Jedziemy nad morze nie tylko powdychać jodu, ale i przywieźć trzy punkty
Korona Kielce w niedzielę zmierzy się na wyjeździe z Arką Gdynia, dla której będzie to bardzo ważny mecz w kwestii pogoni za pierwszą ósemką tabeli. - Wiemy, jaka jest sytuacja. Nie możemy im dać się do nas zbliżyć. Decydującymi można nazwać trzy najbliższe mecze – czy skomplikujemy sobie nimi sytuację, czy wręcz przeciwnie. Lepiej się spiąć i nie narobić sobie kłopotów – przestrzega kapitan żółto-czerwonych, Bartosz Rymaniak.
- Wszyscy oczekują na to pierwsze spotkanie. Przerwa może nie była zbyt długa, ale jednak wszyscy chcą grać ligę. Po okresie przygotowawczym, poświęconym ciężkiej pracy, czas zweryfikować to co robiliśmy – kontynuuje „Ryman”.
REKLAMA
I podkreśla: - Poza weekendowymi sparingami, w których gra nie do końca wyglądała tak jak w Turcji, dobrze trenowaliśmy. Spokojnie – pracujemy, widać, że każdy chce się przygotować na niedzielę jak najlepiej. Nie ma nic ważniejszego od tego, żeby dobrze zacząć.
Defensor kieleckiego zespołu przed inauguracją drugiej rundy nie czuje żadnych kompleksów. - Wydaje mi się, że jesteśmy mocni. Ciężko pracowaliśmy i to musi przynieść efekt, który chcemy pokazać już w niedzielę – mówi.
Kto ma większe szanse na papierze? - Gdy grają zespoły walczące mniej-więcej o te same cele, to przeważnie faworytem są gospodarze. Gdy mieliśmy Arkę u siebie to my byliśmy faworytem. Ale jedziemy nad morze nie tylko powdychać jodu, ale i przywieźć trzy punkty – odpiera Rymaniak.
Sporym osłabieniem Korony będzie absencja kontuzjowanego Elii Soriano. - Do naszej siły ofensywnej po sparingach podchodzę bardzo optymistycznie. Mamy wielu zawodników, ale jednak „Sori” to taki piłkarz, że gdy zespołowi nie idzie to bierze ciężar gry na siebie. Zmiennikom będzie trudniej, bo nie są w rytmie ligowym, a Elia nabrał pewności i miałby łatwiej. Fajnie jednak, że pozostali pokazywali się z dobrej strony – kwituje „Ryman”.
Żółto-czerwoni postarają się podejść do najbliższego wyzwania w stonowany sposób. - Nie możemy rzucić się na hurra do gardeł, bo jeśli tak zrobimy i zawiedzie skuteczność, to przeciwnik powiezie nas 2:0 czy 3:0. Miało to już miejsce w zeszłym sezonie – wyjaśnia kapitan kielczan.
I kontynuuje: - Trzeba grać wyrachowanie. To będzie plus Korony – długo pracowaliśmy nad odnalezieniem balansu pomiędzy grą ofensywną a defensywną. Tak, żeby nie każdą akcję grać do przodu. Wiadomo, że to się podoba kibicom, ale nie można z każdej akcji zgrywać pierwszą piłkę i strzelać bramkę. Różnica w sposobie gry wynika też oczywiście od rywala i tego, czy mamy mecz u siebie czy na wyjeździe.
Kontrakt Rymaniaka w Kielcach wygasa już za niespełna pięć miesięcy, ale wciąż nie wiadomo, jak ta kwestia ostatecznie się rozwiąże. - Będę się powtarzał mówiąc, że czas pokaże. Spokojnie – kończy obrońca żółto-czerwonych.
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze