Serce bije mocniej, gdy wracam do Kielc
Tak jak ostatnio w barwach Lecha Poznań czy Pogoni Szczecin, tak teraz w szeregach Śląska Wrocław – były napastnik Korony Kielce, Marcin Robak, powrócił na stadion przy ulicy Ściegiennego i zdobył bramkę dla swojej drużyny. - Mogę się tylko z tego powodu cieszyć. Emocje są na pewno większe niż w innych meczach. Kolejny raz zdobyłem bramkę przeciwko Koronie, ale szkoda, że nie dała ona punktów – kwituje napastnik wrocławian.
I nie ukrywa, że potyczki w Kielcach nie są dla niego zwykłymi. - Oczywiście, że tak. Na tym boisku miałem dobre i przykre momenty. Serce bije mocniej, gdy tu wracam. Fajnie powspominać tę piękne czasy, gdy jeszcze występowałem w Koronie – odpiera Robak.
REKLAMA
I analizuje spotkanie: - Wydaje mi się, że druga połowa w naszym wykonaniu była lepsza niż ta pierwsza. Piłka polega jednak na tym, że punkty zdobywa ten, kto strzela więcej bramek. A Korona zdobyła dwa gole.
- Szkoda tego meczu, bo był wyrównany. Mimo tego wracamy bez punktów – dodaje piłkarz Śląska.
Już w pierwszym kwadransie wrocławski napastnik wykorzystał fatalny błąd bramkarza Korony, Matthiasa Hamrola, któremu odebrał piłkę w jego polu karnym i zapakował ją do siatki. - Analizujemy przeciwnika i znamy słabsze strony bramkarza i obrońców. Wiedziałem, że ten bramkarz miewa takie momenty, że holuje piłkę. I rzeczywiście – popełnił błąd i zamieniłem to na bramkę – przyznaje gracz dolnośląskiej drużyny.
Jeszcze jeden prezent od golkipera, snajper otrzymał już w doliczonym czasie gry po złym wykopie z autu bramkowego, ale nie przerodziło się to w większe zagrożenie. - Szkoda, że nic więcej z tej sytuacji nie można było zrobić. Może powinienem poszukać dryblingu w polu karnym bądź faulu… - kończy zastanawiając się 35-latek.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze