O tym meczu lepiej zapomnieć. Korona z Lechem bez bramek i emocji
Jeżeli ktoś spodziewał się, że w sobotni wieczór piłkarze Korony Kielce i Lecha Poznań stworzą znakomite widowisko, to srogo się zawiódł. Na Suzuki Arenie ponad 8-tysięczna publiczność była świadkami bardzo słabego spotkania, w którym nie padła ani jedna bramka. Mecz zakończył się remisem, podziałem punktów i poczuciem ogromnego rozczarowania za postawę piłkarzy obu drużyn.
Lech grał o życie. Korona do tego spotkania, po ostatnim, wyjazdowym zwycięstwie nad Jagiellonią Białystok podchodziła w lepszych nastrojach, ale też punktów potrzebowała, jak powietrza. Obaj trenerzy, wybierając podstawowe jedenastki, zdecydowali się na starych, sprawdzonych ludzi. To oni mieli przynieść sukces w tym spotkaniu.
REKLAMA
W pierwszej połowie przynieśli jednak przede wszystkim zawód. I ospałość, bo z boiska długimi fragmentami wiało nudą. Ten mecz miał wszystko, by piłkarze mogli zrobić w nim wielkie widowisko. O tym, co działo się w Kielcach do przerwy, wszyscy chcemy jak najszybciej zapomnieć.
Najgroźniejszą okazję do zdobycia gola zmarnował w 4. minucie Adnan Kovacević. Po dośrodkowaniu Łukasza Kosakiewicza, piłka odbiła się najpierw od Olivera Petraka, potem Rafała Janickiego, aż spadła pod nogi Bośniaka. Ten jednak fatalnie spudłował, choć od bramki dzieliło go raptem pięć metrów.
Wszystkie pozostałe okazje – choć i tak bardzo nieliczne – nie były tak groźne, by warto było o nich szerzej wspominać w tej relacji. Dwa razy próbował strzelać m.in. Felicio Brown Forbes, ale raz zrobił to niecelnie, a potem trafił prosto w bramkarza. Co ciekawe, Lech nie stworzył w tym czasie praktycznie żadnej, dogodnej sytuacji do zdobycia gola.
Drugą połowę lepiej zaczęła Korona, swojej szansy próbował m.in. Matej Pućko, ale to wciąż nie było zagrożenie największej mocy. Potem kielczanie osłabli, a Lech... też tempa nie zwiększył. Obrazek był bardzo podobny do tego, co oglądaliśmy przed przerwą. Widowisko wyrównane, choć nazywanie tego spotkania widowiskiem pewnie wielu kibiców odebrałoby jako spore nadużycie.
W 60. minucie Korona miała jednak znakomitą okazję, by ucieszyć swoich sympatyków. Po dośrodkowaniu z lewej strony, głową odegrał piłkę Kosakiewicz, a uderzenie Pućki (bardzo mocne, z 6-7 metrów) zablokował... pośladkiem Nikola Vujadinović. Gdyby nie ta ofiarna interwencja, kielczanie zapewne mogliby świętować zdobycie gola.
Potem swojej szansy szukali jeszcze m.in. Ivan Marquez (Burić obronił jego strzał z dystansu) oraz Arweładze (nieprecyzyjne uderzenie po zagraniu Brown Forbesa), ale żółto-czerwonym wciąż brakowało odrobiny szczęścia. Bez wątpienia jednak to piłkarze Gino Lettieriego byli zespołem lepszym. Tylko że to nie wystarczyło na to, by pokonać dzisiaj Kolejorza. Mecz zakończył się remisem i podziałem punktów.
Następny mecz Korony już we wtorek, 2 kwietnia, gdy na wyjeździe zmierzy się z Cracovią (godz. 18).
Korona Kielce – Lech Poznań 0:0
Korona: Hamrol - Rymaniak, Kovacević, Marquez, Gardawski - Kosakiewicz, Petrak, Żubrowski, Arveladze, Pucko (86’ Jukić) - Brown Forbes (69’ Soriano)
Lech: Burić - Gumny, Janicki, Vujadinović, Tomasik – Radut (67’ Jóźwiak), Trałka, Gajos, Makuszewski (82’ Kostevych), Tiba (67’ Jevtić) - Gytkjaer
Żółte kartki: Arweładze – Janicki, Gajos, Trałka
Widzów: 8166
fot Paula Duda
Wasze komentarze
Antyfutbol na bardzo wysokim poziomie. Nie dość że obie drużyny grają ostatnio piach, to jeszcze stawka meczu och dodatkowo przygniotła.
Szkoda.
0-0
Dobranoc wszystkim
telewizyjna godzina a tu taki gniot.
Gilette OUT nic już gościu w Kielcach nie ugra
Januszki - Klakiery
czekam na waszą linie obrony trenera i tych naszych grajków
Wato i Kova następnego sezonu u nas nie dokończą
Obie drużyny nie chciały przegrać.
Mecz dla znających się na futbolu, a nie januszy.
Wierzę, że z taką grą pykniemy Craxę.
Gdyby Arweładze grał bardziej zespołowo, to może udałoby się strzelić choć jednego gola.
Dobranoc
Gdyby były 1-2 punkty więcej to by można tak sobie remisować i odbierać punkty konkurentom.
A potrzeba mieć 44 pkt. , trzeba z kimś wygrać z pary Craxa, Zagłębie i jeden remis. A mamy dwa wyjazdy i raz dom.
Idz spakuj sie z rodzina do taczki i zjedz z gorki, niewiele ci juz moze pomoc.
Szacunek dla ludzi, ktorzy chodza na Koronke. A reszta niech pytluje dalej.