Górski błysnął geniuszem. Wystarczyło tylko na remis
Niemrawo, niechlujnie, ale - co najważniejsze dla ostatecznego rozstrzygnięcia - skutecznie. Tak można podsumować piątkowy wieczór w Legnicy i mecz 5. kolejki Lotto Ekstraklasy. Korona Kielce zremisowała z zespołem z Dolnego Śląska 1:1. Jedyną bramkę dla kielczan zdobył perfekcyjnym strzałem zza pola karnego Maciej Górski. Gospodarze odpowiedzieli trafieniem Pawła Zielińśkiego. To trzeci z rzędu mecz bez porażki zespołu Gino Lettieriego w ligowych rozgrywkach. „Złocisto- krwiści” - z dorobkiem ośmiu punktów - tuż po zakończeniu spotkania awansowali na 6. miejsce w tabeli.
Do starcia z zespołem z Dolnego Śląska kielczanie przystąpili ledwie cztery dni po domowym zwycięstwie ze Śląskiem Wrocław. Trener Gino Lettieri zdecydował się więc na kilka zmian w składzie. Miejsce Kena Kallaste zajął Łukasz Kosakiewicz, Oliviera Petraka zastąpił Mateusz Możdżeń, a kontuzjowanego Elie Soriano, strzelec decydującego gola w meczu ze Śląskiem - Maciej Górski.
REKLAMA
Mimo zmian w składzie złocisto-krwistych, to gospodarze lepiej rozpoczęli to starcie. Już w 6. minucie doskonałym indywidualnym rajdem popisał się Paweł Zieliński. Brat piłkarza Napoli wpadł w pole karne, ale jego strzał okazał się zbyt lekki i pewnie złapał go Matthias Hamrol. Kielczanie w pierwszej fazie meczu odpowiedzieli jedynie zablokowanym uderzeniem Macieja Górskiego
Kolejne minuty nie przyniosły nie tyle zmiany rezultaty, ale także jakiejkolwiek składnej akcji. Dopiero w 25. minucie po błędzie kieleckiej defensywy w doskonałej okazji znalazł się Marquitos. Ustawiony jednak na szesnastym metrze piłkarz nie był w stanie trafić w światło bramki. Hiszpan miał szansę na rehabilitację dosłownie 4 minuty później. Doskonale uprzedził Łukasza Kosakiewicza i wyprowadził groźną kontrę. Dośrodkował jednak niecelnie, ale na tyle szczęśliwie, że do bezpańskiej piłki na skraju pola karnego dopadł Wojciech Łobodziński. Były reprezentant Polski nieznacznie się jednak pomylił.
Wynik nie uległ zmianie także przed przerwą. I praktycznie przez ostatni kwadrans pierwszych czterdziestu pięciu minut nie zapowiadało, że mógłby kiedykolwiek ulec zmianie. Jeżeli w pierwszym fragmencie meczu - abstrahując oczywiście od jakości - oba zespoły mogły imponować zaangażowaniem i ofensywnym usposobieniem, to ten zapał zgasł bardzo szybko. Było nudno, nieskutecznie i nieporadnie.
Po przerwie obraz gry w jakikolwiek sposób nie uległ zmianie. Nadal więcej z gry mieli gracze z Legnicy. Kielczanie kilkukrotnie w ostatniej chwili ratowali się przed utratą bramki. Tak jak w 52. minucie, kiedy Bartosz Rymaniak wygrał pojedynek główkowy z Fabianem Piasecki pięć metrów przed bramką Hamrola.
Koronie brakowało jakości i pomysłu na to spotkanie. Podopiecznym Gino Lettieriego nie można jednak odmówić wyrachowania w kluczowych momentach. W 53 minucie spotkania tej ogłady na pewno nie zabrakło Maciejowi Górskiemu. Napastnik Złocisto-krwistych dostał piłkę na 25. metrze przed bramką Kanibołockiego, odwrócił się i fantastycznym strzałem w okienko nie dał szans golkiperowi gospodarzy. To było pierwsze uderzenie gracza Korony na bramkę rywali i od razu skuteczne.
Z prowadzenia goście nie cieszyli się jednak długo. Już w 69. minucie Henrik Ojamaa płasko dośrodkował w pole karne, a w podbramkowym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Paweł Zieliński, który precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Z każdą minutą sytuacja Złocisto-krwistych robiła się coraz mniej ciekawa. Dodać do tego fakt, że chwilę przed wyrównującą bramką dla Miedzi boisko opuścił najskuteczniejszy w tym sezonie w barwach Korony Ivan Jukić. Jego miejsce zajął Olivier Petrak i przez ostatni kwadrans kielczanie mieli na boisku aż trzech defensywnych pomocników. Nic więc dziwnego, że bliżej zwycięstwa byli gospodarze. W 78. minucie celnie z linii pola karnego uderzał Augustyniak, ale tym razem skuteczną interwencją popisał się Hamrol. Dwie minuty później goście odpowiedzieli groźnym stałym fragmentem. Do wybitej piłki dopadł Jakub Żubrowski, dobrze wypatrzył na prawej stronie Łukasza Kosakiewicza, ale dośrodkowanie naszego bocznego obrońcy pozostawiało wiele do życzenia.
Na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry piłkę meczową miał na nodze Ken Kallaste. Świetnie przy piłce utrzymał się Elia Soriano, który chwile wcześniej zastąpił Macieja Górskiego, odegrał do Mateusza Możdżenia. Defensywny pomocnik doskonale wypatrzył rozpędzonego Estończyka i zagrał prostopadle w pole karne Miedzi. Lewy obrońca stanął oko w oko z Kanibołockim, ale uderzył fatalnie. Po tej sytuacji Miedź odpowiedziała groźnym uderzeniem z dalszej odległości. Ono jednak nie wpadło do bramki i mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 1:1.
Miedź Legnica - Korona Kielce 1:1 (0:0)
Bramki: Zieliński 69’ - Górski 53’
Żółta kartka: Rymaniak
Miedź: Kanibołocki - Zieliński, Osyra, Bozić, Pikk - Augustyniak, Marquitos, Santana - Łobodziński (62’ Piątkowski), Piasecki, Ojamaa (78’ Forsell)
Korona: Hamrol - Rymaniak, Kovacević, Diaw, Kosakiewicz - Jukić (69’ Petrak), Możdżeń, Żubrowski, Janjić, Gardawski (62’ Kallaste) - Górski (78’ Soriano)
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze
Słaby mecz i mieliśmy szczęście, że cienka miedź nas nie rozjechała 5:1.
Na osobną laurkę zapracował Diaw. Od kilku spotkań ma zmyślonego przyjaciela w formacji ataku, do którego wali długie piły z uporem maniaka. Niech ktoś mu wytłumaczy, że ten przyjaciel nie istnieje.
Na koniec zmiany - tragiczne, Jak można wpuszczać na boisko defensywnych graczy (Kallaste, Petrak) przy przewadze zaledwie jednej bramki i to na kilkadziesiąt minut przed końcem. Panie trenerze jak Pana lubię, tak się Pan nie popisał.
Nie wiem, ale coś musi się zmienić na lepsze, bo gorzej chyba być już nie może (jeżeli chodzi o nasza grę).
Skończcie już waść i wstydu oszczędźcie, bo prawdopodobnie nie macie ani trochę godności osobistej, skoro potraficie tylko krytykować i szydzić z zawodników swojego zespołu. Jesteście zakłamani i zepsuci do cna. Cóż, pewnie krytyka Maćka na internetowym forum to jedyna rzecz, która sprawia wam radość w waszym smutnym życiu.
Życzę więc więcej radości w życiu i doceniania tego co mamy, wielkie brawa i gratulacje dla Maćka, który po raz kolejny udawadnia swoją wartość jako zawodnik Korony Kielce.
Należą się brawa.
Obie drużyny chciały wygrać.
Oby tak dalej.
Zwycięzców się nie sądzi. Dzisiaj zwycięzcą jest Maciek Górski, którego piękna bramka przyczyniła się do zdobycia kolejnego punktu przez naszą ukochaną Koronę.
Muusicie to zaakceptować, że Maciej to kluczowy zawodnik Korony Kielce.