Zmiany właścicielskie w Koronie Kielce. Co oznaczają w praktyce?
30 października 2018 roku zakończyła się rola Dietera Burdenskiego jako większościowego właściciela Korony Kielce. Od tego dnia klub trafia w ręce spółki "Korona Investment GmbH", na czele której stoi Andreas Hundsdörfer - współpracownik Burdenskiego i osoba, która już wcześniej zasiadała w Radzie Nadzorczej klubu. Co zatem tak naprawdę oznacza zmiana właściciela? Niewiele – przynajmniej na tę chwilę.
- Wbrew pozorom aż tak wiele się nie zmieniło - mówi specjalnie dla naszego portalu Artur Sobolewski, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Korona S.A.: - Pan Andreas Hundsdörfer był do tej pory współwłaścicielem spółki inwestycyjnej, która nazywała się Burdenski Invest, i miał w niej 50% udziałów. Teraz odkupił od pana Burdenskiego kolejne 50% i w efekcie tego spółka jest kontrolowana przez osoby z jego rodziny - przedstawia.
REKLAMA
- Właścicielem Korony nadal jest ta sama spółka inwestycyjna, ale w jej strukturze nie ma już pana Burdenskiego. Całe 100% akcji należy do rodziny Hundsdörfer. Konsekwencją tego są także zmiany w Radzie Nadzorczej. Wczoraj wygasł mandat pana Burdenskiego do Rady, a teraz zostały do niej powołane dwie nowe osoby. Panowie są niemieckimi przedsiębiorcami - wyjaśnia przedstawiciel miasta w Radzie Nadzorczej Korony.
Akcjonariuszami podmiotu, który stał się nowym większościowym właścicielem Korony, oprócz Andreasa Hundsdörfera są także jego synowie: Dirk oraz Mark. Obaj także wejdą w skład nowej Rady Nadzorczej klubu. Nowym przewodniczącym Rady zostanie Dirk Hundsdörfer, który zastąpi na tym miejscu odchodzącego z klubu Burdenskiego.
Po lewej, z kartką - Andreas Hundsdörfer, nowy właściciel Korony Kielce
Czemu tak naprawdę 67-latek zdecydował się po ponad półtoraroczu porzucić pomysł, na jaki zdecydował się w kwietniu 2017? Jak podaje Gazeta Wyborcza Kielce, miało to związek z finansami Niemca. Były bramkarz nie ma po prostu dość pieniędzy na finansowanie klubu.
Burdenski zostawia Koronę w rękach swojego współpracownika, który już wcześniej zasiadał w Radzie Nadzorczej i – jak wynika z naszych informacji - miał decydujący głos w wielu kwestiach oraz znaczący wpływ na politykę klubu. Teraz Andreas Hundsdörfer, wraz ze swoimi synami, przejmuje dowodzenie w Koronie i nie jest to raczej zmiana, która powinna znacząco dotknąć klub zewnątrz.
Zmiany natomiast szykują się w środku struktury. Sprzedaż akcji klubu odbyła się wewnątrz jednego podmiotu gospodarczego. - Jeśli coś się zmieni, to jestem przekonany, że będą to zmiany na lepsze. Wczoraj mieliśmy długie spotkanie i muszę powiedzieć, że panowie mają bardzo zdroworozsądkowe podejście zarówno do biznesu, jak i do piłki nożnej. Myślę, że to będzie widać. Działania w klubie będą jeszcze bardziej racjonalne - przekonuje Artur Sobolewski.
Cała trójka Niemców przez lata była związana z nieruchomościami. Hundsdörfer, który w poniedziałek odkupił udziały w Koronie od Dietera Burdenskiego, w przeszłości był jednym z najbardziej znanych wykonawców budynków w Bremie. Następnie do rodzinnego interesu wprowadzał także synów, którzy - za wsparciem ojca - współpracowali z wieloma różnymi firmami w kraju naszych zachodnich sąsiadów. Teraz rozpoczynają nową misję w swoim życiu.
W mediach można ponadto natknąć się na informacje, że Andreas Hundsdörfer - podobnie jak Dieter Burdenski - to osoba blisko związana z Werderem Brema. Hundsdörfer senior od lat przyjaźnił się z Franzem Böhmertem - byłym piłkarzem i byłym przewodniczącym Rady Nadzorczej klubu z Bremy.
Wszystkie powyższe zmiany w Koronie Kielce wchodzą w życie od 30 października tego roku.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
A więc germanizacja miasta trwa w najlepsze. Pięć Lidli, Dojcze Bank na Sienkiewicza, Korona w rękach niemców i teraz jeszcze Wenta. Nie ukrywam, że byłem w szoku po wynikach pierwszej tury. Lubawski jest jaki jest ale gimme a break. Zastanawiać się można nad kondycją intelektualną kielczan. No bo łodzian czy pseudo-warszawiaków o intelekt nie podejrzewałem raczej. Pisze pseudo gdyż prawdziwych warszawiaków jest może ze 100 tysięcy. No ale niech męczą 5 lat z mafią reprywatyzacyjną, ale Kielce i Wenta? Come on! Gość nie pochodzi z Kielc i prawie nic o nich nie wie, zrzekł się polskiego obywatelstwa (dla każdego Polaka już to powinno wystarczyć aby na niego nie głosować), był milicjantem, głosował za ACTA2, unika jak ognia debaty z WueLem, i tak można wymieniać. Ja rozumiem, że każda władza ma co najmniej tyle samo zwolenników co hejterów i wiele ludzi chciało zrobić na złość PiSowi. Ale czemu nie zrobili tego bardziej dywersyfikując głosy? To już mogli głosować na Adamczyka czy Chłodnickiego. Słabi kandydaci , ale przynajmniej kielczanie. Tak samo Gierada. Bardzo inteligentny gość i w zasadzie dyskwalifikuje go tylko bycie w PO. Też kielczanin.
A jedynymi godnymi prezydentury są WL i Liroy. Liczę, że niepisowska prawica (Kukiz, Wolność, Ruch Narodowy itp) zmobilizuje się, bo reszta histerycznej opozycji pewnie poprze Wentę. A to by była katastrofa, gdyby ten gość przejął stolicę województwa.
Przypomnę tylko kibicom Korony, kto utrzymywał ją na powierzchni, gdy 9 lat szukała sponsora. Pomimo tego, że w Radzie Miasta było mnóstwo przeciwników pomagania klubowi.
Wielu mieszkańców Kielc wciąż reprezentuje mentalność, którą podsumował niemal 100 lat temu Witkacy w utworze "Dla przyjaciół gówniarzy".
Żyjemy w innej przestrzeni społeczno-gospodarczo-kulturowej, w której nie ma już miejsca na zerojedynkowe analizy rodem z połowy XX wieku.
Niniejszy wpis jest wyrazem moich poglądów na sprawę i nie mam prywatnie nic wspólnego z żadnym komitetem wyborczym. Zaznaczam, że jestem przeciwny przyjmowaniu uchodźców, aborcji i stygmatyzacji mniejszości narodowych i seksualnych.
Fajnie, że mecz z Piastem Gliwice wypada w Dzień Niepodległości. Może będzie jakaś super otoczka tego meczu.
Niektórzy nawet twierdzą że nie było wolnej Polski tylko PRL,
a wszystko zaczęło się w89.
Z tym zomo to tak jak Drogosz był w MO, a Deyna w Ludowym Wojsku Polskim, a Lubański był górnikiem na Halembie.
Na studiach miałem kolegę który grał w LZS i kupił Go (zakontraktował) Górnik Knurów wtedy poważna drużyna 2 ligi. Po miesiącu przychodzi dzień wypłaty a On pyta kolegów gdzie ma iść po pieniądze, a oni że do kasy kopalni, ale jest problem bo oni byli " zatrudnieni" w różnych kopalniach i kolega nie wiedział w której "pracuje". W końcu trafił do właściwej, stoi z górnikami w kolejce, dochodzi do okienka a tu kasjerka pyta czy on dołowy czy na wierchu i jaki wydział bo musi szukać w odpowiedniej liście a on że niewie. Brać górnicza już go miała na trepach z kolejki wykopsać bo niby górnik a niewie gdzie pracuje, przebieraniec jakiś, podszywa się pod górnika a jeszcze wypłatę miał zaszeregowaną jako przodowy.
Tyle w sprawie zomo.