Trener Arki brnie w najlepsze. "Korona bała się z nami grać. Nie potrafiła dominować na boisku"
Trener Arki Gdynia, Zbigniew Smółka nadal nie może pogodzić się z porażką w 6. kolejce ekstraklasy z Koroną Kielce (2:1). Szkoleniowiec "Arkowców" najpierw, w pomeczowym studiu "Super Piątku" emitowanym w Canal+ wypalił, że Korona nie chciała grać w tym meczu w piłkę, a teraz brnie coraz dalej. Smółka udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu", w którym usiłuje argumentować swoje zdanie.
Trener Arki pomija fakt najważniejszy - statystyki, które jasno stoją po stronie kielczan. Korona w tym meczu oddała 21 strzałów, Arka - 7. - Rywale bali się grać. Nie potrafili nas zdominować, cofnęli się i nie podejmowali ryzyka. Oprócz przypadkowego gola w pierwszej połowie nie stworzyli akcji - tłumaczy Smółka w rozmowie z "PS".
REKLAMA
Te słowa nieco kłócą się z faktycznym stanem rzeczy. W pierwszej połowie sam na sam z bramkarzem stanął Łukasz Kosakiewicz, później sytuację miał też Michał Gardawski... - I tyle - mówi trener Arki -Rywale strzelili przypadkowego gola po naszym błędzie i później mogli się cofnąć do obrony, od czasu do czasu grając z kontry. To my staraliśmy się rozgrywać piłkę krótkimi podaniami od naszej bramki, a kielczanie jakoś nie palili się, żeby zaatakować pressingiem i nam przeszkadzać.
- Żeby grać w piłkę, powinni zdominować przeciwnika. Dla mnie zespół, który gra na własnym boisku, ma dominować od początku, spychać przeciwnika do defensywy. Tu tego nie było. Mecz z Koroną był dziwny w pierwszej połowie, straciliśmy gola, którego w normalnych okolicznościach nie powinniśmy stracić, a później rywale mogli się cofnąć i grać z kontry. Tak odbieram to spotkanie i dlatego powiedziałem, że Korona nie chciała z nami grać w piłkę - wyjaśnia.
Szkoleniowiec Arki docenia także dwóch piłkarzy kieleckiego zespołu. - Wiele mówi się o tym, że w Koronie była rewolucja kadrowa, a gdy się spojrzy na skład, to chyba więcej nowych zawodników grało u nas niż u rywali. Nam zabrakło w drużynie takich piłkarzy, jak Kuba Żubrowski czy Bartosz Rymaniak. Oni się wyróżniali i było widać, że to jest zupełnie inna półka, inna jakość - stwierdza Zbigniew Smółka w rozmowie z "PS".
źródło: Przegląd Spotowy
Wasze komentarze
Tak samo jest z reprą...trener wmawia wszystkim, że markery były ok i nic by nie zmienił w przygotowaniu zawadników...a widzieliśmy jak człapali po boisku...
... ale gość HAHA a przyznam że początkowo go polubiłem a tu zwykły świr :D
W tym konkretnym meczu Korona mogła strzelić z 5 bramek.
Graliśmy słabo, nie podjeliśmy z Arką rękawicy, robili z nami co tylko chcieli.
Tylko ten wynik...
Skończmy temat jednego ujaranego jodem, czas na betony i zamknięcie tematy drużyn bez porażki w tym sezonie ligowym.
Dzisiaj w naszej lidze "w piłkę" próbuje grać Wisła Kraków, Miedź, czasem Lechia, czasem Piast, Korona, Lech i Jagiellonia - coraz rzadziej... Coś tam zaczyna próbować Arka. Reszta myśli WYŁĄCZNIE o wyniku, a to droga donikąd. Jeśli więcej trenerów/prezesów nie zacznie o tym mówić otwarcie, to nic w tej naszej piłce się nie zmieni. Mówić i robić to, o czym mówią. Najlepszym przykładem jest Termalica, która za czasów Mandrysza zaczynała grać fajną piłkę, bez "dzidy" i "lagi na walkę". Niestety, właściciel chciał "więcej" i zmienił trenera. Potem następnego. Efekt znamy.
Trzymam kciuki za takich trenerów, jak Smółka, Mamrot i Nowak (z Miedzi), którzy w ramach swoich możliwości próbują coś zmienić na lepsze, wiele przy tym ryzykując.
Za Lettieriego i Koronę też trzymam, ale trochę u niego ostatnio "mniej piłki w piłce". Pozdrawiam.