Brakowało mi cierpliwości, głowa nie była taka, jak trzeba. Teraz poukładałem sobie myśli
Wydawało się, że Oktawian Skrzecz jest już skreślony przez Gino Lettieriego i będzie w letnim okienku transferowym szukał sobie nowego klubu, a tymczasem dostał od losu nową szansę. W piątkowym spotkaniu Korony z Arką wystąpił po raz pierwszy w tym sezonie i spędził na murawie nieco ponad trzydzieści minut. - Brakowało mi cierpliwości. Chodziłem zdenerwowany, że nie gram, głowa nie była taka, jak trzeba. Teraz poukładałem sobie już wszystkie myśli - mówi piłkarz, dla którego był to dopiero szósty mecz w żółto-czerwonych barwach.
POLECAMY: Lettieri: Chciałem mieć pięć punktów po trzech meczach. Mam cztery
- Dwa ostatnie mecze poprzedniego sezonu, w których trener dał mi szansę, zagrałem bardzo przeciętnie. Miałem w głowie zbyt wiele myśli, bo wcześniej, w pierwszej rundzie, byłem tylko raz w meczowej "osiemnastce". Po tym wszystkim stwierdziłem, że muszę dawać z siebie jeszcze więcej, a te szanse w końcu przyjdą. Gdy w głowie jest za dużo, to potem na boisku nie wychodzi tak, jak trzeba - nie ukrywa 22-latek.
REKLAMA
W piątkowym meczu skrzydłowy pojawił się na boisku po raz pierwszy w obecnym sezonie i spędził na boisku pół godziny. Korona zremisowała z Arką 1:1. - Cieszę się, że mogłem znów wystąpić w ekstraklasie. To był podobny mecz do tego z Jagiellonią, w którym wchodziłem na boisko w poprzedniej rundzie - mogłem pomóc zespołowi tylko w defensywie. Zrobiłem to, co mogłem. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będę mógł wejść w lepszych momentach i pokazać coś więcej z przodu - mówi zawodnik Korony.
I podkreśla: - Z jednej strony duży niedosyt, że to tylko remis, ale patrząc na ostatnie dwadzieścia minut to mieliśmy dużo szczęścia. To zasłużony rezultat.
ZOBACZ TAKŻE: Żubrowski: Następnego gola strzelę za dwa lata
Kielczanie zagrali dobrą pierwszą połowę, ale w drugiej dominacja była już zdecydowanie po stronie gospodarzy. - Kiedy wchodziłem na boisko, było mało gry do przodu z naszej strony. Gdy wychodziliśmy z piłką w dwóch, trzech zawodników, nie było co z nią zrobić. Myślę, że trzeba to ocenić w ten sposób, że końcówkę zagraliśmy poprawnie w defensywie. W pierwszej połowie natomiast kontrolowaliśmy przebieg meczu, a Arka była groźna tylko ze stałych fragmentów. Trener Lettieri zwracał nam na to uwagę - mówi piłkarz.
I jednocześnie przyznaje, że nie jest specjalnie zadowolony ze swojego występu przeciwko Arce. - Kiedy wchodzę na boisko, oczekuję sam od siebie jakiejś asysty, uderzenia na bramkę, dośrodkowania. Dziś było ciężko cokolwiek zrobić. Samo bieganie z piłką nie wystarcza, jeśli nic z tego nie wynika - kwituje Skrzecz.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
nie wiem co on robi w zespole