Po przerwie wyglądało to po prostu słabo
- Zbyt łatwo oddaliśmy im pole w drugiej połowie. Nie zrealizowaliśmy zadań taktycznych. Może po przerwie wyszliśmy trochę zbyt wysoko, zamiast poczekać na kontry. W drugiej połowie wyglądało to po prostu słabo – ocenia po spotkaniu z Legią Warszawa pomocnik Korony Kielce, Jakub Żubrowski.
Nie jest łatwo o wyjaśnienie, dlaczego żółto-czerwonym spotkanie z mistrzami Polski wymknęło się spod kontroli. - Gdybym znał odpowiedź na to pytanie, to pewnie byśmy nie przegrali tego meczu. Spotkanie trwa po prostu 90 minut, a 45 jest niewystarczające, zwłaszcza przeciwko drużynie tej klasy, co Legia – uważa zawodnik kieleckiego zespołu.
REKLAMA
Trener Gino Lettieri starał się ożywić poczynania kielczan roszadami, ale nie na wiele się one zdały. - Samo wprowadzenie ofensywnych zawodników nie oznacza, że będziemy grali ofensywnie. Sytuacje trzeba wykreować, a tego nam zabrakło. Przed przerwą potrafiliśmy przedostać się w boczne sektory i stamtąd stwarzać zagrożenie, a potem nie stworzyliśmy zbyt wielu sytuacji – kwituje Żubrowski.
- Nie zareagowaliśmy na przejście Legii na 3-5-2. Zbyt łatwo wychodzili spod pressingu, który nie był już tak agresywny. Efekt domina: ktoś się spóźni w pierwszej fazie ataku i robi się problem – twierdzi gracz Korony.
„Żuber” był w pewien sposób zamieszany w stratę obu bramek. - Może gdyby nie rykoszet przy tym pierwszym golu, bo piłka odbiła mi się od pleców… Zmierzałaby bardziej w środek bramki. Szkoda, ale post factum można sobie gadać – odpiera zawodnik.
I kontynuuje: - Przy drugim golu zaliczyłem stratę na połowie przeciwnika, a Legia zbyt łatwo przeszła z defensywy do ofensywy. Po wrzutce piłka leciała też na tyle długo, że mogliśmy zareagować, ale tak jak wspomniał trener – różnica między nami a Legią wynika z tego, że tam z ławki wchodzą zawodnicy, którzy u nas czy w innych drużynach graliby od początku.
Kielczanie chcieli osiągnąć w starciu z warszawianami zdecydowanie więcej, ale to piłkarze ze stolicy zrealizowali postawione przed nimi zadanie. - Kibice i my mieliśmy rozbudzone nadzieje. Legia nie znajduje się w szczytowej formie, ale to też nie trwa wiecznie. Ci zawodnicy mają określoną markę na naszych boiskach i przełamanie musiało nadejść. Nie zaprezentowali jednak nie wiadomo jakiej piłki, aczkolwiek osiągnęli rezultat, po który tutaj przyjechali – kończy Żubrowski.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Poprzedni mecz z Legią Żuber odpuścił Guilerme ten go objechał za linią i było 0:1 w 2 min. , w drugiej połowie strata w środku i Hamalainen na 2:2.
Wczoraj tak jak się przyznał.
Różni zawodnicy popełniają błędy ale Żubra są bramkowe.
A trolle niech sobie pohejtują.
Ciekawe w jakich ligach grają ich kluby?
a Żuber daje ciała po całej linii faule frustrata z juniorami z Górnika bo za szybcy , za zwrotni bo to o tym drugim panu na "Ż" się teraz mówi nie o nim , a na Legi pod obiema bramkami mógłby się podpisać , pod pierwszą , nie dlatego , że piłka się o niego otarła a dlatego , że Mączyński miał w koło 10 metrów miejsca bo Żuber który miał być w środku wbiegał właśnie w pole karne , o drugiej bramce to tylko tyle , że jeszcze się taki "magik" nie urodził który by wzrokiem lot piłki zmienił , a narzekanie , że Legia ma takich na ławce co u nas w pierwszym składzie grają dowodzi jedynie braku ambicji , zaangażowania i walki . Z takim podejściem to trudno się dziwić , że jak w zeszłym sezonie trąbiło się o górnej ósemce tak teraz cisza jak makiem zasiał i tyko narzekanie słychać . Te 10 tysi przyszło oglądać mecz ekstraklasy na najwyższym poziomie . Gwarantowała to obecność aktualnego Misia Polski i odwiecznie walcząca zawsze do końca Korona i o ile Legia nie zawiodła o tyle Korona zagrała na swoim poziomie który preferuje od grudnia zeszłego roku czyli DNO.
zaktywizuje ".
Pozdrawiam Koroniarzy.
..(każdy zainteresowany wie co chce powiedzieć)