Nie mam problemów, żeby pomóc konkurentowi. Dzięki temu w Piaście zdobyliśmy mistrza
Chyba nikt nie spodziewał się, że to właśnie Michal Papadopulos będzie pierwszym wyborem trenera Gino Lettieriego w linii ataku Korony Kielce. Tymczasem 34-letni napastnik błyskawicznie wywalczył sobie miejsce w "jedenastce" i na początku sezonu trafił z formą. - Przyszedłem do Korony, bo potrzebowałem nowego wyzwania. Czy jestem zaskoczony, że gram w wyjściowym składzie? Nie, bo na początku sezonu wszyscy startujemy z jednakowej pozycji - mówi Czech.
ZOBACZ TAKŻE: Lettieri rozdzieli dobrze funkcjonujący środek Żubrowski-Gnjatić?
Doświadczony zawodnik jest jednym z nowych graczy w kadrze kieleckiego klubu, ale on sam czuje się już niemal jako weteran. W Ekstraklasie gra już od siedmiu lat i dziś niewiele rzeczy może go zaskoczyć. - Ten sezon rozpocząłem bardzo dobrze, ale nie czuję się pewniakiem do gry - mówi skromnie. I podkreśla: - Trener wielokrotnie powtarza nam, że dobiera taktykę pod każdy kolejny mecz z osobna. Na razie grałem ja, ale być może w kolejnych szanse dostaną inni.
REKLAMA
Po trzech pierwszych meczach Papadopulosowi nie brakuje ani umiejętności, ani chęci do gry w piłkę. Dzięki swojemu doświadczeniu stał się postacią, na którą w klubie zerkają młodsi zawodnicy. Uczyć się od niego chce m. in. Uros Djuranović, który podziwia go przede wszystkim za jego profesjonalne podejście do obowiązków sportowca. - Jestem najstarszy w zespole i na pewno poczuwam się do tego, aby młodszym chłopakom coś doradzić. Nie mam problemów, żeby pomóc konkurentowi do miejsca w składzie - odpiera Czech.
34-latek wystąpił we wszystkich dotychczasowych meczach tego sezonu i już zdążył zapisać się w pamięci kibiców. Jego wyjątkowej urody gol z Legią został wybrany trafieniem 2. kolejki. - Na pewno było w nim trochę przypadku. Chciałem uderzyć w światło bramki, a wyszło idealnie. Wydaje mi się, że Legia może być moim ulubionym przeciwnikiem. Moja pierwsza bramka w Ekstraklasie przeciwko temu zespołowi też była bardzo ładna. Grałem wtedy w Zagłębiu - przypomina sobie.
Papadopulos nie ukrywa także, że mecze z Cracovią nigdy nie należały do jego ulubionych. - Przy Kałuży zawsze grało mi się ciężko. Trener Probierz jest tam już trzeci sezon i wydaje mi się, że nie mogą nas już niczym zaskoczyć. Ta drużyna zawsze grała dobrze w defensywie i słynęła z szybkich kontrataków oraz bardzo groźnych stałych fragmentów. Myślę, że tak samo będzie w niedzielę - analizuje.
I zwraca uwagę: - Cracovia to nie jest drużyna, która będzie chciała dyktować tempo gry. Wręcz przeciwnie, myślę, że będą czekali na swoje szanse. Piłkarskich szachów się jednak nie spodziewam.
Czeski napastnik nie chce obiecywać, ile bramek strzeli w tym sezonie, ale zdaje sobie sprawę, że napastnika rozlicza się z goli. - Dziesięć bramek dla napastnika to podstawa. Najważniejsze jest jednak dobro drużyny i punkty. Takie podejście mieliśmy w Piaście i zdobyliśmy mistrza - przypomina.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Szkoda, że 34 na karku, ale na ten sezon spokojnie wystarczy, a może na następny.
i jeszcze jedno słowo INTELIGENCJA.
Powodzenia Michał