Mocne wejście Marqueza do już skutecznej defensywy. Hiszpan dodatkowym atutem Lettieriego
Podstawą każdego zespołu jest obrona. Wydaje się, że gdy ta formacja się zgra, nie ma potrzeb do dokonywania w niej zbyt częstych zmian. To nie dotyczy jednak Gino Lettieriego. Włoski szkoleniowiec postawił na sprawdzonych zawodników i latem Korona wymieniła najmniej zawodników właśnie w defensywie. Trener kielczan mimo to nie przestaje zaskakiwać i od początku sezonu sprawdza nowe rozwiązania w tyłach. W dziesięciu meczach żółto-czerwoni zaczynali spotkania już w czterech różnych zestawieniach personalnych!
Najczęściej, bo trzykrotnie, kwartet obrońców tworzyli Ken Kallaste, Djibril Diaw, Adnan Kovacević i Bartosz Rymaniak. Tę samą ilość razy kielczanie grali z Łukaszem Kosakiewiczem zamiast Estończyka na lewej obronie. Ponadto Gino Lettieri stawiał też na Piotra Malarczyka, Michaela Gardawskiego i Hiszpana Ivana Marqueza. Zmiany nieraz były dyktowane przez kontuzje (Kovacević), innym razem kartki (Malarczyk), ale Włoch przyzwyczaił też do częstych rotacji taktycznych. Kielczanie kilkukrotnie elastycznie przechodzili też na grę trójką bądź piątką w obronie.
REKLAMA
To zaskakuje tym bardziej, że kielczanie wcale nie mieli wielkich problemów z grą w obronie. Faktem jest natomiast, że Korona traciła bramki w każdej z dziewięciu pierwszych kolejek, a pierwsze czyste konto Matthias Hamrol zachował dopiero w sobotę - w meczu z Wisłą. Mimo to kielczanie to wciąż jedna z najlepszych defensyw w lidze. W dziesięciu meczach Korona straciła 11 goli. Lepszym wynikiem w całej Ekstraklasie mogą pochwalić się tylko dwie ekipy: Arki Gdynia i Wisły Kraków. Bramkarze tych klubów wyciągali piłkę z siatki tylko dziesięciokrotnie.
W meczu z Zagłębiem Lettieri zaskoczył wszystkich i desygnował do gry debiutanta - Hiszpana Ivana Marqueza, który po raz pierwszy wystąpił u boku Djibrila Diawa i rozegrał bardzo dobry mecz. Hiszpan zachował miejsce w jedenastce na kolejne spotkanie przy Reymonta z Wisłą i ponownie był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Czy włoski szkoleniowiec Korony znalazł wreszcie optymalne ustawienie w tyłach kieleckiego zespołu?
Szansę dla Marqueza stworzyło przesunięcie nominalnego obrońcy, Kovacevicia, nieco wyżej - na pozycję numer 6. Dla Bośniaka nie jest to nowość, bo już w przeszłości często grywał jako pomocnik w barwach FK Sarajewo. - Kiedy grałem na tej pozycji w Bośni, potrafiłem strzelić nawet 2-3 gole w sezonie. I to nie tylko głową! (śmiech). To były naprawdę ładne bramki - mówił parę miesięcy temu na łamach naszego portalu Kovacević.
Marquez natomiast powoli adaptuje się w nowym otoczeniu i coraz lepiej czuje się w Polsce - nawet mimo sporych problemów komunikacyjnych. Hiszpan nie zna angielskiego, więc z trudem póki co przychodzi mu porozumiewać się z kolegami z zespołu. - Ivan pomału łapie pojedyncze słówka. A jak się jest w miarę inteligentnym zawodnikiem na boisku, to te słowa nie grają zbyt dużej roli. Wiadomo, że komunikacja jest ważna, ale razem z Djibrilem bardzo dobrze ustawiają się na boisku - chwali swojego nowego kolegę z zespołu kapitan, Bartosz Rymaniak.
Sam Hiszpan także nie kryje radości z tak dobrych wyników w żółto-czerwonych barwach. - Jestem bardzo szczęśliwy. Wygraliśmy w derbach z Wisłą, a teraz szykujemy się już na kolejne mecze. Słowa uznania należą się jednak całej drużynie - mówi z pokorą.
Dla Marqueza Korona to przede wszystkim szansa na zaistnienie w seniorskiej piłce. 24-latek całą dotychczasową karierę spędził w znanych hiszpańskich klubach, ale głównie w niższych ligach. Do Korony trafił prosto z rezerw Valencii, gdyż nie chciał już dłużej grać na trzecim poziomie rozgrywkowym.
Piłkarz urodzony na południowym wybrzeżu Hiszpanii, niedaleko Malagi, wiele zawdzięcza przede wszystkim Osasunie Pampeluna, w barwach której debiutował w La Liga. Obrońca zagrał cztery mecze, w tym także z wielką FC Barceloną. W grudniu 2016 roku Messi i spółka zaaplikowali Osasunie trzy gole, a po zimowej przerwie w rozgrywkach Marquez został przesunięty do drużyny rezerw. Wtedy podjął decyzję o przenosinach do Valencii, z której po roku - i 22 występach w trzeciej lidze - przeniósł się do Korony.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze