. Zarząd zamiast pracować nad DRUŻYNĄ zajął się DUPĄ MARYNI i organizuje śniadania! Kur... KPINA! Efekt ich działań było widać wczoraj na trybunach...3 tysiące z hakiem ! I to wliczając bilety nieobecnych najwierniejszych KARNETOWCÓW! (Którym pokazał gdzie ich ma przed środowym meczem!)
Błąd nie w trenerze! Błąd jest polityce prowadzenia klubu! Tzw "biznes" na który TAK klub liczy również liczy na ogrzanie się w BLASKU klubu mającego sukcesy! Gdy Korona spadnie spier...ą tak szybko jak jechali na te śniadania! Wieloletnim kibicom zabrano zaś swoich idoli z którymi się utożsamiali i którzy się z nimi utożsamiali! Zastąpiono ich cudakami których nawet nazwiska jest ciężko wymówić i zapamiętać, a o zostaniu idolem choć w połowie poziomu Ryby, Małkowskiego, Gola czy EDIEGO ...MOWY NIE MA! Po spadku czmychną zaś z Korony aż się kurzyć będzie!
...źle się dzieje w państwie duńskim.... Oj źle!
Postawić na Gardawskiego i Serba a młodzieżowca dać w pole na skrzydle, tam będzie najmniejsza szkoda. Przecież bramki nam zawalają boczni obrońcy, z Płockiem Dziwniel dał ciała w narożniku i poszła akcja bramkowa, w Gdańsku spalił offsajd, Spychała i karny z Wisłą i w Gdańsku przepuścił dośrodkowanie, Szymusik też nie daje gwarancji jak w Łodzi.
To podstawa. W środku Radin z Gnjaticiem(jedyny walczył z Płockiem) niestety Zuber jest na poziomie Mielca. W ataku Pacindę ma trochę techniki i dynamiki, umie się zastawić, Cebul w środku i Pućko na skrzydle, junior na drugim.