Zabrakło tak niewiele! PGE VIVE walczyło jak lew, ale musiało uznać wyższość obrońcy tytułu
To był mecz godny mistrzów! PGE VIVE Kielce dało w Hali Legionów popis walki do ostatniej syreny spotkania. Niestety - to jednak Montpellier HB w decydującym momencie przechyliło szalę zwycięstwa na swoją stronę i sięgnęło po arcyważne punkty w Lidze Mistrzów. Kielczanie przegrywali już nawet pięcioma bramkami, odrobili straty i byli naprawdę blisko remisu. W końcówce mieli siedem sekund na rozegranie kluczowej akcji meczu, ale pomylili się. Przegrali z Montpellier 27:28.
Już pierwsze minuty spotkania przyniosły wiele emocji. Kielczanie, osłabieni brakiem swoich liderów, braci Dujshebaev i Luki Cindricia, prowadzili z Montpellier równorzędną walkę. Spotkanie rozpoczęło się od świetnej interwencji Cupary między słupkami kieleckiej bramki, a już po chwili wynik meczu otworzył Krzysztof Lijewski.
REKLAMA
Gra była bardzo wyrównana. Obie ekipy szły bramka za bramkę, a zmiana takiego stanu rzeczy nadeszła dopiero w okolicach 25. minuty. Zarówno PGE VIVE, jak i Montpellier zaprezentowały festiwal nieskuteczności, po którym żadna ze stron przez dłuższą chwilę nie potrafiła zdobyć bramki. Zwycięsko z tego marazmu wyszli jednak goście, którzy po chwili przełamali nieskuteczność i odskoczyli na pierwsze wyraźne w tym meczu prowadzenie.
Kielczanie nie zdołali już na to odpowiedzieć. Pierwszą połowę zakończyli przegrywając trzema bramkami: 11:14. Co gorsze - straty nie udało odrobić się tez po rozpoczęciu drugiej odsłony meczu. Wręcz przeciwnie - to goście powiększyli swoje prowadzenie aż do pięciu trafień.
Zawodnicy PGE VIVE mieli duży problem z zatrzymaniem ofensywnych ataków Francuzów. Nie udawało im się to nawet podczas gry w przewadze. A czas uciekał.
Pozytywny sygnał do dalszej walki dawał swoim kolegom Vladimir Cupara, który dobrze bronił kieleckiej bramki i kilkukrotnie uchronił żółto-biało-niebieskich przed startą kolejnych goli. Kielczanie dwukrotnie w samej końcówce odrabiali straty do trzech bramek, ale za każdym razem goście celnie odpowiadali. Ale to, co najważniejsze wydarzyło się w ostatnich dziesięciu minutach meczu.
Znów na świeczniku był Cupara, który świetnymi interwencjami pomógł swojej drużynie wyjść z tarapatów. Po chwili akcje celnymi rzutami zakończyli Angel Perez Fernandez, Arkadiusz Moryto i Julen Aginagalde i z pięciobramkowej przewagi gości zrobił się już remis. To zwiastowało nam tylko jedno - wielkie emocje w końcówce meczu!
Podrażnione Montpellier tanio skóry jednak nie sprzedało. Goście wyprowadzili akcję, po której znów objęli prowadzenie, a wynik na 24:26 podwyższył celnym rzutem z rzutu karnego niezwykle skuteczny tego wieczora Melvyn Richardson.
Kielczanie mieli jeszcze jedną szansę na wyrównanie. Na minutę przed końcem Vladimir Cupara wyciągnął piłkę rzuconą przez Francuzów, a Talant Dujszebajew poprosił o przerwę, aby perfekcyjnie rozegrać ostatnią akcję. Kielczanie mieli siedem sekund, aby rzucić bramkę na wagę remisu. Wycofali bramkarza, ale... pomylili się, W efekcie to rywale sięgnęli po komplet punktów. Montpellier triumfowało w Hali Legionów z PGE VIVE Kielce 28:27.
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
PGE VIVE Kielce - Montpellier HB 27:28 (11:14)
PGE VIVE: Cupara, Ivić - Jurecki 3, Bis, Aginagalde 4, Jachlewski 3, Janc 3, Lijewski 4, Jurkiewicz, Kulesz 1, Moryto 3, Mamić, Fernandez Perez 4, Karalok 2.
Montpellier: Gerard, Portner - Simonet 3, Causse, Truchanovicius 3, Grebille 5, Bos, Guigou, Petteresson 2, Richardson 6, Kavticnik 1, Bonnefond, Faustin 2, Porte 4, Afgour.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Chyba tylko 2 akcje warte ligi mistrzów. Rozumiem że jest dużo kontuzji ale Jachlewski nominalny skrzydłowy o 2 klasy lepszy w 2 linii od Lijka - przecież tak się da wygrać meczu . Kulesz za bardzo na siłę zamiast z zimna głową rzucać. Ogólnie możemy wygrać z każdym w pełnej dyspozycji kadrowej.