Korona pobiła niechlubny rekord. Po raz pierwszy w Ekstraklasie straciła u siebie aż sześć goli
Katastrofalna porażka 2:6 Korony Kielce z Wisłą Kraków zapisała się w ekstraklasowej historii żółto-czerwonych. Kielczanie po raz pierwszy w historii swoich występów w najwyższej klasie rozgrywkowej stracili bowiem na własnym stadionie aż tyle goli.
Ekipa ze stolicy województwa świętokrzyskiego rozgrywa w Ekstraklasie swój trzynasty sezon i do tej pory przy Ściegiennego straciła w jednym spotkaniu najwięcej pięć bramek. Miało to miejsce trzykrotnie – kolejno w potyczkach z Lechem Poznań, Legią Warszawa oraz Śląskiem Wrocław.
REKLAMA
Ogółem w najwyższej lidze rywale zaaplikowali Koronie sześć bramek jeszcze tylko raz. Miało to miejsce 2 października 2016 roku, kiedy Cracovia pokonała u siebie żółto-czerwonych aż 6:0.
Najwięcej goli straconych przez Koronę u siebie w jednym meczu w Ekstraklasie:
Korona Kielce – Lech Poznań 0:5, 9 sierpnia 2009.
Korona Kielce – Legia Warszawa 3:5, 14 września 2013.
Korona Kielce – Śląsk Wrocław 1:5, 31 maja 2014.
Korona Kielce – Wisła Kraków 2:6, 9 marca 2019.
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Gracie dla kibiców i dla Miasta,które reprezentujecie a do gwiazdorstwa brakuje wam nie tylko ambicji ale i determinacji. Jesteście żałośni w tym co robicie przez ostatnie kolejki rozgrywek. Trybuny będą puste , kiedy tak lekceważąco podchodzicie do gry jak i przede wszystkim do kibiców,którzy stali za wami murem.
Jednym słowem slogan BYŁA JEST I BĘDZIE KORONA waszym jak i zarządu i trenera postępowaniu i działaniu blaknie coraz bardziej. Po ostatnich waszych popisach nie zasługujecie na to by czuć się piłkarzem zawodowym i utożsamiać się KORONĄ- KLUBEM Z TRADYCJAMI ,AMBICJĄ WALKI.
A jeśli któremuś z was nie zależy na grze w tym klubie ( łącznie z trenerem) droga wolna,
WSTYD ,WSTYD I HAŃBA Panowie niby profesjonaliści.
A Pan trenerze i Panie prezesie zacznijcie myśleć o klubie a nie tylko o śniadankach biznesowych bo przy takich wynikach śniadania będziecie jedli sami w jadłodajniach. Nikt z poważnych przedsiębiorców nie będzie zainteresowany inwestycjami w tak niepoważny biznes jakim dziś przykro to powiedzieć jest Korona pod zarządami Pana Zająca i Lettierego.
DO ROBOTY Panowie byście znów zasłużyli na miano Kielczan czego mimo wszystko wam ŻYCZĘ.
W Kielcach trzeba będzie się cieszyć jak Korona utrzyma się w tej lidze i klub wreszcie wyrzuci szarlatana a zatrudni trenera, zmieniając również swoją politykę, która prowadzi do ...zamknięcia stadionu i posadzenia na nim płodów rolnych. A żeby wymusić na władzach klubu i na mieście działanie, stadion musi przez jakiś czas świecić pustkami. Jeśli tego kibice Korony nie zrozumiecie, będziecie świadkami coraz to szybszej agonii klubu.
Już za dwa tygodnie na stadionie będzie nie mniej kibiców niż w sobotę, kiedy patrzyli na to jak ich drużyna jest gwałcona przez klub, który jeszcze kilka tygodni temu o mały włos wylądował by w IV lidze.
Ktoś pamięta zeszłoroczne MŚ w siatkówce kiedy to trener naszych siatkarzy wydziwiał z zespołem kombinował, aż przyszła kompromitująca porażka z Argentyną? Odbyła się ostra rozmowa, przypuszczam, ze siatkarze powiedzieli coś trenerowi, bo w kolejnym meczu z Francją już była inna gra mimo porażki, trener reagował tylko wtedy kiedy musiał, a od meczu z Serbią nasi grali jak natchnieni, bo stanowili zespół. Nawet ich trener był w szoku i sam powiedział, ze jego zawodnicy go zaskoczyli.
Ten przykład z siatkarzami, pokazuje, jak trener potrafi zniszczyć coś, co w zespole jest podstawą, żeby on istniał.
W Kielcach to coś już zostało zniszczone przez pozbycie się piłkarzy, którzy stanowili oblicze zespołu, a zostawiono samych wyrobników uzupełniając ich kimś z zewnątrz. Ktoś tu zapomniał, ze piłka nożna jest grą zespołową i że między nie tylko piłkarzami ale też piłkarzami i trenerem musi być chemia. Taki Możdżeń zwiał z Korony, bo chciał grać. Kiełb wręcz prosił klub, żeby go potraktowano poważnie. Niestety, I kiełb musiał opuścić Kielce.
Ale dziwię się, bo przecież Zając, obecny prezes, zdaje się, był kiedyś piłkarzem katowickiego GKS, więc on jak nikt inny powinien wiedzieć, czym jest atmosfera w zespole i czym są dobre relacje na linii trener-piłkarze. Może kiedyś dowiemy się prawdy o tym co dzieje się w Koronie od wiosny zeszłego roku, jak piłkarze polskiego pochodzenia zaczną wspominać dawne dzieje.