Walczyły jak lwice, ale przegrały... Pasjonujący mecz Korony Handball
Mnóstwo emocji w hali przy ulicy Krakowskiej dostarczył mecz Korony Handball Kielce z SPR Pogonią Szczecin w ramach 4. kolejki PGNiG Superligi. Zawodniczki Pawła Tetelewskiego dwukrotnie musiały odrabiać znaczne straty, ale w obu przypadkach dogoniły rywalki – w tym raz na kilka minut przed końcem meczu. Ostatecznie w samej końcówce to szczecińska drużyna zapewniła sobie zwycięstwo, wygrywając 34:32.
Początek spotkania był jak wyśniony, ale niestety nie dla kielczanek. Już w 7. minucie szczecinianki prowadziły bowiem 7:2, na co trener Paweł Tetelewski zareagował wzięciem czasu. I to była doskonała decyzja szkoleniowca, gdyż natchnął on swoje podopieczne do dużo lepszej gry. Po kwadransie przewaga Pogoni stopniała do zaledwie jednego trafienia – rezultat brzmiał 7:8.
REKLAMA
Od tej pory walka była bardzo wyrównana, a żadna drużyna nie potrafiła wyraźnie odskoczyć drugiej. O dwubramkowej przewadze przyjezdnych do przerwy zadecydowała sama końcówka, kiedy udało im się trafić do siatki Korony Handball dwa razy z rzędu. Ostatnią bramkę w pierwszej części gry dla gospodyń zdobyła Dominika Więckowska, odpowiedziała natomiast Ivana Bozović.
Po zmianie stron parkietu nie powtórzyły się już wydarzenia sprzed przerwy, kiedy szczeciniankom udało się wypracować 7-bramkową, później zaprzepaszczoną przewagę. Obie drużyny „czuły krew” i z całych sił walczyły o zainkasowanie kompletu punktów.
Tak czy inaczej zawodniczki gości znowu odskoczyły kielczankom, choć nieco niżej – w 40. minucie prowadziły 25:20, a dosłownie chwilę wcześniej o czas poprosił trener Tetelewski. I tak jak wcześniej, tak i teraz podziałało jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Korona Handball z całych sił zaczęła gonić wynik, a zawodniczki wykazywały się ogromną ambicją.
Gospodynie sporego ciosu doznały w 49. minucie, kiedy sędzia wyrzucił z parkietu Honoratę Syncerz bezpośrednią czerwoną kartką. Wówczas wynik brzmiał 27:28. To jednak nie podłamało walecznych kielczanek, które w 56. minucie po bramce Wiktorii Gliwińskiej wyszły na prowadzenie 32:31. Chwilę później, już przy rezultacie 32:32, ławka gości poprosiła o czas.
I - niestety dla walecznych gospodyń - ten newralgiczny fragment z nerwami na wodzy rozegrały przyjezdne, które ostatecznie zwyciężyły 34:32. Żadna z osób, która postanowiła spędzić środowy wieczór w hali przy ulicy Krakowskiej, z pewnością nie mogła odczuwać niedosytu emocji. Po końcowej syrenie fani mieli jeszcze sporo pretensji do sędziów za ich decyzje podjęte w końcówce spotkania.
Teraz PGNiG Superliga kobiet zatrzymuje się na pół miesiąca. Potem, w weekend 6-7 października, Korona Handball zmierzy się w Piotrkowie Trybunalskim z tamtejszą Piotrcovią.
Korona Handball Kielce – SPR Pogoń Szczecin 32:34 (16:18)
Wasze komentarze