Jaki cały sezon, taki ostatni mecz. Korona przegrywa na koniec z Górnikiem i kończy ligę na 10. miejscu
Nie dali swoim kibicom radości na zakończenie sezonu piłkarze Korony Kielce. Żółto-czerwoni okazali się słabsi w ostatnim meczu rozgrywek od Górnika Zabrze, przegrywając na Suzuki Arenie 0:3. O wygranej zabrzan przesądziły dwa trafienia Igora Angulo oraz jedno Łukasza Wolsztyńskiego. Niestety - to był kolejny słaby mecz kielczan, którzy tego dnia stworzyli sobie zbyt mało okazji, aby w ogóle myśleć o zwycięstwie. Tym samym Korona kończy rozgrywki LOTTO Ekstraklasy 2018/19 na dziesiątym miejscu w tabeli.
Gino Lettieri zabrał na ostatni mecz sezonu LOTTO Ekstraklasy tylko dwóch młodzieżowców: Jakuba Osobińskiego i Daniela Szelągowskiego, ale żaden z nich nie znalazł się w wyjściowym składzie zespołu. Włoch postawił na sprawdzonych zawodników. Po raz ostatni w żółto-czerwonych barwach zagrali też odchodzący po sezonie Elia Soriano oraz Michał Miśkiewicz.
REKLAMA
Ostatni mecz sezonu to nie było jednak widowisko wysokiej klasy. Piłkarze obu drużyn potrzebowali sporo czasu, żeby się rozkręcić w grze w piłkę, a przez pierwsze minuty oglądaliśmy raczej nudne spotkanie. Zawodnicy Korony długo rozgrywali piłkę, ale niewiele z tego wynikało.
Jako pierwszy zaatakował Górnik. I to właśnie przyjezdni mieli w pierwszej połowie najlepsze sytuacje do objęcia prowadzenia. Sporą różnicę na boisko zrobił wprowadzony jeszcze w pierwszej połowie Kamil Zapolnik, który zmienił kontuzjowanego Arnarsona. 26-letni napastnik Górnika miał trzy naprawdę dobre sytuacje do zdobycia bramki, ale za każdym razem świetnie bronił Michał Miśkiewicz.
Bramkarz Korony szczególnie wykazał się w 28. minucie meczu, kiedy wyciągnął się jak struna i obronił dobre uderzenie Zapolnika głową. Górnicy sporo atakowali bocznymi sektorami boiska i gdyby byli skuteczniejsi, mogli w pierwszej połowie spokojnie prowadzić.
Kielczanie nie porywali swoją grą. Pierwszy strzał na bramkę Matina Chudego oddali w 41. minucie, ale było to uderzenie bardzo wątpliwej jakości. W pierwszej połowie bramki nie padły.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęło się od niezłej akcji Korony. W szesnastce odnalazł się aktywny Ivan Jukić, jednak piłka po strzale Bośniaka minimalnie minęła słupek bramki Górnika.
Na następną akcję Korony musieliśmy czekać dziesięć minut. I znów w roli głównej znalazł się Jukić, który rozgrywał w sobotnie popołudnie naprawdę niezłe zawody. Bośniak oddał bardzo dobry strzał, który minimalnie minął bramkę strzeżoną przez golkipera Górnika.
W końcu doczekaliśmy się także debiutu kolejnego młodzieżowca w żółto-czerwonych barwach. W 57. minucie na boisku pojawił się 16-letni Daniel Szelągowski, który zmienił Wato Arweladze. Kielczanie w drugiej połowie zaczęli oddawać więcej strzałów, ale wiele z nich to były uderzenia z daleka, które albo były niecelne, albo nie sprawiały żadnych problemów golkiperowi Górnika.
Niestety, to zabrzanie w końcu dopięli swego. W 70. minucie faulowany był tuż przed polem karnym był Kamil Zapolnik, a do piłki ustawionej na szesnastym metrze podszedł Igor Angulo. Hiszpan oddał lekki strzał, ale piłka po drodze otarła się jeszcze o Olivera Petraka i kompletnie zaskoczyła Michała Miśkiewicza. Górnik prowadził w Kielcach 1:0.
Gdyby zabrzanom dopisała odrobina szczęścia, ich prowadzenie gości w 80. minucie mogłoby być jeszcze wyższe. Swoją drugą bramkę zdobył wówczas Angulo, ale nie została uznana ona przez arbitra, ponieważ wcześniej zawodnik Górnika znajdował się na pozycji spalonej.
Górnicy nie podłamali się tą decyzją i cały czas dążyli do strzelenia drugiego gola. A Korona stała i... się patrzyła. W 85. minucie Łukasz Wolsztyński umieścił piłkę w kieleckiej bramce po raz drugi i wtedy stało się jasne, że żółto-czerwoni nie ugrają dziś na Suzuki Arenie choćby punktu. A jakby tego mało, w ostatniej minucie kielczan po raz drugi dobił Igor Angulo...
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Korona Kielce - Górnik Zabrze 0:3 (0:0)
Bramka: Angulo (70', 90'), Wolsztyński (85')
Korona: Miśkiewicz - Rymaniak, Tamm, Malarczyk, Gardawski (78' Gnjatić)- Petrak, Żubrowski, Skrzecz, Jukić, Arweladze (57' Szelągowski) - Soriano (75' Pučko)
Górnik: Chudy - Suarez, Wiśniewski (75' Ambrosiewicz), Bochniewicz - Gryszkiewicz, Gvilia, Matuszek (59' Wolsztyński), Matras, Arnarson (26' Zapolnik)- Jimenez, Angulo
Żółte kartki: Skrzecz - Wiśniewski
Widzów: 6258
Sędzia: Łukasz Szczech
Wasze komentarze
Stare i bechy spakowane siedzą na walizkach!
Jutro wylot na 2 tygodnie do Bułgarii! Co się dziwić!
Mam tylko prośbę!
NIECH NIE WRACAJĄ!
Co sobie królik wogóle myśli że można przegrać pierwszą ósemkę, że można przegrać PP z Sandomierzem, że można przegrać drugą ósemkę i tak nic bez konsekwencji.
Ty króliku jeden ty już trener ci po premii poleci.
Gino pogoń tego szynszyla do roboty.
Tak ładnie mowiliscie że budowanie zespołu to proces na 3-4 lata.
Wszystko ok tylko że my nie mamy żadnej drużyny po waszych strategicznych zabiegach. Gdyby z tą druzyna zmierzyła się Korona 2015 do 2017 przewiduje jak z górnikiem 0-3
Każdy zawodnik poza Gardawskim ( może dlatego że był katastrofą na początku) jest gorszym piłkarzem niż rok temu. Pućko (szybki skrzydlowy jakby ktoś zapomniał) po przemieleniu przez wizję Gino nadaje się może do 1szej ligi. Żebrowski bez Możdzenia stracił 70% - okazało się kto ciągnął środek pola tak naprawdę.
Te 6 tysięcy ludzi na stadionie są zadowoleni z tego towaru, który zaoferowała im Korona, bo gdyby było inaczej, to po wcześniejszych meczach, w których kupowali towar podobnie marnej jakości, przestali by go kupować. A kupują nadal. Czyli jest wszystko ok.
I jeszcze pytanie. Kto jest wlaścicielem stadionu Korony?
Oby nie było roszad właścicielskich, bo los Korony może być różny