"Możdżu" strzelił gola i obwieścił światu radosną nowinę. Spodziewa się narodzin syna!
Mateusz Możdżeń precyzyjnym strzałem w 5 minucie otworzył wynik spotkania Korony Kielce z Wisłą Płock, a następnie pobiegł do kolegów ssąc kciuka swojej ręki. W ten sposób obwieścił światu radosną nowinę. Spodziewa się narodzin syna, który przyjdzie na świat już lada dzień.
- Cieszę się z gola, a jeszcze bardziej z tego, że udało mi się trafić przed narodzinami syna. Termin już goni, mogło się to stać dzisiaj, mogło dwa dni wcześniej, a tak wstrzeliłem się idealnie. Za parę lat zobaczy sobie, jak tata strzelił na jego cześć - nie kryje radości piłkarz Korony.
REKLAMA
Trafienie pomocnika nie wystarczyło jednak, aby Korona sięgnęła w tym meczu po komplet punktów. Zwycięstwo straciła w doliczonym czasie gry, kiedy wyrównującą bramkę na 2:2 zdobył Giorgii Merebashvili.
- Myślę, że takie remisy czasem bardziej bolą, niż porażka 0:3, kiedy nie ma się nic do powiedzenia przez cały mecz. Ja jednak zawsze jestem tego zdania, że suma szczęścia - czy to w życiu, czy w sporcie - zawsze równa się zero. Z jednej strony trzeba uszanować ten punkt, ale niedosyt na pewno pozostanie. Parę dni na pewno będzie jeszcze bolało - przekonuje 27-latek.
Obie bramki kielczanie stracili po stałych fragmentach gry. - Trener bardzo zwraca uwagę na auty, a my znowu tracimy w ten sposób bramkę. Gapiostwo. Być może moje, "Oliego", czy jeszcze kogoś innego ze środka pola, bo mieliśmy przypisanych pomocników jeden na jeden. Mieliśmy za zadanie interesować się wyłącznie swoim zawodnikiem, a nie przejmować krycie od kolegi - opisuje piłkarz.
- Tak naprawdę mogliśmy skończyć ten mecz już wcześniej. Gdyby Elia, albo Zlatko zaraz po wejściu podwyższył wynik na 3:1, rozmawialibyśmy inaczej. No cóż.. Takie mecze się zdarzają. W moim życiu takich było wiele, ale zdarzało się też w drugą stronę, że to ja wyciągnąłem w końcówce remis, albo zwycięstwo - podkreśla Możdżeń.
Teraz kielczan czeka daleki wyjazd do Wrocławia na mecz ze Śląskiem. W ostatnim meczu przed przerwą świąteczną Korona zagra na własnym stadionie z Miedzią Legnica. - Zostały nam dwie kolejki i cały czas możemy usadowić się w tej tabeli jeszcze wyżej. To cały czas jest w naszym zasięgu - kończy pomocnik Korony.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze