Kibice mogą być z nas dumni. Sprawiliśmy małą niespodziankę
- Wiedzieliśmy, jak ważne jest to spotkanie - nie tylko dla układu tabeli, ale także dla naszych kibiców. Dla nich się gra w piłkę. Przed meczem na pewno każdy brałby w ciemno remis i moim zdaniem, nie byłby to wynik zły. Dzisiaj sprawiliśmy małą niespodziankę. Jesteśmy dumni i myślę, że kibice także mogą być z nas dumni, że udało się pokonać Wisłę po kilku latach niepowodzeń na tym terenie - mówi na gorąco po zwycięstwie w Krakowie Bartosz Rymaniak, kapitan Korony Kielce.
- Nie zagraliśmy z polotem, z fantazją, nie wygraliśmy pewnie, ale graliśmy mądrze i to przyniosło efekt. W końcówce zmieniliśmy system, a Wisła nie miała kompletnie pomysłu jak zdobyć tą wyrównującą bramkę. Próbowała długich piłek, ale my byliśmy dobrze zorganizowani. To cieszy, bo w środę mamy już bardzo ważny mecz w Pucharze. Trzeba się skoncentrować, bo wiemy, że niespodzianki w tych rozgrywkach już nie raz zdarzały. Ale zanim to, wcześniej chwilę się pocieszymy tym zwycięstwem z Wisłą. Wygraliśmy tutaj po raz pierwszy od sześciu lat - podkreśla prawy defensor.
REKLAMA
- Cały czas pracujemy dalej, bo wciąż mamy wiele rzeczy do poprawy. Wierzę w to, że im więcej punktów będziemy zdobywali, tym nasza gra będzie jeszcze lepsza. Zwycięstwami nabieramy pewności siebie, a atmosfera w zespole i całym klubie jest coraz lepsza. Cieszymy się, wygraliśmy dwa mecze z rzędu. Teraz czekamy na mecz pucharowy w Sandomierzu i od razu szykujemy się już na Jagiellonię - dodaje.
Dzięki wygranej kielczanie wskoczyli już na piąte miejsce w ligowej tabeli i zrównali się punktami z Legią oraz Lechią. Korona traci tylko "oczko" do liderującej Jagiellonii oraz drugiego w zestawieniu Piasta Gliwice. - Widzieliśmy przed tym meczem, jak wyglądała tabela. Zespoły z dołu tabeli punktowały, goniły nas, więc gdybyśmy dzisiaj stracili trzy "oczka", to nadal zostalibyśmy tak naprawdę w tym samym miejscu. Gdyby tak się stało, to ten mecz z Zagłębiem Sosnowiec niewiele by nam dał - podkreśla Rymaniak.
Autorem zwycięskiego gola w sobotni wieczór przy Reymonta był Matej Pucko. Słoweniec trafił po raz drugi w drugim spotkaniu z rzędu. - Od samego początku, gdy do nas przyszedł było widać, że to jest dobry piłkarz i nie jest pokroju młodych, którzy potrzebują czasu i spokojnego wprowadzenia do ekstraklasy. Matej w swoim życiu rozegrał już wiele meczów na wysokim poziomie i to pokazuje też teraz w Polsce. Cieszymy się, że nowi zawodnicy tak szybko wkomponowują się do drużyny - zwraca uwagę kapitan Korony.
Po raz drugi na środku defensywy zagrała para Ivan Marquez - Djibril Diaw. W meczu z Wisłą kielczanie pierwszy raz w tym sezonie zachowali czyste konto. - Ivan zagrał z "Dżimim" bardzo dobre spotkanie. Mimo, że jest bariera językowa, ta współpraca wygląda coraz lepiej. Ivan pomału łapie pojedyncze słówka. A jak jest się w miarę inteligentnym zawodnikiem na boisku, to te słowa nie grają zbyt wielkiej roli. Wiadomo, że komunikacja jest bardzo ważna, ale razem z Djibrilem ustawiają się bardzo dobrze. Fajnie, że w końcu udało zagrać się na zero z tyłu - podkreśla 28-latek.
- Ale spokojnie, nie ma się co zachwycać. Za nami dopiero dziesięć kolejek, a przed nami jeszcze wiele grania. Po raz kolejny pokazujemy, że mimo roszad i rotacji w składzie potrafimy się odnaleźć. Mamy niezłą jakość, a przede wszystkim - charakter. To dzisiaj wygrało spotkanie. Nie umiejętności, a przede wszystkim zaangażowanie, walka za ten klub. To cieszy - kwituje defensor.
fot: Paula Duda
Wasze komentarze