Nerwowa końcówka na własne życzenie! PGE VIVE wygrywa po wielkich emocjach z Mieszkowem
Masę emocji zaserwowali swoim kibicom szczypiorniści PGE VIVE Kielce. Po pierwszej połowie kielczanie pewnie prowadzili, ale w końcówce musieli odpierać huraganowe ataki w wykonaniu Mieszkowa Brześć. Koniec końców udało się! Mistrzowie Polski wygrali drugie spotkanie w tym sezonie Ligi Mistrzów i sięgnęli po pierwszy komplet punktów na wyjeździe. A wszystko to po dwóch porażkach z rzędu.
Początek w wykonaniu PGE VIVE był imponujący. Kielczanie szybko objęli prowadzenie i już po sześciu minutach prowadzili 1:4. Wszystko układało się po myśli mistrzów Polski, który byli nie tylko skuteczni w ataku, ale grali też bardzo szczelnie w obronie. W pierwszej połowie stracili tylko dziewięć bramek, do czego mocno przyczynił się Andreas Wolff. Kapitan PGE VIVE obronił w pierwszej połowie aż trzy rzuty karne.
REKLAMA
PGE VIVE dobrze realizowało swój pomysł na ten mecz i zaskakiwało rywali szybkimi kontrami. W efekcie kielczanie mieli już do przerwy bardzo dobry wynik - 15:9.
W drugiej połowie gospodarze wzięli się za odrabianie strat i doskoczyli do kielczan. Przewaga drużyny Talanta Dujszebajewa stopniała do trzech bramki, a po chwili tylko do... jednej. Bardzo ważna była sama końcówka, która przyniosła masę emocji.
Mieszkow bardzo zawzięcie walczył o bramkę na wagę remisu. Kielczanie cały czas pozostawali jednak o jedną bramkę lepsi. Kielczanie zaserwowali sobie nerwową końcówkę na własne życzenie, ale w ostatnich minutach potrafili wytrwać i obronić wynik. Kiedy dwie kolejne akcje zakończyli celnymi rzutami Blaż Janc i Julen Aginagalde, stało się już jasne, że kielczanie sięgną po dwa punkty.
Mieszkow Brześć - PGE VIVE Kielce 27:31 (9:15)
Mieszkow: Pesić, Matskevich 1 – Kankaras 2, Kulak 1, Shkurinsky 2, Andrejew, Yurynok 1, Accambray 6, Shumak, Baranau, Razgor 3, Selvasiuk 1, Djukić 4, Vilipau 4, Malus.
PGE VIVE: Kornecki, Wolff - A. Dujshebaev 4, Pehlivan 2, Aguinagalde 4, Janc 4, Lijewski, Jurkiewicz 1, Kulesz 7, Moryto 4, Fernandez Perez 5, Karaliok, Guillo.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze