Słaby mecz Korony na Suzuki Arenie. I druga porażka z rzędu
Nie ma co ukrywać - to nie było widowisko najwyższej światowej klasy. Mało akcji, mało emocji, fatalny wynik - to chyba wystarczająco podsumowuje to, co wydarzyło się w poniedziałkowe popołudnie na Suzuki Arenie. Kielczanie zaprezentowali się bardzo słabo i przegrali z Pogonią 0:1. Bramkę na wagę zwycięstwa dla "Portowców" zdobył Sebastian Kowalczyk.
Trener Lettieri ustawił swoją drużynę bardzo ofensywnie. Szansę gry od początku dostał kolejny debiutant - Rodrigo Zalazar, a bramkę rywali miało straszyć trio: Pačinda-Djuranović-Papadopulos. Niestety - to nie było porywające widowisko.
REKLAMA
Początek spotkania nie był najgorszy. To Korona miała optyczną przewagę i dłużej utrzymywała się przy piłce, parę razy potrafiła nawet zagrozić bramce rywali. W pierwszej połowie nie stworzyła sobie jednak żadnej stuprocentowej sytuacji. Najbliżej był Papadopulos, który z ostrego kąta usiłował zamknąć dośrodkowanie Gardawskiego oraz Rodrigo Zalazar, który oddał mocny strzał zza pola karnego.
I choć te sytuacje mogły dawać jakiś optymizm, jeśli chodzi o kolejne minuty spotkania, tak jednak wiarę tę zgasił gol dla rywali. Pogoń objęła prowadzenie już w 18. minucie spotkania, kiedy piłka trafiła do zupełnie niepilnowanego w polu karnym Sebastiana Kowalczyka, a ten mocnym strzałem pokonał Pawła Sokoła.
Rywale Korony nie grali wybitnie, ale dzięki bramce wyraźnie złapali więcej luzu i swobody w operowaniu piłką. Dzięki temu stworzyli sobie kolejne sytuacje, szczególnie ze stałych fragmentów gry. Okazję do podwyższenia miał w 38. Kozulj, ale piłka po jego strzale trafiła tylko w boczną siatkę.
Pierwsza połowa nie przyniosła większych emocji. Kielczanie potrzebowali zrywu i taki było widać podczas kilku pierwszych minut po rozpoczęciu drugich 45 minuta. Najpierw, mocne uderzenie zza pola karnego oddał Żubrowski, ale dobrym refleksem popisał się na linii Dante Stipica. Później golkiper Pogoni znów był górą, kiedy dwukrotnie zatrzymał strzały Urosa Djuranovicia.
Trener Lettieri wykorzystał wszystkie zmiany już w 68. minucie meczu. Wtedy też na boisku pojawił się Michał Żyro, który w poprzednim sezonie grał właśnie w barwach Pogoni Szczecin. Rezerwowi nie wnieśli jednak zbyt wiele ożywienia w grę Korony. Najaktywniejszy był Marcin Cebula, ale kielczanie w drugiej połowie nie stworzyli sobie już żadnej sytuacji, poza tymi trzema, jakie mieli tuż po wyjściu z szatni. Zmianie nie uległ też już wynik spotkania. Pogoń Szczecin sięgnęła w Kielcach po czwarte w tym sezonie zwycięstwo. I zrobiła to jak najbardziej zasłużenie.
Zapis relacji NA ŻYWO z oprawą kibiców - kliknij TUTAJ
Za tydzień kielczanie zmierzą się w Zabrzu z Górnikiem. Mecz zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 15:00.
Korona Kielce - Pogoń Szczecin 0:1 (0:1)
Bramka: Kowalczyk (18')
Korona: Sokół - Gardawski, Tzimopoulos, Marquez, Dziwniel - Kovačević, Żubrowski, Zalazar (57' Pučko), Djuranović (57' Cebula), Pačinda (68' Żyro) - Papadopulos
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Zech (8' Łasicki), Triantafyllopoulos, Nunes - Podstawski, Kožulj, Kowalczyk, Listkowski, Stec (63' Hostikka) - Buksa (86' Benyamina)
Żółte kartki: Zalazar, trener Gino Lettieri, Papadopulos, Żubrowski
Widzów: 6019
fot: Maciej Urban
PARTNEREM RELACJI BYŁ DAP KIELCE
Wasze komentarze
Środkowa linia padaka, dopiero po wejściu Cebuli coś się ruszyło, ale to i tak za mało. Żyro tragedia.
Ehhhh szkoda więcej pisać i się wkurzać.
Moim zdaniem to te beznadziejne decyzje beznadziejnego trenerka doprowadza
do spadku Korony.
Ale dalej panie Zajac, niech sie biznes kreci.
To jest na dzien dzisiejszy masakra.
Zero kreatywnosci
Powiązane jaja
Przygotowanie fizyczne do doopy
P.S. Bardzo dobra jak dla mnie zmiana Cebuli jedyny plus II połowy.
W pierwszej polowie mieli w gaciach g... .
Po przerwie jak sie przebrali, troche zaczeli sie ruszac.
Zero jakości w tej drużynie.
Przecież to jest naplucie w twarz kibicom
Na koniec, przestrzeżony, gdy nie mijał dołu,
i ślepy, i kulawy zginęli pospołu. i ten winien, co kijem bezpieczeństwo mierzył,
I ten, co bezpieczeństwo głupiemu powierzył.
Nic nie moze przeciez wiecznie wtrwac!
Gino z Korony musi w..................ć
Gino nie interesuje wynik tylko styl gry w którym pokazać się muszą ci, na których zbiją majątek. Ludzie, przecież wypromować tych anty talentów to dopiero trzeba mieć łeb. Dla mnie Gino jest prze trenejro. Tak po profesorski odsunąć dobrych grajków i pierwszy skład mieć 90% miernot toż to Nobel piłkarski. No 95%.
Ktoś wie co on temu wspaniałemu sędziemu powiedział że dostał kartkę?
Ustawia eksperymentalnie z wahadłami, Dziwniel jak Gabovs, Gardawski nie ma z kim zagrać klepki bo środek zdezorganizowanym bo nikt nie wie co ma grać, Pačinda cofnięty , Kova w polu, Żuber na rozegraniu, skrzydeł brak, Djuranović z Papą jak by się pierwszy raz spotkali.
Nie ma drużyny, bo nie ma warsztatu trenerskiego.
Do tego młodziak strzela im bramkę na zamach.
Każdy trener przykrywa Dżina czapką, czy Probierz, czy Runjaić a nawet nauczyciel wf Zieliński.
Lettieri nie jest na poziomie ekstraklasy, on nie potrafi rozczytać przeciwnika, ale on nawet nie potrafi ustawić swoich zawodników. Ciekaw jestem czy któryś z grajków wiedział jak mamy dziś grać. Bo po ustawieniu w 1 połowie widać że oni nie kumali o co chodzi trenejro.
Jest po pięciu kolejkach, póla była 15 pkt. my mamy 4 pkt. i to dzięki karnemu.
Jest źle, albo bardzo źle.
Trener się miota, nie wie co grać, kim grać, nie wie co się stało, nie wie jak zaradzić, bo brak jakości trenerskiej.
Pozdrawiam kibiców KORONKI:)
Myślałem, że po zmianach będzie nas stać na połówkę tabeli (daj Boże górną) ale jak tak mają dalej się prezentować to szkoda słów ... szanse na utrzymanie mamy ale na 13-11 miejscu max...
żal.pl i smuteczek.com
Snuj dalej swoje teorie spiskowe genialna kreaturko.
Rzeczywiście w 2019 tylko ze Śląskiem Koronie udało się wygrać.
Wczorajszy mecz tak naprawdę wyglądał jak sparing, w którym każdy kto był przy piłce chciał się jak najlepiej zaprezentować. Z tego co pamiętam trener Pogoni początek sezonu 2018/2019 miał tragiczny, i prawie wyleciał. Na dzień dobry trzy porażki, a po ośmiu kolejkach miał aż 4 pkt ale dali mu szansę, został i efekty widać.
U Gino efektów gry ze świeczką szukać, chciałbym się mylić ale ileż razy można pisać o tym "myleniu się....."
Gołym okiem widać że skład mamy naprawdę całkiem całkiem ale taktyka jak i kondycja jak w meczu oldbojów.