Karny to był mój błąd. Szkoda, bo straciliśmy dwa punkty
Korona Kielce zremisowała z Wisłą Kraków 1:1. - Musimy traktować to spotkanie jako stratę dwóch punktów. Dopisujemy do swojego konta jedno "oczko" i je szanujemy, ale przy takich okolicznościach, kiedy zawodnik gości dostaje przy stanie 0:0 czerwoną kartkę naprawdę musimy traktować to jako stratę dwóch punktów - nie ukrywa Mateusz Spychała, obrońca Korony.
ZOBACZ TAKŻE: Nowy trener Korony oglądał mecz z Wisłą. W poniedziałek ma zostać przedstawiony
To właśnie defensor żółto-czerwonych był zamieszany w stratę gola, który otworzył dla rywali wynik spotkania. Po faulu Spychały sędzia wskazał na jedenasty metr, a karnego na gola zamienił Paweł Brożek. - To był mój błąd. Źle obliczyłem tor lotu piłki i chciałem to później ratować, ale może niepotrzebnie interweniowałem wślizgiem. Liczyłem, że uda mi się wygarnąć piłkę czysto, ale tak się nie stało - mówi 21-latek.
REKLAMA
I dodaje: - Nie byłem do końca pewny decyzji sędziego, ale jeżeli mamy dziś VAR, to na pewno była to słuszna decyzja.
Wyrównanie dla Korony przyszło tuż po wyjściu z szatni. Gola na wagę remisu strzelił Erik Pacinda, a później kielczanie mieli jeszcze kilka szans na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę. Byli jednak nieskuteczni. - Kiedy Erik strzelił gola na 1:1, uwierzyłem w to, że ten mój błąd uda się naprawić i całą drużyną wyciągniemy wynik na 2:1. Niestety tak się nie stało. Szkoda - ubolewa piłkarz.
- W takiej sytuacji trzeba szukać pozytywów. Mamy jeden punkt, od czegoś zaczynamy i patrzymy dalej w przyszłość - podkreśla Spychała. I jednocześnie zaznacza, że piłkarze absolutnie nie zaprzątają sobie głowy spekulacjami związanymi z nowym szkoleniowcem żółto-czerwonych. - Jesteśmy profesjonalistami i takim samym profesjonalistą jest trener Grzesik. Skupialiśmy się tylko na każdym treningu i na jak najlepszym przygotowaniu do meczu z Wisłą - kwituje.
fot: Mateusz Kaleta
PARTNEREM RELACJI JEST DAP KIELCE
Wasze komentarze