Sędziowie uznawali, VAR bramki wycofywał. Korona uratowała remis u siebie z Pogonią
To był mecz z gatunku tych, o których piłkarze Korony chcieliby pewnie jak najszybciej zapomnieć. Kieleccy kibice – jeszcze prędzej. Humory byłyby jeszcze gorsze, gdyby żółto-czerwoni w piątkowy wieczór przegrali z Pogonią Szczecin. Gdy jednak na to już się powoli zanosiło, w specyficznych okolicznościach piłkę do siatki zapakował Wato Arweładze i ustalił tym samym wynik spotkania na 1:1.
Zaskoczył, jak to ma w swoim zwyczaju, Gino Lettieri, desygnując na boisko podstawową jedenastkę żółto-czerwonych. Włoski szkoleniowiec zdecydował się na grę dwoma napastnikami. Miejsce obok Felicio Brown Forbesa zajął Maciej Górski. Opiekun gospodarzy zrezygnował tym samym z typowych skrzydłowych w linii pomocy, ustalając taktycznie zespół w formacji 5-3-2 (z modyfikacją do 3-5-2).
REKLAMA
Niestety, pierwsza połowa wyraźnie pokazała, że nie była to słuszna decyzja. Korona grała słabo i nie potrafiła poważniej zagrozić bramce „Portowców”. W obronie kielczanie też nie uniknęli kilku poważnych błędów. Nie ma wątpliwości, że to Pogoń wyglądała w tym fragmencie gry zdecydowanie lepiej. I to ona schodziła na przerwę z przewagą jednego gola, choć... Wcale tak nie musiało być.
W 14. minucie kielecka publiczność uczciła pamięć Sławomira Rutki, byłego piłkarza Korony (dzisiaj mija 10. Rocznica jego tragicznej śmierci). A potem zaczęło się dziać na boisku. Już w 16. minucie swoimi umiejętnościami musiał popisać się Michał Miśkiewicz, parując strzał głową jednego z gości na rzut rożny. Po chwili swojej szansy szukał Jarosław Fojut, ale do szczęścia nieco zabrakło.
To dopisało Pogoni w 20. minucie. Szczecinianie przeprowadzili wzorowy kontratak – precyzyjne podania, gra z pierwszej piłki i zagranie na wolne pole do Adama Buksy. Snajper „Portowców” nie mógł tego nie wykorzystać. Napastnik uderzył w długi róg, piłkę próbował jeszcze nogą zatrzymać golkiper Korony, ale był bez szans.
W 32. minucie kibice na Suzuki Arenie zamarli. Iker Guarotxenna popisał się fantastycznym dośrodkowaniem w pole karne, gdzie piłkę opanował Radosław Majewski i umieścił ją z zimną krwią w bramce. Było 2:0 i szczecinianie już cieszyli się z bramki na środku boiska. Wtedy jednak wóz VAR zweryfikował tę sytuację i wykazał, że pomocnik Pogoni był na minimalnym spalonym. Sędzia nie uznał tej bramki.
To dodało skrzydeł Koronie. Żółto-czerwoni zaczęli sobie radzić na boisku nieco śmielej. I tuż przed zakończeniem pierwszej połowy doprowadzili do wyrównania. Tak przynajmniej się wydawało...
Po dośrodkowaniu z lewej strony, piłkę głową zgrał Bartosz Rymaniak, strzał oddał Górski, a tor piłki po drodze zmienił jeszcze Brown Forbes. Jak się okazało – niepotrzebnie, bo był na pozycji spalonej. Sędziowie jednak nie wychwycili tego przewinienia gołym okiem. Znów arbiter odwołał bramkę, gdy piłkarze obu zespołów stali już na środku boiska. Zrobił to po konsultacji z wozem VAR.
W przerwie Lettieri zdecydował się na jedną roszadę, a za obrońcę, Joonasa Tamma, wpuścił skrzydłowego – Mateja Pucko. Jednak jako pierwsza, już w 47. minucie, groźnie zaatakowała Pogoń. Po dynamicznej akcji z lewej strony, tylko szczęścia zabrakło szczecinianom, by wpakować piłkę do siatki.
To nie wszystko. W 51. minucie kapitalną postawą popisał się Miśkiewicz, który najpierw kapitalnie obronił strzał Buksy, a po chwili świetnie interweniował przy rzucie rożnym. To był sygnał dla Lettieriego – czas na kolejne, natychmiastowe zmiany. Po kilku minutach na placu boju, w miejsce Górskiego, pojawił się Elia Soriano. A po chwili Oliviera Petraka zastąpił Wato Arweładze. I włoski trener wykorzystał limit zmian, mimo że do końca spotkania pozostawało blisko pół godziny.
Mijały jednak kolejne minuty, a gra kieleckiej drużyny nie ulegała poprawie. Co więcej, zdecydowanie częściej piłka gościła na połowie gospodarzy. I jeśli ktoś stwarzał jakiekolwiek zagrożenie (choć też nie przesadne), to była to Pogoń. Żółto-czerwoni byli niedokładni, mało ruchliwi, nie mieli pomysłu na pokonanie dobrze ustawionej formacji defensywnej ekipy ze Szczecina.
W końcu Korona mogła triumfować. W 84. minucie mini bohaterem został ten, który dotąd zazwyczaj zawodził. Tuż przy linii bocznej rzut wolny wykonywał Arweładze. Gruzin dośrodkował mocno w pole karne – w kierunku piłki ruszyła chmara piłkarzy. Najbliżej jej trącenia był Ivan Marquez, ale Hiszpan nie trafił w futbolówkę. To całkowicie zaskoczyło interweniującego Łukasza Załuskę, który nie zdołał zablokować piłki i ta wpadła do siatki.
Dzięki temu trafieniu, Korona doprowadziła do remisu i w piątkowy wieczór podniosła z boiska jeden punkt.
Następny mecz Korona rozegra na wyjeździe - z Zagłębiem Sosnowiec zmierzy się w sobotę, 2 marca o godz. 15:30.
Korona Kielce – Pogoń Szczecin 1:1 (0:1)
Bramki: Arweładze (84’) - Buksa (20’)
Korona: Miśkiewicz - Rymaniak, Marquez, Kovacević, Tamm (46’ Pućko), Gardawski – Petrak (65’ Arweładze), Gnjatić, Żubrowski – Górski (62’ Soriano), Brown Forbes
Pogoń: Załuska - Bartkowski, Fojut, Malec, Nunes - Podstawski, Drygas, Kożulj (80’ Delew), Majewski (85’ Żyro), Guarotxenna (46’ Kowalczyk) – Buksa
Żółte kartki: Tamm, Marquez – Majewski, Buksa, Delew, Nunes
Widzów: 5583
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Można być optymistą przed najbliższymi spotkaniami, mimo bardzo słabej gry Korona punktuje, a dużo gorzej się już grać nie da. W 2 następnych meczach grami z beznadzjenym Sonsowcem i mierną Wisłą, 6 pkt i zapewnienie sobie pierwszej 8 było by jednak niespodzianką.
Fantastyka: wychodzimy na mecz jako faworyt grajac u siebie, zaczynamy 3ma defensywnymi pomocnikami, zuber, gniem i mieciem petrakiem, bronimy sie cala 1sza polowe, napastnik maciej ktory dawno nie byl w 1szym skladzie.....czy to tak powinno wyglądać ??!! ja się pytam o co tu ku...a chodzi, pucko, jukic na lawce, soriano...majac takich napadziorów soriano, forbes, kawał chłopa my dajemy maćka, po co nam 3 defensywnych, gdzie skrzydla, czy my walczymy o 1 ósemke, czy tylko o 1 punkt ?????
Ja bym lepiej kopal ta piłkę
Idę spac
Czas się opudzic
A z przodu "bramkostrzelny" Górski.
Niby Dżino powie że 2 napastników wystawił ale przegrał środek boiska bo my cofnięci a Pogoń grała na nasżej połowie i jeszcze mając świetnych, kreatywnych Majewskiegi i Drygasa gniotła nas a my nic z przodu.
Gramy cały czas bez 10tki to choć skrzydła powinny wymiatać, a ten trener Pućkę i Jukicia sadza na ławkę.
Nie mieliśmy w pierwszym składzie nikogo z technicznych zawodników i to było widać jak Pogoń dokładnie pykała sobie piłkę z pierwszej a my niedokładni, straty, na aferę.
A już wrzutki Żubra co nie mijają pierwsżego obrońcy to kryminał.
Podsumowując Lettieri po raz kolejny przekombinował i przegrał taktykę z Runjaiciem, co więcej przyznał się do błędu robiąc zmiany zdejmując Tamma, na Pućkę i przechodząc na 442 i wkońcu rezygnując z Górskiego.
Szczęśliwie uratował mu d anemik Vato.
Wszystkie 3 mecze wiosenne były słabe, nawet w Gdyni nie mieliśmy akcji i strzałów, na razie trzy bramki ze stałych fragmentów.
Na razie jest szczęście.
Przeca jak on lub ten Malarczyk są na boisku to losy są przesadzone !
Górski weź no se już nie rób lipy spakuj się i weź se odejdź z Korony ! Zawsze wierny Koronie czy to w tych lepszych czy słabszych momentach !
Hi Gino Lirterri
If you do not mind , make sure Gorski not gonna play again please. Do this for us ( Fans ) also for him it’s so shame to let him play in Korona Kielce .thx