Starcie outsiderów. Trener ŁKS zagra z Koroną o posadę?
Dla obu drużyn to bez dwóch zdań jedno z ważniejszych spotkań na obecnym etapie sezonu. W niedzielę Korona Kielce zagra z ŁKS Łódź i będzie to mecz drużyn zamykających ligową tabelę. W lepszych nastrojach są mimo to kielczanie, którzy przed tygodniem przełamali swoją niechlubną serię bez zwycięstwa. Ta cały czas ciąży niedzielnym gospodarzom, dla których ewentualna porażka możne oznaczać dziewiątą przegraną z rzędu. I kto wie - być może pożegnanie trenera Kazimierza Moskala.
Tak słaba dyspozycja obu klubów mogła dziwić, bo początek sezonu w ich wykonaniu był naprawdę udany. Dziś jednak zarówno kielczanie, jak i ŁKS muszą odnaleźć się w nowej sytuacji.
REKLAMA
Trener łodzian dostał od włodarzy klubu ogromne zaufanie - podobnie, jak podczas trwającego już od wiosny kryzysu w Koronie Gino Lettieri. Włoch z kieleckim klubem się już pożegnał, a według "Przeglądu Sportowego" decydujący dla Moskala może być właśnie niedzielny mecz z żółto-czerwonymi. 52-latek sam miał nawet przyznać, że nie ma pomysłu na drużynę. – Nieważne, co zmienię, wszystko i tak się sypie - powiedział, cytowany przez gazetę. Po porażce 1:4 z Arką dodawał natomiast: - Komentarz po meczu? Nie będzie żadnego komentarza. Jedyne, co mi przychodzi do głowy to kompromitacja - podsumował. Wówczas trener ŁKS nie zdecydował się powołać na mecz pełnej 20-osobowej kadry meczowej, bo jego zdaniem niektórzy zawodnicy powinni się zastanowić nad pewnymi rzeczami. Na poszukiwanie przyczyn tak słabej gry popukał się w czoło i skwitował: - To wszystko idzie z głowy. Jeśli tam nie jest poukładane, to trudno, żeby układał się mecz.
Wydaje się, że takich kłopotów nie ma już w Koronie. Trener Smyła podczas swoich pierwszych tygodni potrafił dotrzeć do głów piłkarzy, a po wygranej ze Śląskiem zawodnicy wyraźnie odżyli. Tego im było trzeba - bramki, zwycięstwa, uwolnienia negatywnych emocji, które gromadziły się w ich głowach przez kolejne niepowodzenia i przegrane mecze. Kielczanie muszą być jednak uważni - jedna pomyłka może sprawić, że znów wrócą do punktu wyjścia.
Wygrana ze Śląskiem nie uwolniła ich jeszcze ze strefy spadkowej, ale zrobi to zwycięstwo z ŁKS. Żółto-czerwoni nie lekceważą jednak przeciwnika. Zdają sobie sprawę, że to bardzo ważne spotkanie, a rywal - pomimo ostatnich niepowodzeń - potrafi i chce grać w piłkę. Pokazał to chociażby przed sezonem, kiedy wygrał z Koroną w sparingu 3:0. A teraz dla łodzian jest już ostatni dzwonek.
Niedzielny mecz ŁKS - Korona rozpocznie się o godz. 12:30.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Brawo Panie Gino