Takim meczem na pewno nie zachęciliśmy kibiców do przyjścia na stadion
Drugi wiosenny mecz Korony Kielce na Suzuki Arenie i drugi remis. Kielczanie szczęśliwie uratowali wynik w samej końcówce spotkania z Pogonią Szczecin (1:1) i finalnie podzielili się z "Portowcami" punktami. - Po raz kolejny trzeba szanować ten punkt, tak jak w zeszłym tygodniu. Pogoń była drużyną lepszą. Nie wiem, czy zasłużyła na trzy punkty w tym spotkaniu, ale biorąc pod uwagę jego przebieg, to ten remis jest dla nas wynikiem w pełni satysfakcjonującym - mówi na gorąco Jakub Żubrowski, pomocnik żółto-czerwonych.
To nie był dobry mecz Korony. Pogoń prowadziła grę przez dobre 60 minut, a kielczanie obudzili się dopiero w samej końcówce, kiedy po stałym fragmencie i zamieszaniu w polu karnym zdobili gola na 1:1. - Czy Pogoń nas zaskoczyła? Chyba nie jest to dobre słowo - odpiera Żubrowski - Byliśmy świadomi tego, jak rywale konstruują swoje akcje, ale po prostu się temu nie przeciwstawiliśmy - dodaje.
REKLAMA
Bartosz Rymaniak zdradził z kolei, że kielczanie mieli pierwotnie zagrać z Pogonią czterema obrońcami i tak też przygotowywali się do tego starcia. Trener Lettieri dokładnie obejrzał sobie mecze rywala i zmienił jednak pomysł na to spotkanie dzień przed meczem. W efekcie kielczanie wyszli w ustawieniu 3-5-2, co nie do końca zdało egzamin. - Mieliśmy plan, ale jego realizacja nie wyglądała dobrze - mówi Żubrowski. Byliśmy przygotowani na to, że Pogoń buduje swoje akcje od tylu i nie gra długiej piłki. Z perspektywy 90 minut sądzę, że granie tak nisko, jak to robiliśmy w pierwszej połowie, po prostu nam nie służy - dodaje pomocnik.
- Nawet gdy piłka trafiała do napastników, brakowało przeniesienia tej gry ofensywnej w boczne strefy boiska. Brakowało nam ludzi, byliśmy nastawieni na kontry, ale za łatwo tę piłkę po prostu traciliśmy - podkreśla.
Dla Korony jest to już szósty mecz z rzędu bez porażki, ale aż pięć z tych sześciu spotkań kończyło się remisami - w tym cztery były rozgrywane przed własną publicznością. - Cóż... odwróciliśmy ten trend, w którym zazwyczaj to u siebie wygrywaliśmy, a na wyjeździe staraliśmy się przynajmniej nie przegrywać. Ostatni mecz wyjazdowy wygraliśmy na Arce, teraz mamy dwa remisy w domu. To na pewno nie jest powód do dumy. Takim meczem, jak dzisiaj zagraliśmy, na pewno nie zachęcimy kibiców, aby przychodzili na stadion - kończy wychowanek Korony.
fot: Paula Duda
Wasze komentarze
….dobrze że arweładze zabrał mu póżniej piłke to poaz kolejny szczęśliwie zremisowaliśmy.
styl korona to ma.laga,strata.laga,strata,fart.
lechia i pogoń na naszyn terenie 1 półka wyżej.
jak chcemy być w pierwszej \'\'8\'\' to w nabliższych dwóch meczach minimum 4pkt., bo potem to nam zostaną LECH,CRACOVIA,LUBIN,JAGA,GLIWICE a w tych spotkaniach jak nie poprawimy \'\'stylu\'\' to będzie ciężko o punkty .
jak liczę aby być w pierwszej \'\'8\'\'trzeba będzie mieć min. 43 pkt.
TRZECH środkowych pomocników, a w środku DRAMAT! Nie miał kto przytrzymać i rozegrać piłki, podania od obrońców, którzy połapali się jaką mizerię prezentują przechodziły nad nimi i rzadko kiedy były przechwytywane przez powolnych napastników! A wszystko BARDZO WOLNO! Podkręcenie tempa w 80 minucie przyniosło efekt. Czyli DA SIĘ!
NAJCIEKAWSZE TO JEST TO IŻ POGOŃ KTÓRA GRAŁA PIŁKĄ PO ZIEMI,NIE ROBIŁA PRESINGU NA OBROŃCACH WYBIEGAŁA W MECZU 117 KM- A KORONIARZE 112..WIDAC KOMU ZALEŻY.
Zubrowski bardzo zle dogrywal pilki. Tamm zle spisywal sie jako boczny obronca. Brak bylo pomocy. Atak nie istnial. Trener rotuje caly czas pilkarzami i wyglada to coraz gorzej. Kiedys Korona slynela z duzej ilosci atakow i strzalow a teraz widoczny byl brak rozgrywania pilki, ataku i strzalow. Kiepsko to wygladalo w ostatnich meczach. Dobrze ze Miskiewicz jest w formie. Trzeba wrocic do poprzedniego ustawienia zespolu i skonczyc z eksperymentami.
A co do kibiców? I tak było ich zbyt wielu.