Mam pretensje do naszych kibiców. Albo gramy razem, albo nie gramy razem
Na spotkaniu z dziennikarzami przed piątkowym meczem ligowym w Hali Legionów z Górnikiem Zabrze, w język nie gryzł się trener PGE VIVE Kielce, Tałant Dujszebajew. - Teraz nie mamy już kompletu fanów nawet na Lidze Mistrzów, a dodatkowo jesteśmy w trudnej sytuacji finansowej. Mam pretensje do naszych kibiców, że wybierają mecze, na które przychodzą. To nie powinno być tak. Albo gramy razem, albo nie gramy razem – mówi szkoleniowiec mistrzów Polski.
I kontynuuje: - Mam takie wrażenie, że jesteśmy przyzwyczajeni i od roku mamy coraz mniej kibiców. Ja tutaj pracuję pięć lat. Kiedy przyjechałem tu kiedyś z Atletico Madryt, to na dwie godziny przed meczem była pełna hala i nie dało się wejść.
REKLAMA
- Ja mówię prawdę całemu światu, krajowi i regionowi: jesteśmy w naprawdę ciężkiej sytuacji. Czy zasługujemy na to? Jeśli nie, to lepiej od razu powiedzieć i porozjeżdżamy się do innych klubów – przedstawia bez ogródek szkoleniowiec.
Czy słowa trenera są pesymistyczne? - Nie – to nie jest pesymistyczne. To realistyczne. Z roku na rok sprzedajemy coraz mniej karnetów, mamy coraz mniej kibiców. Nie wiem, co musimy robić – kwituje Dujszebajew.
I podkreśla: - Słyszałem, że mamy mało sukcesów sportowych. No przepraszam… Jeżeli my nie mamy sukcesów, to wtedy musimy zamknąć cały sport w Polsce i wyjechać z kraju.
Piątkowy pojedynek z Górnikiem stanowi dla żółto-biało-niebieskich okazję do powrotu do Hali Legionów, w której kielczanie rzadko trenowali latem z racji MŚ U-18 w kobiecą piłkę ręczną. - Nie mogliśmy pracować w domu z powodu mistrzostw świata, więc tym bardziej jak już tu jesteśmy, bardzo chętnie chcemy zaprezentować się przed naszą publicznością – mówi Dujszebajew.
I chwali rywala z Zabrza: - Kiedy zespół zaczyna przygotowania od początku lipca, to jest w bardzo dobrej formie. Mieli czas, aby uporać się z kontuzjami i wszystkich odzyskać.
- Są dwa-trzy elementy, które próbowali i grali. Żebyśmy się w piątek nie zaskoczyli, musimy przeanalizować wideo i być gotowi na niespodzianki – dodaje szkoleniowiec.
W sierpniu zabrzanie brali udział w tej samej imprezie co kielczanie: kaliskim turnieju Szczypiorno Cup. - Widzieliśmy ich trzy mecze. Wiemy, że mieli drobne problemy, ale one się skończyły. Mogą grać w obronie 4-2, 5-1 i 3-3, ich trener praktykuje dużo zmian. Trzeba się naprawdę dobrze przygotować – zaznacza trener mistrzów Polski.
Jacy zawodnicy są do dyspozycji na piątkową potyczkę z Górnikiem? - Na dzisiaj ci sami, którzy grali w Opolu, a więc jedenastu. Zobaczymy dalej – informuje trener.
- Michał Jurecki chyba dołączy do nas w przyszłym tygodniu, a z Luką Cindriciem nie wiadomo, czy zagra w Veszprem czy dopiero z Rhein-Neckar Loewen – przedstawia Dujszebajew.
Niespodziewanie do rozgrywek PGNiG Superligi i Ligi Mistrzów zgłoszony został asystent trenera, Uros Zorman, który oficjalnie zakończył karierę po ubiegłym sezonie. - Mieliśmy możliwość zgłosić go za darmo. Ja jestem oczywiście przeciwnikiem tego, żeby Uros grał. On się musi skupić na swojej pracy jako drugi trener. Jeżeli jednak będzie taka sytuacja jak teraz, że trzeba grać jedenastką, to w polskiej lidze może pomóc odpocząć chłopakom – wyjaśnia szkoleniowiec.
Mecz 2. kolejki PGNiG Superligi pomiędzy PGE VIVE Kielce a Górnikiem Zabrze rozpocznie się w piątek, 7 września o godzinie 18:30 w Hali Legionów.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Tym bardziej, że mecze ligowe są w terminach niezbyt dogodnych, wtorki, czwartki, a weekendowe zdarzają się od wielkiego dzwonu.
Żeby się polansować na trybunach, może na zdjęciach się potem będzie.
A najlepiej jeszcze bilet dostać za darmo.
Trener jednak powinien też trochę krytycznie spojrzeć na poprzedni sezon, bo w Lidze Mistrzów graliśmy po prostu słabo. Ogrywały nas zespoły, które kadrowo znacznie od nas odstawały np. Celje czy Brześć. Nasz zespół w tamtym sezonie zdecydowanie NIE GRAŁ na swoim optymalnym poziomie stąd też czasami mniejsza frekwencja na meczach.
Pamiętajcie w Kielcach tylko KORONA!
@Haha @Normalny: Dajcie spokój z tymi wojenkami Korona vs Vive. Po pierwsze na Koronie wcale nie zawsze jest 6 tys, bo wszyscy wiemy, ze bywało mniej. A po drugie Kolporter Arena ma 15.5 tys miejsc, a Hala Legionów ok 4 tys i to chyba z dostawkami. Więc chyba normalne, że na Koronie jest więcej ludzi. To tak jakby Śląsk Wrocław (który notabene ma żenującą frekwencję) chwalił się, że na jego ponad 40 tys stadionie przyjdzie trochę więcej ludzi niż w Kielcach.
I nie stoję tu po żadnej stronie. Tałant też musi zrozumieć, że nawet najwięksi fanatycy Vive mogą się znudzić naszą ligą. Ile lat można się jarać tym, że Vive grając na pół gwizdka gromi każdego kilkunastoma bramkami albo i więcej? Już nawet Płock od kilku lat nie dotrzymuje kroku Vive. Mogą wygrywać pojedyncze mecze, ale ogólnie zawsze przegrywają. Od lat na starcie sezonu wiadomo jaki będzie finał. Gdy pierwszy raz Vive zagrało taki sezon, że wygrali wszystkie mecze w lidze (nawet bez remisu) i trafili do Guinnessa to było rzeczywiście halo. Ale gdy taka sytuacja się powtarza, to jest patologia. Potrzeba silniejszej ligi. I co mają znaczyć słowa, że fani wybierają mecze? To ma być jakiś obowiązek chodzenia? Przecież nie każdy może w danym terminie przyjść.
Tego nie wiesz. Ani ja nie wiem. Wiedzielibyśmy wszyscy, gdyby Tarczyński zbudował obiecaną halę na 15 tysięcy ;D Ale do tego raczej nie dojdzie. Wiadomo, że generalnie fanów nożnej w Kielcach jest więcej, bo to najpopularniejszy sport na świecie. Jednak ocenianie, że w Kielcach jest tylko ok. 2 tysięcy fanów ręcznej to gruba przesada i mocne zaniżanie. A także trochę jednak dogryzanie sobie. Kielce są polską stolicą ręcznej i wielu ludzi tutaj kocha tę dyscyplinę, czego dowodem była choćby dobra frekwencja na MŚ kobiet U18, bądź co bądź juniorskich. W innym mieście nawet na mecze Polski trudno by było przyciągnąć wielu widzów. A tu była prawie pełna Hala Legionów. Poza tym przypomnijcie sobie czasy Iskry/Vive na Krakowskiej, gdzie do hali na ok. 1000 ludzi wciskało się na najlepsze mecze prawie 2000. A to były czasy kiedy spoza Kielc przyjeżdżali może jacyś pojedynczy ludzie, bo nie było jeszcze tej mody, a i cała ręczna nie była w Polsce tak popularna. I co? To znaczy, że wszyscy fan ręcznej w Kielcach byli wtedy na meczu? Ja oceniam realnie, że fanów ręcznej to na samej Podkarczówce jest co najmniej kilkuset. Na Koronę też przyjeżdżają ludzie spoza Kielc i to całkiem dużo ich przyjeżdża.