Nie wykorzystałem swojej szansy w Koronie i straciłem pewność siebie. Poprzedni sezon był łatwiejszy
Ken Kallaste zdecydowanie nie należy w tym sezonie do ulubieńców Gino Lettieriego. Estończyk swój ostatni ligowy mecz rozegrał 22 grudnia poprzedniego roku i obecnie jest dopiero trzecim lub nawet czwartym wyborem szkoleniowca na pozycję lewego obrońcy. To nie przeszkodziło mu jednak w wyjeździe na zgrupowanie reprezentacji narodowej swojego kraju. Podczas niej defensor spotkał się z estońskimi mediami i opowiedział o ostatnich tygodniach w Koronie Kielce.
Kallaste przegrywa obecnie rywalizację w składzie z Michałem Gardawskim oraz Łukaszem Kosakiewiczem, a także z nowym zawodnikiem w kadrze Korony, Aleksandarem Bjelicą, który dołączył do drużyny ostatniego dnia okienka transferowego. 30-latek chwali jednak piłkarza, który wcześniej grał w lidze belgijskiej oraz holenderskiej. - To dobry technicznie zawodnik, który potrafi grać z przodu oraz w obronie. W tym momencie mamy wielu defensywnych piłkarzy w drużynie. Konkurencja jest spora - mówi 30-latek.
REKLAMA
W obecnym sezonie Estończyk zagrał tylko w dziesięciu ligowych meczach Korony, co stanowi zaledwie jedną trzecią tego, co grał w poprzednim sezonie. - Na początku rozgrywek nie wykorzystałem swojej szansy, jaką dostałem od trenera i straciłem pewność siebie. Inni grali lepiej ode mnie - przyznaje samokrytycznie piłkarz Korony w rozmowie z estońskim portalem soccernet.ee.
- Szkoleniowiec przykłada dużą uwagę do budowania akcji ofensywnych. Poprzedni sezon był dla mnie łatwiejszy. W tym prezentowałem słabszą formę i na pewno moje występy nie były takie, jak tego oczekiwałem - dodaje.
Oprócz Bjelicy, jednym z nowych nabytków Korony jest Joonas Tamm, rodak Kallaste, z którym tworzy blok obronny reprezentacji narodowej swojego kraju. - Kiedy pierwszego dnia przyszedł do Korony, nie rozmumiał, co ma robić. Odbył tylko jeden trening z drużyną, a następnego dnia miał już grać mecz w lidze. Początek może był dla niego ciężki, ale teraz na ostatnich treningach radził sobie coraz lepiej. Później przyszła jednak ta pechowa kontuzja ręki - mówi obrońca Korony.
- Co mu powiedziałem? Żeby trzymał język za zębami, słuchał trenera i robił to, co on chce. Wtedy jest łatwiej - przedstawia Kallaste i jednocześnie chwali swojego rodaka i kolegę z drużyny: - Joonas ma wszystko, żeby sprawdzić się w Polsce. Trener widzi go w drużynie, więc myślę, że będzie pasował stylem do zespołu.
Lewy obrońca opowiada też o ostatnich niepowodzeniach Korony. - Mieliśmy dołek formy i humory w zespole nie były najlepsze. Wygrana z Jagiellonią (3:1) rozładowała jednak to napięcie i znów możemy cieszyć się grą w piłkę - opisuje Kallaste.
Są to najprawdopodobniej ostatnie dni piłkarza w Koronie, który po wygaśnięciu po sezonie umowy nie otrzyma od klubu oferty nowego kontraktu. Włodarze kieleckeigo klubu chcieli pozbyć się Estończka już zimą, jednak ten nie zdecydował się na zmianę barw klubowych. Mówiło się wówczas m. in. o zainteresowaniu klubu z ligi cypryjskiej. - Nie było konkretnej oferty na stole, ale wstępne zainteresowanie. Zastanawiałem się, czy chciałbym tam grać. Znajomy piłkarz doradził mi jednak, że nie jest to dobry wybór, ponieważ kluby mają problemy finansowe. Z tego powodu nie byłem zainteresowany - wyjaśnia Kallaste.
Jakie plany na przyszłość ma zatem sam zawodnik? - Jestem w dobrej formie fizycznej, ale brauje mi rytmu meczowego. Na razie w ogóle nie myślę o tym, co będzie na koniec sezonu. Żyję z dnia na dzień i cieszę się tym, co mam. Jeśli zamkną się dla mnie drzwi w Koronie, porozmawiam z rodziną i poszukam innego miejsca. Na razie się tym jednak nie przejmuję - kończy defensor.
fot: Paula Duda
Wasze komentarze
2) slabe jest to ze gosc wysiada z autobusu i od razu go daja do pierwszego skladu (Tamm, Bjelica) a nie wie co ma grac. To jest zarzadzanie profesjonalnym klubem, panie Gino? Obaj na razie nic nie pokazali, mowie o nowych nabytkach w obronie
Po 2 niestety sie zepsulo. Bjelica nic nie pokazal? Jak utrzyma spokoj w glowie, to bedzie najlepszy lewy obronca w Koronie od czasu rownie zakreconego Serba.
Możdżeń uciekł do Sosnowca, żeby tę ciągłość utrzymać, bo tylko systematyczna gra w meczach jest najlepszym treningiem dla piłkarza. Możdżeń w Sosnowcu nie schodzi poniżej pewnego przyzwoitego poziomu, mimo porażek. Obok Pawłowskiego i Udovićića należy do najlepszych w Zagłębiu.