Chcieliśmy odbudować zaufanie u kibiców. Najlepszą odpowiedzią było zwycięstwo
Ogromny wkład w zwycięstwo Korony Kielce w wyjazdowym pojedynku z Jagiellonią Białystok włożył Jakub Żubrowski. Pomocnik zanotował świetną asystę przy drugim golu żółto-czerwonych na Podlasiu, a ponadto zanotował dużo ważnych interwencji w defensywie. Sam zachowuje jednak pełną skromność. - Myślę, że najlepszym zawodnikiem była po prostu drużyna. Mieliśmy założenie, aby odbudować nadszarpnięte zaufanie u kibiców po tych dwóch ostatnich meczach. Najlepszą odpowiedzią było zwycięstwo. Nie kalkulowaliśmy – podkreśla „Żuber”.
- Po takich meczach nie można spokojnie wrócić do domu, przespać się i po dwóch dniach o tym nie pamiętać. Myślę, że szczególnie to spotkanie z Wisłą Kraków będzie w mojej głowie już do końca... – nie ukrywa wychowanek kieleckiego zespołu.
REKLAMA
I kontynuuje: - Po takich blamażach często się mówi, że chciałoby się zagrać na drugi dzień. Nie ma niestety takiej możliwości, ale szansa rehabilitacji przychodzi po tygodniu. Myślę, że udało nam się to wykorzystać.
Po triumfie na Podlasiu, czas na kolejne duże wyzwania – pojedynki z Lechem Poznań, Cracovią, Zagłębiem Lubin i Piastem Gliwice. - Wiedzieliśmy, że terminarz do samego końca jest trudny i nasi rywale to te drużyny, które też walczą o pierwszą ósemkę – kwituje Żubrowski.
- Nie ma jednak co się przywiązywać do nazw. LOTTO Ekstraklasa to chyba tytuł nie bez powodu… Niepisane prawo tej ligi jest takie, że kto dostanie porządnie w czapkę, to w następnym meczu jest faworytem. Jedyny psikus stanowiło to, że Jagiellonia też była w lekkim dołku i fajnie, że nasza drużyna zareagowała w ten sposób – odnosi się pomocnik kieleckiej ekipy.
Korona potrafiła w Białymstoku odpowiedzieć na ostatnie fatalne wyniki. - To nie jest łatwe, kiedy się traci dziesięć bramek w dwóch meczach, a wcześniej defensywa była przecież ostoją. Brakowało nam pewności, ale sądzę, że pomimo tego, że straciliśmy bramkę, to Jagiellonia nie stworzyła sobie wielu sytuacji. To cieszy tym bardziej – uważa „Żuber”.
Najbliższy rywal żółto-czerwonych, Lech Poznań, w swych ostatnich spotkaniach przegrał 1:3 z Miedzią Legnica i 0:3 z Górnikiem Zabrze. Czy zatem na Suzuki Arenie będzie… faworytem? - Ten brak logiki by na to wskazywał (śmiech). Ostatnimi czasy na naszym stadionie nie idzie nam tak, jakbyśmy chcieli, pomijając już nawet ten mecz z Wisłą. Chcemy wrócić do tego, żeby inne zespoły bały się do nas przyjeżdżać. Nic innego nam nie pozostaje – jasno stawia sprawę Żubrowski.
- Teraz przed nami przerwa na reprezentacje i mamy już przygotowany określony plan. Lech jednak też na pewno tego okresu nie prześpi – mówi zawodnik Korony.
Kielczanie w najbliższych dniach będą mogli popracować nieco spokojniej, ale i ciężej. - Każda drużyna dokłada więcej jednostek treningowych, bo brak meczu ligowego pozwala, żeby nadrobić pewne braki fizyczne czy taktyczne. Taka praca, jesteśmy na nią nastawieni. Dobrze, że wygraliśmy i morale poszły w górę, więc będzie przyjemniej – kończy wychowanek Korony.
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Będzie z niego duży pożytek dla Koronki.
Wojtek Jagoda w pomeczowym komentarzu stwierdził, że Korona w swoim składzie miała dwie gwiazdy :Felicio Brown Forbesa i Wato Arweładze.
Ja dodałabym jeszcze przynajmniej jeszcze trzy : Pućkę, Żubrowskiego i Kovacevica.
Felicio ma wielki potencjał piłkarski, a Gino nie dając mu szansy od pierwszej minuty sam osłabia zespół.
Prośba do trenera : nie kombinuj tak często ze składem i ustawieniem, bo możesz łatwo przekombinować.
Moim zdaniem krytyka trenera przyniosła dobry skutek.